Wybuchy w pobliżu autokaru piłkarzy Borussii Dortmund nie miały związku z zamachem terrorystycznym – taką tezę postawiła niemiecka prokuratura. Sytuacja miała miejsce 11 kwietnia przed ćwierćfinałem Ligi Mistrzów, w którym BVB miało zagrać z AS Monaco.
Niemiecki zespół przegrał pierwszy mecz 2:3, który został zaledwie dzień po ataku. Ucierpiał w nim Marc Bartra, który musiał przejść operację ręki, ponieważ odłamki doprowadziły do złamania kości promieniowej.
Kilka godzin po wybuchu CNN podało, że w pobliżu miejsca zdarzenia odnaleziono list, w którym domagano się wycofania myśliwców Tornado z Syrii oraz zamknięcia bazy wojskowej w Niemczech. Prokuratura wykluczyła jednak taką możliwość. Według niej atak miał wyłącznie "podłoże finansowe" i nie może być odbierany jako atak na państwo.
Associated Press ustaliło, że prokuratura z Dortmundu przejmie śledztwo nad Siergiejem W., który został aresztowany 21 kwietnia. Według raportu chciał skierować podejrzenia na islamskich terrorystów, ponieważ wziął sporą pożyczkę, którą wydał u bukmachera, obstawiając, że akcje Borussii Dortmund spadną w związku z podejrzeniem o zamachu.
Następne