Przed 20 laty Widzew Łódź zdobył czwarte i ostatnie dotąd mistrzostwo Polski. – Walczyliśmy do końca. Nie bez powodu odżyło hasło "widzewski charakter". Na sposób, w jaki Legia wygrała niedawno ligę, patrzyłem z niesmakiem. Kunktatorstwo mogło się źle skończyć – uważa Sławomir Majak, który w 1997 sięgnął po tytuł z łódzkim klubem.
Mateusz Karoń, SPORT.TVP.PL: – Kiedyś mówiono, że "nikt nie da ci tyle, ile Widzew obieca".
Sławomir Majak: – Premii za mistrzostwo nie otrzymałem do tej pory, ale nie mogłem szczególnie narzekać na opóźnienia. Klub było stać, by zakupić wszystko, czego potrzebował. Poważne problemy przyszły później – wówczas byłem już zawodnikiem Hansy Rostock.
– Pensja wpływała regularnie?
– Zdarzały się opóźnienia, nawet po kilka tygodni czy miesięcy. Nie robiłbym jednak z tego szumu, przecież w końcu dostawaliśmy te pieniądze. Za awans do Ligi Mistrzów też nam je wypłacono, więc pod tym względem było stabilnie. Pamiętajmy: rozmawiamy o topowym zespole w Polsce.
– Awansowaliście do Ligi Mistrzów i zdobyliście drugie mistrzostwo z rzędu mimo niewielkich zawirowań. Jak to się stało?
– Nie chciałbym mówić za dużo o pieniądzach, bo one nie grają. Jestem trenerem Finishparkietu Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie. Mieliśmy mniejszy budżet niż ŁKS Łódź czy Widzew, a wygraliśmy III ligę. Podobnie było, kiedy jeszcze biegałem za piłką. W Legii posiadali większe pieniądze i niewiele to dało. Przegrali mistrzostwo dwa razy z rzędu i to na własnym stadionie.
– Wtedy gra na Zachodzie była marzeniem wielu polskich piłkarzy, a pan wrócił do Polski. Dlaczego?
– Znów będziemy mówić o finansach. Hannover 96 prowadził złą politykę transferową, wpadł w poważne kłopoty. Uznałem, że mistrz Polski walczący o awans do Champions League i obronę tytułu krajowego będzie lepszym wyborem. Rozmawiałem na ten temat z Andrzejem Grajewskim, szefem Widzewa. Jego zdaniem w Łodzi na pewno odbudowałbym się piłkarsko. Miał rację, osiągnęliśmy spory sukces, a ja zostałem etatowym reprezentantem Polski.
– Źle czuł się pan w Niemczech?
– Nie, miałem łatwość aklimatyzacji. Wiele zależy od języka. Jeśli przełamiesz tę barierę, a jesteś dobrym piłkarzem – nie zginiesz. Szybko nawiązywałem nowe znajomości, co też przydało mi się po odejściu z Widzewa do Hansy Rostock.
– To znaczy?
– Był taki zwyczaj: raz w tygodniu zawodnicy spotykali się z kibicami. Często wyznaczano właśnie mnie. W klubie wiedzieli, że sobie poradzę. Zresztą, nigdy nie dano mi odczuć, że jestem obcokrajowcem. Koledzy często zapraszali do swoich domów na kawę czy obiad. Nikt nie traktował mnie gorzej niż Niemców.
– Hannover 96 nie robił problemów? Działacze celowali przecież w powrót do Bundesligi.
– Nie chcieli mnie puścić, ale nie mieli wyjścia. Sytuacja była naprawdę dramatyczna. Zresztą, przez kilka lat nie mogli awansować. Ja natomiast wracałem do kraju, by pomóc Widzewowi i rozwinąć się jeszcze bardziej.
– Na łamach "Piłki Nożnej" z tamtego okresu znalazłem opinię, że Sławomir Majak tej drużynie nie jest potrzebny.
– Pamiętam to doskonale. Równolegle ze mną przychodzili tacy zawodnicy jak Radosław Michalski, Maciek Szczęsny czy Paweł Wojtala. Na tle gwiazd byłem jak biedny "żuczek" z Hanoweru. Denerwowały mnie takie opinie. Niby wyrobiłem sobie nazwisko dzięki dobrej grze w Zagłębiu Lubin: zostałem tam wicekrólem strzelców, grałem w europejskich pucharach. Problem polegał na tym, że w straciłem w Niemczech dużo czasu. Kibice uważali, że nie będę wzmocnieniem.
– Jak pan zareagował?
– Miałem mocną psychikę, potwierdziłem to od razu. Szybko przebiłem się do pierwszej jedenastki, byłem wiodącą postacią Widzewa.
– Franciszek Smuda też odegrał istotną rolę w transferze?
– Przed przyjściem do Łodzi mieliśmy z Hannoverem 96 obóz na Majorce. Widzew też tam był i trener Smuda mówił wtedy, że potrzebuje kogoś takiego jak ja. Zaufałem, a potem nie żałowałem.
– Piłkarze często narzekali na metody szkoleniowe Smudy?
– Nie lubiłem marudzić, wolałem ciężko pracować. Byłem tego nauczony, zawsze bazowałem na przygotowaniu fizycznym i najlepiej czułem się właśnie, kiedy prowadził mnie Smuda. Graliśmy w Lidze Mistrzów, ekstraklasie i Pucharze Polski, a ja nie byłem przemęczony. Nie miałem też żadnego poważnego urazu. W Niemczech trenowałem tak samo. Franciszek Smuda wiedział, jak to powinno wyglądać i z tego powodu zawsze będę go bronić.
– Jego sposób pracy sprawiał, że na boisku robiliście różnicę?
– Proszę prześledzić nasze mecze. Często "odjeżdżaliśmy" rywalom kwadrans przed końcem. Pojechaliśmy do Warszawy i przegrywaliśmy 0:2. Pięć minut przed końcem strzeliliśmy trzy bramki, Legia straciła tytuł. Jeśli masz siłę biegać, możesz wykorzystać umiejętności. Właśnie dlatego mówiono o widzewskim charakterze. Wszyscy powtarzali, że nie wolno nas lekceważyć, zwłaszcza w końcówkach.
– Właśnie: co się stało 20 lat temu w Warszawie?
– To był bardzo otwarte spotkanie. Niby remis też nas zadowalał, ale się nie zatrzymaliśmy. Udowodniliśmy kolejny raz: trzeba grać do gwizdka. Nie tak jak w tym roku: Legia w ostatniej kolejce mierzyła się z Lechią, a na boisku dominowało kunktatorstwo. Oglądałem ten mecz z niesmakiem. Zresztą, kombinowanie omal nie skończyło się utratą mistrzostwa.
– Miło wspomina pan rok spędzony w Widzewie?
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (991 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.