Nie milkną echa decyzji Wayne'a Rooneya, że chce odejść z Manchesteru United. W mediach liderem w wyścigu o 24-letniego piłkarza jest lokalny rywal. Jose Mourinho chętnie widziałby go w Realu Madryt. Nikt jednak nie wierzy, że Anglik opuści Old Trafford.
Rooney przeszedł do Czerwonych Diabłów w 2004 roku. Alex Ferguson sprowadził 18-letniego wówczas zawodnika z Evertonu za 25,6 mln funtów. We wtorek trener poinformował, że najsłynniejszy obecnie piłkarz jego zespołu, którego kontrakt wygasa w czerwcu 2012 roku, chce odejść.
Eleganckie zachowanie Manciniego
W mediach natychmiast wybuchły spekulacje, gdzie mógłby trafić. Liderem wyścigu wydaje się być Manchester City. Lokalny rywal United od dwóch lat należy do szejka Mansoura bin Zayeda Al Nahyana i w tym czasie wydał na transfery ok. 350 mln funtów (ok. 550 mln dolarów).
Jednak w środę włoski trener The Citizens Roberto Mancini zaprzeczył, że klub złożył ofertę Rooneyowi, podkreślając jednocześnie wielki szacunek dla piłkarza, trenera Fergussona i klubu z Old Trafford.
Jeśli nie pieniądze, to co?
Spekulacje, gdzie piłkarz będzie grał po odejściu z MU są utrudnione, gdyż nie do końca wiadomo, jakie są powody jego decyzji. Niedawno stał się bohaterem skandalu obyczajowego i przyznał się do kontaktów z prostytutką, w czasie gdy jego żona była w ciąży. Pojawiają się też głosy, że czuje się w dotychczasowym klubie niedoceniany i chciałby zarabiać więcej. Obecna umowa gwarantuje mu 90 tys. funtów tygodniowo, ale według brytyjskich mediów w szastającym pieniędzmi lokalnym rywalu mógłby liczyć nawet na 200 tys. (314,46 tys. USD).
Zdaniem byłego gracza Manchesteru United i reprezentacji Anglii Paula Ince'a chodzi o coś więcej niż pieniądze.
– Wayne dźwiga na swoich barkach zbyt dużo. Jest ikoną klubu, a do tego wszyscy widzieli w nim człowieka, który poprowadzi Anglię do mistrzostwa świata. Jak na 24-latka to zbyt dużo. Stąd spadek formy i kłopoty w życiu osobistym. Być może pojawił się pomysł opuszczenia ojczyzny i rozpoczęcia nowego życia gdzieś z dala od lokalnego zgiełku. Pieniądze nigdy nie były dla niego najważniejsze – podkreślił Ince, dodając, że dopiero, gdy trafił do Interu Mediolan mógł całą uwagę skupić na futbolu i rodzinie.
<small>Nikt z nim nie rozmawiał na temat transferu. Zresztą moim zdaniem on zostanie w United. Jest zbyt ważnym graczem dla tego klubu, by pozwolono mu odejść. A wszelkie spekulacje na temat nowego pracodawcy uważam za nieeleganckie.<br><br>Roberto Mancini, trener Manchesteru City</small>
Kibice mu nie wybaczą
Media podkreślają, że Rooney decydując się na transfer do Manchesteru City, musi sobie zdawać sprawę z konsekwencji.
– Teraz żyje jak pączek w lukrze, a gdyby przeszedł do drugiego klubu z Manchesteru, to wstąpiłby do piekła. Kibice Czerwonych Diabłów, którzy go uwielbiają, nie wybaczyliby mu tego. Pół miasta byłoby dla niego niedostępne – ocenił Sammy McIlroy, który reprezentował barwy obu drużyn.
Podobną drogę przeszedł Argentyńczyk Carlos Tevez. – Ale on trafił tam z West Ham United, a w porównaniu z Rooneyem dla fanów United był obojętny. Dla Wayne'a nikt nie znalazłby usprawiedliwienia – podkreślił McIlroy.
Jak dodał, z tego względu bliżej Rooneyowi do Madrytu czy Londynu niż na Stadium of Manchester.
Mourinho: on jest Czerwonym Diabłem
Szkoleniowiec Realu Jose Mourinho przyznał, że pytanie o chęć pozyskania Anglika jest bezzasadne, gdyż gdyby był dostępny, to „zainteresowani nim byliby wszyscy”.
– Zadzwonię do niego natychmiast, gdy na sto procent będzie pewny odejścia z Manchesteru United, ale nawet minutę wcześniej – w swoim stylu stwierdził Portugalczyk, który uważa, że Rooney nie zdecyduje się opuścić obecnego klubu.
– On po prostu należy do Czerwonych Diabłów, do ich kibiców, do Old Trafford, wreszcie – do sir Alexa Fergussona – przyznał.
Z kolei menedżer Chelsea Londyn Carlo Ancelotti zauważył, że aby rozmawiać o możliwym transferze, Rooney musi trafić na rynek. – Na razie jest związany kontraktem z Manchesterem United – zaznaczył.
Brytyjskie media są zgodne - przed Waynem najważniejsza decyzja w życiu.