Zgodnie z przewidywaniami, najbardziej wartościowym zawodnikiem (MVP) sezonu zasadniczego NBA wybrano Russella Westbrooka (Oklahoma City Thunder). W finałowej "trójce" znaleźli się jeszcze James Harden (Houston Rockets) i Kawhi Leonard (San Antonio Spurs). Tradycyjnie podczas gali rozdano jeszcze kilka innych nagród.
Westbrook to dopiero drugi w historii NBA zawodnik, który w sezonie zasadniczym zdobywał średnio triple-double (dwucyfrowa liczba punktów, zbiórek i asyst). Pierwszy – Oscar Robertson – wręczał mu w poniedziałek nagrodę...
– To bardzo wiele dla mnie znaczy. Ludzie jak Magic Johnson (który też brał udział w uroczystości - dop. red.), jak Oscar Robertson... Nie mogłem oglądać ich w akcji, ale wiem, co osiągnęli i jako dziecko zawsze chciałem być jak oni – mówił wzruszony rozgrywający Oklahoma City Thunder.
Westbrook dostał nagrodę nieco wbrew amerykańskiej filozofii "promowania zwycięzców". Leonard i Harden, dwaj pozostali finaliści głosowania, poprowadzili swoje zespoły do kolejno drugiego i trzeciego miejsca w konferencji Zachodniej. Thunder byli na pozycji szóstej. Wcześniej tylko raz – w 1982 roku – zawodnik z zespołu plasującego się tak nisko został MVP. Był nim Moses Malone.
"I can't be standing here without your support, your sacrifice."
— NBA (@NBA) June 27, 2017
The MVP thanks his family! #NBAAwards pic.twitter.com/9ZuKLJrpoe