Juan Carlos Unzue według hiszpańskich mediów był faworytem do przejęcia stanowiska trenera Barcelony po Luisie Enrique. Zwolennikiem takiego rozwiązania byli także piłkarze, między innymi Ivan Rakitić czy Neymar. Brazylijczyk najprawdopodobniej jednak zmienił zdanie po sprzeczce z asystentem pierwszego szkoleniowca.
Niecały dzień – tyle czasu potrzebował były piłkarz Santosu, aby zmienić swoje zdanie na temat Unzue. Nieco ponad tydzień temu ojciec zawodnika zapewniał, że jego syn bardzo chciałby, aby schedę po Luisie Enrique przejął jego asystent. W podobnych słowach wypowiadał się także Ivan Rakitić – To osoba, która była z nami wiele lat. Zna zarówno nas, jak i działanie klubu. Jestem pewny, że władze dokonają odpowiedniej decyzji – stwierdził Chorwat.
Były bramkarz Barcelony był także faworytem mediów. Jego nazwisko wymieniano obok takich fachowców jak Ernesto Valverde czy Ronald Koeman. Dziennik "Mundo Deportivo" twierdzi jednak, że ostateczna decyzja została już podjęta i patrząc na ostatnie wydarzenia, kandydatura Unzue musiała zostać odrzucona.
Mowa o sytuacji z treningu, który został przeprowadzony 4 maja. W jego trakcie doszło do wymiany zdań pomiędzy współpracownikiem Luisa Enrique a Neymarem. Brazylijczyk nieprzychylnie zareagował na uwagi drugiego trenera. Wymiana opinii szybko zamieniła się w poważne zarzuty. Unzue przy całej drużynie wytknął zawodnikowi brak zaangażowania i zaapelował do niego o przemyślenie swojego zachowania. – Jeśli dalej będziesz tak robił, skończysz jak Ronaldinho – powiedział Hiszpan. Przywołując postać byłego gracza Barcelony, miał na myśli to, że ten przez swoje życie towarzyskie nie "wycisnął" wszystkiego ze swojej kariery.
Według mediów te słowa wystarczyły, aby Neymar postawił sprawę na ostrzu noża. – Jeżeli on zostanie, ja odejdę – miał wyjawić piłkarz. To zdanie miało dojść do władz, które jednak nie podjęły radykalnych kroków, aby zażegnać konflikt. Być może oznacza to, że Juan Carlos Unzue nie znajduje się w długofalowych planach prezydenta Josepa Marii Bartomeu.
Barca może jednak stracić na tym konflikcie znacznie więcej niż kandydata na nowego trenera. Drużyna walczy jeszcze o mistrzostwo Hiszpanii i Puchar Króla, a taka kłótnia na trzy mecze przed końcem sezonu może negatywnie wpłynąć na atmosferę w szatni. Zarząd liczy, że sprawa rozejdzie się po kościach i przynajmniej do końca rozgrywek topór wojenny zostanie zakopany.
W Katalonii nikt nie liczy na to, że Neymar będzie grał w bordowo-granatowej koszulce do końca kariery, więc skoro zaczyna rozważać odejście, to Barcelona powinna być na to przygotowana. Media będące blisko zespołu twierdzą, że podczas najbliższego okienka transferowego klub wyda rekordowe pieniądze na wzmocnienia. Z drużyną może rozstać się nawet dziewięciu zawodników, ale żaden z nich nie jest wart tyle co Brazylijczyk. Oficjalnie nie jest na sprzedaż, ale wielu kibiców uważa za słuszne pozbycie się krnąbrnego gracza, który sprawia problemy na boisku, a także ma kłopoty z hiszpańskim urzędem skarbowym.
Rozwiązanie sprawy może nastąpić jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem okienka transferowego. Barcelona kolejny raz przekonała się, że asystent Luisa Enrique nie przebiera w słowach i nie boi się wejść w dyskusję z piłkarzami. W tym sezonie odbył już podobne rozmowy z Samuelem Umtitim, Markiem-Andre ter Stegenem oraz Ivanem Rakiticiem. Twardy charakter to cecha, którą powinien posiadać szkoleniowiec Barcelony, ale wchodzenie w konflikty z zespołem nie jest pożądane. Unzue nie powinien jednak narzekać na brak pracy w przyszłym sezonie. Jeśli nie pozostanie na Camp Nou, to może zastąpić Eduardo Berizzo w Celcie Vigo.