20 maja 1998 roku doszło do pierwszego w historii Ligi Mistrzów finałowego meczu Realu Madryt z Juventusem. O pierwszym od 32 lat triumfie hiszpańskiego klubu w rozgrywkach o Puchar Europy zdecydował gol Predraga Mijatovicia w 66. minucie. Kontrowersje wokół tej akcji pozostały do dziś.
Sezon 1997/98 w wykonaniu Królewskich był kuriozalny. W lidze musieli uznać wyższość Barcelony, co było bolesne samo w sobie. Jakby tego było mało, na ostatniej prostej zespół Juppa Heynckesa wyprzedziły także... Athletic Bilbao i Real Sociedad.
Triumf w finale LM był więc jedyną możliwością zapewnienia sobie udziału w kolejnej edycji rozgrywek. Dla przyszłości niemieckiego szkoleniowca nie miało to jednak znaczenia – miał stracić posadę bez względu na wynik i wiedział o tym na długo przed finałem.
Juventus był w zupełnie innej sytuacji. W dobrym stylu obronił tytuł, choć kluczowe dla układu tabeli zwycięstwo nad Interem (1:0) wzbudziło sporo kontrowersji – wszystko przez decyzję arbitra, który nie podyktował rzutu karnego po faulu na Ronaldo.
Na arenie międzynarodowej zespół Marcello Lippiego był jednak gigantem, a jego dorobek z ostatnich lat bił na głowę osiągnięcia Realu. W sezonie 1995/96 Juventus w finale LM pokonał po rzutach karnych Ajax Amsterdam. W kolejnym sezonie znów zagrał w decydującym meczu, ale tym razem musiał uznać wyższość Borussii Dortmund. Do inspiracji efektowną, ale i wyrachowaną grą mistrzów Włoch, przyznawał się po latach Sir Alex Ferguson.
W swoim trzecim finale z rzędu piłkarze Lippiego byli uważani za faworytów. W półfinale w kapitalnym stylu odprawili AS Monaco, a Alessandro Del Piero został pierwszym w historii rozgrywek zawodnikiem, który w dwumeczu tej fazy zdobył cztery bramki.
Napastnik zaliczył najlepszy sezon w karierze – został królem strzelców Ligi Mistrzów, a we wszystkich rozgrywkach strzelił 32 gole. Niewiele mniej miał na koncie Filippo Inzaghi. Ofensywny tercet Juventusu dopełniał Zinedine Zidane, którego wielu ekspertów nazywało kluczowym elementem układanki Lippiego.
Mistrzowie Włoch w grupie musieli uznać wyższość Manchesteru United. W kolejnych fazach głośno było o napastnikach – w ćwierćfinale w meczach z Dynamem Kijów cztery razy trafił Inzaghi, w półfinałach z Monaco takiej samej sztuki dokonał Del Piero.
Real z kolei wygrał grupę z Rosenborgiem Trondheim, Olympiacosem Pireus i FC Porto. Zachwycał głównie na Santiago Bernabeu, gdzie regularnie wysoko pokonywał kolejnych rywali. Dom był twierdzą Królewskich – w drodze do finału wygrali wszystkie 5 spotkań i mogli się pochwalić imponującym bilansem bramkowym 19:2! W półfinale w dobrym stylu – bez straty gola w dwumeczu – wyeliminowali broniącą tytułu Borussię Dortmund.
Choć Heynckes wiedział, że straci pracę, to grał o prestiż. Obsesją Królewskich była wtedy historyczna "Septima" – pierwszy od 1966 roku triumf w najważniejszych europejskich rozgrywkach. Tak długo na Puchar Europy Real nie czekał nigdy wcześniej i później...
20 maja 1998 roku piłkarze Juventusu wyszli na murawę w charakterystycznym ustawieniu 3-4-2-1, które pod wieloma względami przypomina to, po które w ostatnich tygodniach tak chętnie sięga Massimiliano Allegri. Real postawił na zaskakująco ofensywny wariant 4-3-3, w którym tercet napastników stworzyli Raul, Fernando Morientes i Predrag Mijatović. Plan taktyczny był prosty – w defensywie piłkarze Heynckesa robili wszystko co tylko mogli, by uprzykrzyć życie Zidane'owi...
