Od 16 czerwca Polska będzie gospodarzem piłkarskich mistrzostw Europy do lat 21. Biało-czerwoni wystąpią w grupie A. – Dobrze, że zaczynamy od meczu ze Słowacją – powiedział trener Andrzej Zamilski, osiągający w przeszłości międzynarodowe sukcesy z juniorami.
Dwanaście drużyn, sześć miast, początek w Kielcach i Lublinie, finał 30 czerwca w Krakowie – tak będą wyglądały młodzieżowe mistrzostwa w Polsce. Biało-czerwoni jako gospodarze nie musieli grać w eliminacjach.
– Przestrzegam przed nadmuchiwaniem balonu. To turniej z udziałem silnych drużyn, które przeszły przez gęste sito eliminacji. My nie musieliśmy w nich grać, a w przeszłości mieliśmy ogromne problemy z awansem. Teraz do półfinałów dostaną się tylko zwycięzcy grup i jedna z drugiego miejsca. Mamy najmniejsze rozeznanie ze wszystkich zespołów, jeśli chodzi o naszą siłę. Nie graliśmy ostatnio o punkty. Nie podniecajmy się za bardzo ubiegłorocznym zwycięstwem nad Niemcami 1:0, to było towarzyskie spotkanie. A oba tegoroczne przegraliśmy (po 1:2 z Włochami i Czechami, red.) – przypomniał trener Zamilski, który w 1993 roku zdobył z reprezentacją Polski do lat 16 mistrzostwo Europy, a z drużyną U-17 zajął czwarte miejsce mistrzostw świata.
Podczas MME Polacy zmierzą się w grupie A ze Słowacją (16 czerwca w
Lublinie), Szwecją (19 czerwca w Lublinie) i Anglią (22 czerwca w
Kielcach). Oprócz dwóch wymienionych miast turniej zorganizują również
Gdynia, Bydgoszcz, Tychy i Kraków. W ostatnim z nich odbędzie się finał –
na stadionie Cracovii.
Pierwszy rywal Polaków to drużyna dość dobrze znana.
W kadrze
Słowacji jest trzech piłkarzy, którzy w minionym sezonie grali w
polskiej ekstraklasie – Lukas Haraslin z Lechii Gdańsk oraz Jaroslav
Mihalik i Tomas Vestenicky z Cracovii.
– Dobrze, że zaczynamy ze
Słowacją. Wiemy, na co stać tego rywala. Mamy większą liczbę zawodników
z markowych klubów niż oni. Można spodziewać się pozytywnego startu
naszej reprezentacji. A to bardzo ważne w perspektywie kolejnych
spotkań. Szanujmy Słowaków, ale nie obawiajmy się ich, zwłaszcza jeśli
mamy ambitne cele w turnieju. Brak Dawida Kownackiego (pauzuje za kartki
z czasów kadry U-19, red.)? Cóż, dobrze się stało, że ta absencja
wypadnie właśnie w meczu ze Słowakami – przyznał doświadczony
szkoleniowiec.
Na co, jego zdaniem, stać drużynę Marcina Dorny w czerwcowej imprezie?
–
Powiem tak – wypadnijmy lepiej niż podczas dorosłych mistrzostw Europy
2012, gdy też graliśmy u siebie. Jeśli tym razem wyjdziemy z grupy,
będzie to sukces dla organizatorów i kibiców – stwierdził Zamilski.
W kadrze Dorny nie ma dwóch piłkarzy Napoli – Arkadiusza Milika i
Piotra Zielińskiego. Włoski klub oficjalnie poinformował, że nie zgadza
się na ich udział w mistrzostwach. Napoli argumentowało, że MME nie
znajdują się w oficjalnym kalendarzu FIFA.
– Jest mi przykro, że
nie będziemy grać w optymalnym składzie. To trochę nie fair. Jesteśmy
gospodarzami, po raz pierwszy organizujemy taki turniej, a kibice nie
będą mogli zobaczyć wszystkich najlepszych polskich piłkarzy z tej
kategorii wiekowej. Nie wiem, czyja to wina, nie byłem w środku tej
sprawy. Trzeba byłoby zapytać samych zawodników. Należy żałować, że nie
dostali zgody z Napoli. Nie wiem, jak to było ustalane – przyznał
szkoleniowiec.
Jak jednak dodał, ich miejsce zajmą inni utalentowani piłkarze, których też stać na pokazanie się z dobrej strony.
–
Czasami powtarzam, korzystając z pewnego aforyzmu, że niezastąpieni to
leżą na cmentarzach. W futbolu nieobecność jednego piłkarza jest szansą
dla innego. Tych, na których nie możemy liczyć, zastąpią inni i mam
nadzieję, że dadzą radę. Jak wspomniałem, dobrze, że gramy na początek
ze Słowacją. Jesteśmy gospodarzami i myślę, że nie godzi się stracić
punkty w piątkowym meczu – zakończył trener Zamilski.
Następne