Adam Nawałka długo ciągnął Krzysztofa Mączyńskiego za uszy. Pomocnik Wisły Kraków bywał najsłabszym ogniwem reprezentacji, ale wykonał imponujące postępy. Po świetnym meczu z Rumunią (3:1) trudno wyobrazić sobie bez niego kadrę.
Kiedy późną jesienią 2013 Nawałka powołał Mączyńskiego na spotkania ze Słowacją oraz Irlandią, niemal wszyscy eksperci pukali się w czoła. Do spółki z Rafałem Kosznikiem oraz Michałem Pazdanem wyglądał jak wielka pomyłka. Przez kolejne dwa lata regularnie zarzucano mu braki w rozegraniu. Mimo wszystko selekcjoner nie rezygnował z jego usług, był uparty i ma prawo świętować sukces.
– Chyba każdy poza trenerem nie doceniał tego chłopaka. Znam Krzyśka bardzo dobrze, podoba mi się jego pracowitość. Początkowo to nie był odpowiedni poziom, ale szybko wyrównywał braki. Wiele osób go nie dostrzegało, ponieważ zajmował się głownie czarną robotą – mówi Jacek Bąk, 96-krotny reprezentant Polski.
– Adam wiedział, co robi. Obserwował tego piłkarza jeszcze, gdy nie łapał się do składu Wisły. Później chętnie korzystał z jego usług w czasach Górnika Zabrze. Znał umiejętności Mączyńskiego najlepiej, czuł że w układance przyda mu się właśnie taki element – uważa Bogusław Kaczmarek, były asystent Leo Beenhakkera.
Nie tylko defensywa
Przez dłuższy czas domenę tego zawodnika stanowiło bronienie. W formacji 4-4-2 Nawałka ustawiał go obok Grzegorza Krychowiaka, który niemal nakrywał Mączyńskiego czapką. Pomocnik Białej Gwiazdy był wyraźnie słabszy, ale wiele nadrabiał charakterem. Tak było do pewnego momentu.
W poprzednim sezonie oglądać mogliśmy zupełnie inną twarz wiślaka. Już podczas eliminacji Euro 2016 we Frankfurcie Nawałka kazał mu wystąpić na pozycji numer 10. Chciał zrobić z niego rozgrywającego, który miał wspierać znajdujących się w pierwszej linii Roberta Lewandowskiego oraz Arkadiusza Milika.
Przez kolejne miesiące Mączyński grał regularnie, choć zmagał się z kontuzją kolana. Wychodził na boisko, ponieważ wymagała tego sytuacja. Brał też udział w kreowaniu sytuacji podbramkowych, co wcześniej nie zdarzało się zbyt często. Można więc powiedzieć, że przewidywania Nawałki były trafione.
Za dobry na Ekstraklasę
Bąk mocno żałuje, że Wisła przed rokiem nie zgodziła się na transfer "Mąki" do Chievo Werona. Teraz krakowianie odrzucili ofertę Slavii Praga. – Z pewnością poradziłby sobie w klubie z lepszej ligi. Reprezentacja miałaby dzięki temu jeszcze większą korzyść – przekonuje.
– Nie mogę się pozbyć wrażenia, że najbardziej zaszkodziły mu właśnie przenosiny. Niepotrzebnie szukał szczęścia w Chinach. Później przez jakiś czas był bez formy, a grając bez przerwy mógłby rozwinąć się jeszcze bardziej – dodaje Kaczmarek, który pozytywów szuka również w osobowości Krzysztofa Mączyńskiego.
Zawodnik przyznał niedawno w rozmowie ze Sport.pl, że Biała Gwiazda od marca nie płacił mu pensji. Nie pozwoliła też wyjechać do Czech, choć zawodnik bardzo tego chciał. – Proszę zwrócić uwagę, że nie poruszał publicznie takich tematów w trakcie sezonu. Wisła walczyła wtedy o górną ósemkę tabeli. Nie chciał robić zamieszania. Mówimy więc o dojrzałym i odpowiedzialnym człowieku. Takich nam potrzeba – kończy Kaczmarek.