"Plastrem" Zidane'a był w tym meczu Christian Karambeu, który znał go z kadry. Podążał za nim jak cień i wyłączył go z gry!
Finał nie był porywającym widowiskiem. Wyłączonemu z gry Zidane'owi nie potrafili pomóc Del Piero i Inzaghi. Ten pierwszy do spotkania przystąpił z nie do końca wyleczoną kontuzją i na boisku był cieniem samego siebie. Ten drugi w ostatnich minutach zmarnował najlepszą okazję do strzelenia gola – spudłował po dośrodkowaniu z lewej strony.
W 66. minucie o losach trofeum rozstrzygnęła jedna sytuacja. Piłkę w pole karne wstrzelił Roberto Carlos, ta odbiła się od jednego z rywali i spadła wprost pod nogi Mijatovicia. Minął rozpaczliwie interweniującego Angelo Peruzziego i mocnym kopnięciem przymierzył tuż ponad głową Paolo Montero. To wystarczyło – zranieni mistrzowie Włoch nie byli tego wieczora w stanie poważnie zagrozić Bodo Illgnerowi.
– Strzeliłem gola, który dał ludziom w Madrycie to, na co czekali od dekad. Spełniłem marzenie każdego piłkarza, ale przy każdej okazji podkreślam – nie byłoby tego triumfu, gdyby nie kapitalna gra Karembeu w defensywie – przyznał po latach skromny Mijatović.
Jego bramka do dziś budzi duże kontrowersje – zdaniem wielu ekspertów i uczestników tamtego finału piłkarz Realu znajdował się na pozycji spalonej, jednak zmylony rykoszetem po strzale Roberto Carlosa arbiter liniowy był zdezorientowany. Co ciekawe, nie ma żadnej powtórki, która pomogłaby jednoznacznie wyjaśnić tamtą sytuację...
To był mój pierwszy finał LM. Przegraliśmy po golu ze spalonego! Nigdy potem nie oglądałem tego meczu, ale ta porażka była bardzo pechowa...
W kolejnych latach Juventus kilkukrotnie odgryzał się za pamiętną porażkę i stał się prawdziwą zmorą Królewskich w Lidze Mistrzów. Oba zespoły spotykały się potem trzykrotnie w fazie pucharowej – za każdym razem zwycięsko z tej rywalizacji wychodzili Włosi, jednak żadna z późniejszych potyczek nie była już finałem.
Mimo wielu prestiżowych zwycięstw Bianconeri wciąż czekają na triumf w LM. Po wygranej w 1996 roku czterokrotnie dochodzili do finału, jednak za każdym razem musieli uznać wyższość rywali. Real z kolei po triumfie w 1998 roku najważniejsze klubowe rozgrywki w Europie wygrywał jeszcze cztery razy.
Bohaterzy pamiętnego finału szybko odnaleźli się poza Madrytem. Heynckes zrobił sobie przerwę, by potem wrócić jako trener Benfiki. Jego następcy – Guus Hiddink i John Toshack – pożegnali się z pracą dużo szybciej i bez porównywalnych sukcesów. Mijatović rok później został sprzedany do Fiorentiny, a Karembeu – cichy bohater finału – nigdy potem nie zbliżył się do takich sukcesów na niwie klubowej.
Finał z 1998 roku był schyłkiem pracy Lippiego z Juventusem. Kilka miesięcy później po nieudanym starcie ligowych rozgrywek nowym trenerem mistrzów Włoch został Carlo Ancelotti, ale nie zdołał uratować sezonu, choć jego piłkarze byli blisko... czwartego z rzędu finału LM. Po porywającym półfinale musieli jednak uznać wyższość Manchesteru United, który w decydującej rozgrywce po niezapomnianym meczu pokonał 2:1 Bayern Monachium. To jednak temat na zupełnie inną opowieść...
Kacper Bartosiak
Follow @kacperbart
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.