Artur Szpilka (20-2, 15 KO) 15 lipca zmierzy się w Nowym Jorku z Adamem Kownackim (15-0, 12 KO). – Jeśli przegram, to mogę zapomnieć o wielkim boksie – ocenił "Szpila", który pojawi się w ringu po raz pierwszy od porażki przez ciężki nokaut z Deontayem Wilderem (38-0, 37 KO).
Długo nic nie wskazywało na to, że polsko-polskie zestawienie dojdzie do skutku. Szpilka od wielu miesięcy domagał się pojedynku z Dominikiem Breazealem (18-1, 16 KO), jednak 25 lutego 2017 roku były pretendent do pasa federacji IBF wyszedł do ringu z Izu Ugonohem (17-1, 14 KO). Po pełnej zwrotów akcji walce, w której obaj lądowali na deskach, Amerykanin wygrał przez nokaut w piątej rundzie.
Po zwycięstwie Breazeale wdał się w awanturę z Wilderem, o której szeroko rozpisywały się amerykańskie media. Oprócz tego awansował w rankingach i co za tym idzie stracił zainteresowanie pojedynkiem ze Szpilką, który przez długi okres nieaktywności stracił miejsce w zestawieniach najważniejszych bokserskich organizacji.
Kownacki – choć jest o kilka dni starszy od lipcowego rywala – znajduje się w zupełnie innym miejscu bokserskiego rozwoju. Nie pokonał jeszcze żadnego liczącego się przeciwnika i próżno szukać jego nazwiska w rankingach. To będzie jego życiowa szansa – po raz pierwszy wystąpi w przekazie telewizyjnym popularnej w USA stacji Fox, która pokaże ten pojedynek.
Pierwotnie do tej walki miało dojść 29 kwietnia, jednak Kownacki zrezygnował z powodu... pękniętego zęba. – Dla mnie najważniejsze było mieć gwarancję, że jeśli Adama znowu rozboli ząbek, to będę miał walkę z kimś innym na tej samej gali. Jestem przecież w ciężkim treningu i muszę mieć taką gwarancję. Przez tę długą przerwę wypadłem z rankingów i żaden czołowy pięściarz nie chce ze mną boksować – podsumował "Szpila" w mediach społecznościowych.
Między zawodnikami iskrzy od kilku tygodni. Kownacki zadeklarował, że zamierza sprawdzić odporność rodaka na ciosy. – Jeśli narzucę swój styl, to wygram przed czasem. On leżał na deskach tyle razy, że trudno to zliczyć – przyznał w rozmowie z portalem bokser.org.
Dla Szpilki będzie to powrót po ciężkim nokaucie z rąk Wildera. Wcześniej leżał na deskach między innymi w starciach z Mikiem Mollo czy Bryantem Jenningsem. Kownacki z kolei szczyci się tym, że nie padł w żadnej z walk na ringach amatorskich i zawodowych.
Style pięściarzy gwarantują dobre widowisko. Obaj lubią iść na żywioł – przoduje w tym zwłaszcza Kownacki, który może wyprowadzić... nawet 100 ciosów w rundzie. Szpilka z kolei w pojedynku z Tomaszem Adamkiem pokazał, że potrafi boksować na dystans i z zimną krwią wypunktował doświadczonego przeciwnika, choć wielu ekspertów przewidywało ringową wojnę. Do nokautu zaskakująco dobrze radził sobie także z Wilderem.
Kownacki wszystkie zawodowe pojedynki stoczył na amerykańskich ringach. Choć pochodzi z Łomży, to do USA przeniósł się z rodzicami gdy miał 7 lat. Pierwszy nokaut zapisał na koncie niespełna 10 lat później, już w drugiej walce na ringach amatorskich. Ukoronowaniem tego etapu kariery było drugie miejsce w nowojorskiej edycji turnieju Golden Gloves, które zajmował w 2007 i 2008 roku.
Zawodowa kariera to zupełnie inna bajka. Polak regularnie sparuje z wysoko notowanym w rankingach kategorii ciężkiej Jarrellem Millerem (18-0, 16 KO), jednak w jego bokserskim CV nie ma znanych nazwisk. Pojedynek ze Szpilką będzie okazją, by pokazać się szerszej publiczności.
– Doceniam Adama. Wiem, że będzie to dla niego szansa, ale ma pecha, bo zmierzy się z zawodnikiem, który tego boksu już troszkę łyknął. Dla mnie to jest walka o być albo nie być. Jeśli przegram, to mogę zapomnieć o wielkim boksie. Jeśli on przegra, to dalej będzie w tej grze – celnie podsumował "Szpila".
Nawet jeśli rywal okaże się lepszy w ringu, to Kownacki może w tej walce tylko wygrać. Jednym zwycięstwem może zabrać Szpilce to, na co ten pracował całą karierę i zająć jego miejsce w krajobrazie czołowych "ciężkich". W jego przypadku pozory mylą – w przeciwieństwie do przeciwnika nie imponuje wyrzeźbioną sylwetką i ma kilka kilogramów nadwagi, jednak w ringu do tej pory nie miało to większego znaczenia.
– Ludzie chcą widzieć "sześciopak" na brzuchu, ale to zapewnia im Artur, bo ciągle pokazuje się na zdjęciach w mediach społecznościowych. A ja? Cóż, nie brakuje mi gazu na pełny dystans, potrafię zadać mnóstwo ciosów. Nie jestem jednak żadnym celebrytą i nie gadam głupot, tylko staram się normalnie żyć – odpowiedział krytykom Kownacki w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".
Faworytem walki wydaje się Szpilka – głównie za sprawą dużo większego doświadczenia na zawodowych ringach. Wilder, Jennings, Adamek, McCline czy Mollo – w dorobku rywala próżno szukać nazwisk tego kalibru. Choć "Szpila" od wielu miesięcy intensywnie trenuje, to nie sposób przewidzieć jak zareaguje jego ciało w pierwszej walce po ciężkim nokaucie. Pojedynek ze słynącym z dużej odporności na ciosy i ringowej aktywności Kownackim odpowie na wiele ważnych pytań i może przynieść rewolucję w hierarchii polskich pięściarzy w królewskiej kategorii.
Kacper Bartosiak
Follow @kacperbart