Borussia Dortmund zremisowała z 1.FC Koeln 0:0 w 31. kolejce Bundesligi. Łukasz Piszczek grał od 74. minuty, a Paweł Olkowski nie złapał się nawet do kadry gości. Remis 0:0 z Ingolstadt zaliczyło również RB Lipsk, co otworzyło szansę przed Bayernem na mistrzostwo już w tej kolejce.
Jak NIE padały gole?
15' – Pierre-Emerick Aubameyang strzelił 28. gola w tym sezonie, ale sędzia słusznie zauważył spalonego wcześniej w tej akcji.
34' – Tym razem sędzia chyba się pomylił i odebrał gospodarzom przepisowego gola. Marco Reus dołożył nogę po główce Gonzalo Castro. Wydawało się, że niepotrzebnie, ale powtórki pokazały, że Niemiec nie był na spalonym.
Bohater meczu:
Koeln zagrało bardzo defensywnie, z nastawieniem jedynie na wywiezienie punktu z Dortmundu. I to się udało. Przede wszystkim dzięki dobrej formie Timo Horna. Bramkarz Koziołków zaliczył kilka dobrych interwencji, a po jego paradzie w doliczonym czasie Thomas Tuchel tylko z niedowierzaniem kręcił głową. Ale na pochwały zasługuje cała obrona Kolonii dowodzona przez byłego stopera BVB, Nevena Suboticia.
Antybohater meczu:
Skrytykować należy całą linię ofensywną Borussii. Zupełnie niewidoczny był tak ostatnio chwalony Christian Pulisic. To samo można powiedzieć o Aubameyangu. Aktywny był za to Marco Reus, ale tego dnia na bakier było u niego ze skutecznością. Bardzo słabo spisał się też Shinji Kagawa, a niewiele zmieniło wejście Ousmane Dembele.
Na innych stadionach:
Podobny impas do graczy BVB przeżywało RB Lipsk. Wicelider tylko zremisował bezbramkowo z Ingolstadt, co oznacza, że jeśli w wieczornym meczu Bayern pokona Wolfsburg, zostanie mistrzem Niemiec. W dobrej formie są nadal Werder Brema i Darmstadt. Pierwsi pokonali 2:0 Herthę Berlin, a drudzy niespodziewani wygrali aż 3:0 z Freiburgiem. "Czerwona latarnia" ligi obudziła się chyba jednak za późno i nie wyrwie na ostatniej prostej utrzymania.