| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Po Dawida Kownackiego zgłaszały się kluby z Niemiec i Włoch. Jeden z największych talentów Ekstraklasy w ostatnich latach trafi jednak do Belgii. – Standard Liege ma wobec niego bardzo poważne zamiary – powiedział agent piłkarza, Marcin Kubacki.
Dziewiąta drużyna Jupiler Pro League to z pewnością nie jest wymarzone miejsce dla czołowych piłkarzy naszej ligi. Lechita był jednak zdecydowany. W ubiegłym tygodniu obejrzał ośrodek treningowy Standardu, porozmawiał z działaczami i uznał, że to będzie dla niego idealne miejsce; że właśnie tam będzie mógł zrobić kolejny krok naprzód.
– Uważamy, że to najwyższa pora na zmianę. Dawidowi w Liege bardzo się podobało. Wykorzystał urlop, by zobaczyć, jak to wszystko tam wygląda. Miał rozmowę z dyrektorem sportowym, który bardzo na niego liczy. Sprzedadzą teraz największą gwiazdę, Ishaka Belfodila. Potrzebują następcy i ma nim być właśnie Kownacki – wyjaśnia Kubacki.
Młodzieżowy reprezentant Polski już w czwartek wiedział, że chciałby transferu do Belgii. Pozostawała jedynie rozmowy między klubami. Początkowo Lech Poznań żądał kwoty rzędu czterech, pięciu milionów euro. Piłkarz, którego kontrakt kończy się za rok, był po prostu zbyt drogi. Właśnie z tego powodu dalsze negocjacje odpuszczali menedżerzy klubów z Bundesligi i Serie A. Szefowie Standardu postanowili mimo wszystko usiąść do stołu. Według "Przeglądu Sportowego" poznaniacy dostaną ok. 2,5 mln euro oraz bonusy. Suma transferowa może osiągnąć nawet cztery miliony.
Presja i trudna rzeczywistość
W warunkach belgijskich Kownacki jest dość drogim piłkarzem. Dlatego też oczekiwania z nim związane będą spore. Standard od siedmiu lat nie przekroczył bariery 2,5 mln, czyli – w tym wypadku – kwoty bazowej. Ostatnim, który trafił do Liege za tak poważne pieniądze był Milos Kosanović, w latach 2010-2014 obrońca Cracovii.
Oczekiwania będą duże, ale zdaniem Włodzimierza Lubańskiego to dobry wybór. – Dawid podjął madrą decyzję. Wielokrotnie oglądałem jego mecze i pod względem sportowym powinien sobie poradzić. Ma dużo zalet– przekonuje legenda reprezentacji Polski i były zawodnik KSC Lokeren oraz KV Mechelen.
Wątpliwości ma natomiast Michel Thiry, belgijski menedżer, który współpracował z kilkoma polskimi zawodnikami. – Nie jestem pewny, czy Kownacki pasuje do tej ligi. W Belgii gra się bardzo ostro, trzeba dużo siły oraz szybkości. Musisz wywalczyć miejsce na boisku, pokazać charakter. Filip Starzyński był techniczny i sobie nie poradził – mówi Thiry.
Z Belgii na tarczy wracał również Rafał Wolski. Pomocnik Lechii Gdańsk odnalazł się dopiero w Wiśle Kraków. Starzyńskiemu i Wolskiemu zarzucano przede wszystkim lenistwo.
– Jeśli Dawid Kownacki marzy o wielkiej karierze, to wybrał sobie odpowiedni "klub pomostowy". Liga, choć fizyczna, nie powinna go przestraszyć. Te same warunki miał przecież w Polsce. Teraz będzie mógł rywalizować na wyższym poziomie, ale takim który nie powinien być nieosiągalny. Wydaje się więc, że to dobry pomysł. Belgowie potrafią oszlifować zawodnika. Co do charakteru Kownackiego – też byłbym spokojny. Podczas młodzieżowych mistrzostw Europy udowodnił, że ma ciekawą osobowość – twierdzi Marcin Żewłakow, były napastnik między innymi KSK Beveren, Excelsioru Mouscron czy KAA Gent.
Ruch jak na dworcu
– Pamiętajmy, że to klub z tradycją, wielokrotny mistrz kraju, który trochę podupadł. Standard jest średniakiem z ambicjami, by grać o mistrzostwo. Niestety, jeśli co roku z zespołu odchodzi trzech najlepszych graczy – to nie są wstanie tego dokonać. Promują i sprzedają utalentowanych. Rotacja jest kłopotliwa – dodaje Lubański.
Rzeczywiście, ruch w kadrze jest spory. Wiążą się z tym duże przychody, Belgowie przez ostatnie trzy lata sprzedali za 50 mln euro.
Kownackiego czeka także wyzwanie komunikacyjne. W pierwszym zespole jest aż 22 obcokrajowców, którzy pochodzą z 17 krajów. Część to wychowankowie akademii belgijskich albo francuskich. Naturalnie nie zmienia to faktu, że nowy trener, Sa Pinto musi uporządkować międzynarodową szatnię. Jego poprzednicy często nie wytrzymywali na tym stanowisku dłużej niż rok. Zdarzały się sytuacje, w których szkoleniowcom dziękowano po trzech miesiącach. Portugalczyk jest 15. trenerem Standardu w ostatniej dekadzie.