Kibice w Chile na ulicach świętowali swoją "złotą generację" piłkarzy, którzy w środę wieczorem zapewnili sobie udział w finale Pucharu Konfederacji FIFA. W decydującym meczu pokonali po rzutach karnych mistrzów Europy Portugalczyków.
To będzie ich trzeci finał w dużej imprezie z rzędu. Dwukrotnie triumfowali w Copa America - w obu finałach tej imprezy pokonali Argentynę po... rzutach karnych.
Na wypełnionym po brzegi Plaza Italia w centrum Santiago zebrały się tłumy fanów. Po zakończonym spotkaniu tysiące ludzi zaśpiewało wspólnie hymn narodowy.
"Ależ są wspaniali nasi piłkarze. Sprawiają radość i piszą historię" – napisała na Twitterze prezydent Chile Michelle Bachelet.
Teraz ekipa z Ameryki Południowej czeka na rywala w finale. Będzie nim Meksyk lub Niemcy. Arturo Vidal, jedna z największych gwiazd chilijskiej reprezentacji, ma nadzieję, że o trofeum powalczą z mistrzami świata Niemcami. On sam doskonale zna wielu graczy tego kraju, bo na co dzień występuje w Bayernie Monachium.
– Po ostatnim naszym spotkaniu w fazie grupowej uzgodniłem z Joshuą Kimmichem, że widzimy się w finale i mam nadzieję, że dotrzyma słowa – mówił Vidal w środę wieczorem.
Bohaterem półfinału był bramkarz Claudio Bravo, który w serii rzutów karnych obronił aż trzy jedenastki po strzałach Ricardo Quaresmy, Joao Moutinho i Naniego.
– To jeden z najlepszych na świecie golkiperów. Od bardzo dawna nie widzieliśmy takiego popisu – skomentował chilijski piłkarz Marcelo Diaz.
Winę za przegrany półfinał wziął na siebie trener portugalskiego zespołu Fernando Santos.
– Biorę odpowiedzialność na siebie. To ja wybrałem zawodników, którzy podchodzili do rzutów karnych –
powiedział.
Następne