2 lipca Manny Pacquiao (59-6-2, 38 KO) podejmie się kolejnego wyzwania. Mistrz świata federacji WBO w kategorii półśredniej zmierzy się na stadionie w Brisbane w obecności 55 tysięcy widzów z miejscowym faworytem, Jeffem Hornem (16-0-1, 11 KO). – Ludzie nie będą wspierać Manny'ego na początku, ale pod koniec walki docenią jego klasę – przewiduje Freddie Roach, trener Filipińczyka.
Po porażce z Floydem Mayweatherem juniorem (49-0, 26 KO) w maju 2015 roku Pacquiao znalazł się na rozdrożu. Nie tylko wyraźnie uległ odwiecznemu rywalowi, ale nabawił się przy tym poważnej kontuzji. Nie brakowało głosów doradzających mu emeryturę. W końcu wygrał wszystko co było do wygrania – jest pierwszym i jak do tej pory jedynym pięściarzem, który zdobywał mistrzowskie tytuły w ośmiu kategoriach wagowych!
Wbrew oczekiwaniom
Po porażce w "walce stulecia" odpoczywał prawie rok. Wrócił pojedynkiem z Timothym Bradleyem (33-2). To było starcie głównie o prestiż – w 2012 roku w kontrowersyjnych okolicznościach wygrał Amerykanin. Pacquaio zrewanżował się w 2014 roku. Dwa lata później definitywnie rozstrzygnął rywalizację na swoją korzyść.
W listopadzie 2016 roku znów stanął przed szansą wywalczenia mistrzowskiego tytułu. Już w drugiej rundzie powalił na deski Jessiego Vargasa (27-2). Ostatecznie pewnie wygrał na punkty, dokładając do długiej listy trofeów pas organizacji WBO w kategorii półśredniej.
Skąd pomysł na starcie z Hornem? Młodszy o 9 lat Australijczyk jest obowiązkowym pretendentem federacji WBO. Wielką walkę na stadionie w Brisbane zorganizował niezawodny Bob Arum, który na karierę legendarnego Filipińczyka ma nowy pomysł. Niegdysiejsza gwiazda Pay-Per-View w HBO w sobotę zadebiutuje w stacji ESPN. Pojawi się więc w otwartym przekazie największej w USA telewizji sportowej, która pokazuje na co dzień między innymi rozgrywki NFL, NBA i NHL.
Nowy gracz na scenie
Przejście Pacquiao na otwartą antenę w USA to prawdziwa rewolucja. Od 2005 roku walczył wyłącznie w Pay-Per-View. W sumie w tym trybie wystąpił 24 razy. Łącznie sprzedano ponad 19 milionów pakietów, a pojedynki przyniosły ponad miliard dolarów zysku. Za nim do ESPN podążą kolejne gwiazdy Aruma – Terence Crawford (31-0, 22 KO) i Wasyl Łomaczenko (8-1, 5 KO).
I choć w Stanach Zjednoczonych walka będzie dostępna w otwartej antenie, to w Australii kibice obejrzą ją tylko w systemie Pay-Per-View. Organizatorzy spodziewają się rekordowych zysków z tego tytułu. Wiadomo, że na stadionie pojawi się komplet 55 tysięcy fanów Co ciekawe, walka wieczoru rozpocznie się około godziny 14:00 – tak, aby w USA widzowie mogli ją obejrzeć w najlepszym czasie antenowym.
– Wiem, że na początku wszyscy będą stać murem za Hornem. Jestem jednak przekonany, że w kolejnych rundach Manny zdobędzie serce miejscowych kibiców. Nie lekceważymy rywala – jest młody, niepokonany i będzie walczył u siebie – ocenił Freddie Roach.
Szkoleniowiec Filipińczyka nie wymienił pięściarskich atutów rywala, bo... ciężko je wskazać. W jego bokserskim CV brak wielkich nazwisk. W poprzednim występie pokonał doświadczonego Alego Funekę (39-6-3, 31 KO), ale w trzeciej rundzie sam znalazł się na deskach.
Co dalej dla weterana?
Choć Pacquaio ma 38 lat, to w ringu starzeje się z godnością. Wielu ekspertów to zadziwia, bo z wiekiem pięściarze tracą przede wszystkim szybkość, a to właśnie ten aspekt był podstawą sukcesów w złotej erze "Pacmana". Bukmacherzy i dziennikarze widzą w nim wyraźnego faworyta starcia z niedoświadczonym Hornem.
– Jeff był kiedyś nauczycielem. Mogę mu obiecać, że 2 lipca to ja w ringu nauczę go wielu ciekawych rzeczy. Nie mogę się doczekać tej walki. Cieszę się, że będę mógł pokazać się w nowym miejscu – zapowiadał legendarny Filipińczyk.
Jakie perspektywy w zawodowym boksie ma jeszcze weteran? Trudno powiedzieć. W kategorii półśredniej jest najstarszym mistrzem. Czempionem federacji WBA i WBC jest Keith Thurman (28-0, 22 KO), z kolei mistrzem IBF został niedawno Errol Spence (22-0, 19 KO). Obaj są od niego o dekadę młodsi i są związani z projektem Ala Haymona, więc unifikację tytułów trudno sobie wyobrazić.
Bardziej prawdopodobne wydają się kolejne walki w egzotycznych miejscach. Pacquaio to jeden z największych ambasadorów boksu i jeśli pojawi się zainteresowanie, to może wystąpić w Singapurze, Zjednoczonych Emiratach Arabskich czy Europie – wszędzie tam, gdzie pieniądze będą się zgadzać.
W każdej chwili może zresztą z czystym sumieniem zawiesić rękawice na kołku – jest aktywnym senatorem filipińskiego parlamentu, a do jego rekordu przez najbliższe lata z pewnością nikt się nie zbliży. Jeśli może o czymś marzyć, to o wygranej przez nokaut – po raz ostatni w ten sposób triumfował... w 2009 roku! W kategorii półśredniej w żadnym z dwunastu kolejnych pojedynków nie zdołał wygrać przed czasem...