"Brak wystarczających związków między podwyższonym poziomem testosteronu a poprawą sportowych wyników". Tak orzekł Trybunał Arbitrażowy w Lozannie w 2015 roku. Tym stwierdzeniem rozłożył na łopatki cały światowy system kontroli antydopingowej, która od czterdziestu lat ściga podwyższony testosteron jako doping, wykreśla rekordy, odbiera medale, zabiera pieniądze, dyskwalifikuje czasowo lub dożywotnio. Zrobiła się z tego globalna afera na igrzyskach olimpijskich w Rio podczas biegu na 800 m kobiet.