14 lat temu – 8 czerwca 2008 roku – Robert Kubica osiągnął swój największy sukces w karierze – zwycięstwo w Grand Prix Kanady.
– Pole position wywalczone w Kanadzie jest czymś niesamowitym. Tu też miałem pierwsze w karierze pole position rok temu. Bolid spisuje się dobrze. Jesteśmy w szczytowej formie, mimo że nawierzchnia toru pęka – powiedział Hamilton.
Asfalt był podczas weekendu w Kanadzie problemem, na co zwracał także uwagę Kubica. – To były bardzo trudne kwalifikacje, bo tor zaczął pękać na niektórych zakrętach. Łatwo było o błędy w takich warunkach. Jeśli ominąłeś optymalną linię jazdy o 10-20 centymetrów, wjeżdżałeś na oderwane kawałki asfaltu i traciłeś przyczepność – powiedział. Nie przeszkodziło mu to jednak w zajęciu drugiego miejsca podczas kwalifikacji.
Wysoka pozycja na starcie była sukcesem Polaka, ale także kłopotem, ponieważ musiał się bronić przed atakami Fernando Alonso i Kimiego Raikkonena. Choć ruszył przeciętnie, to po pierwszym zakręcie utrzymał pozycję za plecami Hamiltona. Brytyjczyk uciekał w błyskawicznym tempie i po chwili miał już kilka sekund przewagi nad resztą stawki.
Kluczowe dla przebiegu wyścigu okazało się 14. okrążenie, kiedy rywalizację zakończył Adrian Sutil z Force India. Służby były zmuszone usunąć znajdujący się na poboczu samochód Niemca, zostały wywieszone żółte flagi, a na torze zjawił się samochód bezpieczeństwa. To spowodowało, że pierwsza ósemka zjawiła się w alei serwisowej, gdzie doszło do nieoczekiwanej sytuacji.
Raikkonen i Kubica po szybkim postoju zmierzali do wyjazdu z boksów, ale musieli zwolnić ze względu na czerwone światło. Jadący za ich plecami Hamilton nie zauważył, że bolidy Ferrari i BMW stoją i uderzył w auto Fina. Raikkonen nie mógł kontynuować jazdy, ale Brytyjczyk także nie wyjechał na kolejne okrążenie. Stworzyło to szansę dla Polaka, który po powrocie na tor był dziesiąty, ale żaden z kierowców, którzy byli przed nim nie miał jeszcze postoju.
– Mój wyścig został przekreślony przez Hamiltona. Oczywiście, każdy może popełnić błąd, ale czym innym jest zrobić to jadąc 200 km/h, a czym innym wjechać w samochód, który stoi na czerwonym świetle – nie krył zdenerwowania kierowca Ferrari.
Brytyjczyk nie przyznał się do pomyłki i całą winę sprowadził do pecha – Mieliśmy niezbyt udany postój, po którym zobaczyłem przed sobą dwa bolidy walczące o pozycje. Nie chciałem się w to mieszać. W tym momencie obaj kierowcy nagle się zatrzymali i było już za późno. To po prostu pech – stwierdził.
Nick Heidfeld – drugi z kierowców BMW – zjechał do alei serwisowej dość szybko i zdołał wyjechać z niej przed Kubicą, ale po niedługim czasie został przez niego wyprzedzony. Krakowianin został liderem na 42. okrążeniu, kiedy zatankować musiał Timo Glock i nie oddał prowadzenia. Systematycznie powiększał przewagę nad Niemcem, a na drugi postój zjechał, mając nad nim aż 25 sekund przewagi. Poza Kubicą i Heidfeldem na podium stanął także David Coulthard.
– Jestem niezmiernie szczęśliwy po pierwszej wygranej dla BMW Sauber. Cieszę się jako Polak. – powiedział po wygranej Kubica. – Fantastyczny wyścig – dla mnie, mojego kraju i fanów. Dziękuję im za doping – dodał w trakcie konferencji prasowej.
Po zderzeniu Raikkonena i Hamiltona, a także późniejszym wypadku Alonso, Kubica awansował na pierwsze miejsce w punktacji mistrzostw świata, mając trzy punkty przewagi nad Felipe Massą. Dublet w Kanadzie dał także BMW Sauber drugie miejsce w tabeli konstruktorów.
5zdjęć