Próbował utopić Kliczkę. Teraz... wpadł na dopingu

Shannon Briggs (fot. Getty)
Shannon Briggs (fot. Getty)
Kacper Bartosiak

Dobiegła końca jedna z najbardziej absurdalnych spraw w świecie boksu zawodowego w ostatnich latach. Shannon Briggs (60-6-1, 53 KO) miał walczyć o pas mistrza świata federacji WBA, ale... wpadł na dopingu. Całe szczęście, bo sportowo nie zrobił nic, by na taką szansę zasłużyć. Próbował za to... utopić Władimira Kliczkę (64-5, 53 KO)!

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

45-letni weteran jest jedną z ostatnich osób, które łączą współczesny boks ze złotą erą lat dziewięćdziesiątych. W listopadzie 1997 roku po raz pierwszy usłyszał o nim cały świat. W kontrowersyjnych okolicznościach pokonał na punkty legendarnego George'a Foremana (76-5, 68 KO). Jeden sędzia widział remis (114:114), dwóch wskazało na Briggsa (116:112, 117:113).

Werdykt wzbudził powszechne oburzenie. Foreman bił celniej – doprowadził do celu 284 ciosy z 388 przy 223 uderzeniach rywala na 494 prób. Zdecydowana większość kibiców i ekspertów widziała jego wyraźne zwycięstwo – ekspert HBO i były sędzia Harold Lederman również wypunktował 116:112, ale na korzyść legendy.

"Briggs wygrał tę walkę, bo chciał tego Larry Hazzard. Nic w New Jersey nie dzieje się bez jego aprobaty" – komentował oburzony Wallace Matthews w "New York Post". Promotorzy Foremana odwołali się od decyzji, a sprawa dotarła do samego senatora Johna McCaina, wieloletniego orędownika zmian w świecie boksu.

Hazzard – szef Sportowej Komisji Kontrolnej stanu New Jersey – był krytykowany przede wszystkim za wybór sędziów. – Chciałem dać szansę młodym. Wydawało mi się, że to będzie łatwa walka do punktowania. I była, ale niestety wyszło jak wyszło... Gdybym mógł zrobić to jeszcze raz, to podjąłbym inną decyzję – tłumaczył.

Foreman – najstarszy mistrz świata w historii wagi ciężkiej – uniósł się honorem i zakończył karierę. Wcześniej ze względu na kontrowersyjny dobór rywali stracił tytuły mistrzowskie federacji IBF i WBA. Pozostawał jednak "czempionem linearnym" – tym, który pokonał mistrza. Gdyby wygrał z Briggsem, to w kolejnej walce zmierzyłby się z Lennoksem Lewisem. Szansę walki o pas WBC nieoczekiwanie dostał rywal. Po pełnym zwrotów akcji pojedynku przegrał przez nokaut w piątej rundzie.

Briggs po wymarzony tytuł ostatecznie sięgnął w 2006 roku. Nie przypominał już dawnego atlety z końcówki lat dziewięćdziesiątych. Sukces osiągnął w naprawdę dramatycznych okolicznościach – czempiona WBO Siergieja Liakowicza (23-1) znokautował... w ostatniej sekundzie 12. rundy! Rozpoczynając ostatnie starcie przegrywał na kartach punktowych wszystkich sędziów.

Choć pas mistrza stracił już w pierwszej obronie, to na blisko dekadę pozostał ostatnim amerykańskim czempionem królewskiej kategorii. W 2015 roku złą karmę odczarował dopiero Deontay Wilder (38-0, 37 KO).

W październiku 2010 roku wydawało się, że kariera Briggsa dobiegła końca. Bez większych sportowych zasług dostał walkę z mistrzem WBC Witalijem Kliczką (40-2). I choć został dopiero trzecim pięściarzem, który był w stanie przeboksować z Ukraińcem pełen dystans dwunastu rund, to zebrał straszliwe manto. Mistrz wygrał każdą z odsłon. Doprowadził do celu 302 ciosy przy zaledwie 73 udanych próbach pretendenta. Po wszystkim Amerykanin trafił do szpitala – doznał pęknięcia kości oczodołu, miał złamany nos, a oprócz tego zerwał ścięgno w lewym bicepsie. Miał 39 lat – eksperci i kibice widzieli w nim pięściarza skończonego i doradzali mu emeryturę.

Briggs zniknął na prawie 4 lata. Zmagał się z depresją i nadwagą. – Ważyłem ponad 180 kilogramów. Byłem tak gruby, że nie mogłem zawiązać sobie butów. Miałem depresję i źle czułem się we własnej skórze – wspominał.

Wrócił... zupełnie inny. Zrzucił nadbagaż i zaczął imponować mocno wyrzeźbioną sylwetką, którą nie mógł pochwalić się nawet w latach młodości. W kwietniu 2014 roku rozpoczął kolejne podejście. Do końca roku stoczył sześć walk – pięć rozstrzygnął przez nokaut w pierwszej rundzie. Mimo wszystko nie był traktowany poważnie, bo obijał trzecioligowych rywali.

Sam zainteresowany nie tracił rezonu. Publicznie żądał starcia z młodszym z braci Kliczków – Władimirem. Zaczął go prześladować – zakłócał konferencje prasowe przed walkami mistrza i próbował przeszkadzać mu w treningach. – Briggs jest szalony. Rozumiem, że po prostu stara się doprowadzić do walki ze mną, ale w tej chwili jest to nierealne – komentował Ukrainiec.

Znakiem rozpoznawczym Amerykanina stało się hasło "Let's Go Champ" (w wolnym tłumaczeniu – "do boju, mistrzu"). Oprócz tego stał się niezwykle aktywny w mediach społecznościowych, królując zwłaszcza na Instagramie. Został najbardziej nieprzewidywalnym człowiekiem w świecie boksu.

W październiku 2014 roku Briggs zaskoczył wszystkich. Trenującego Kliczkę dopadł... podczas treningu na otwartym morzu. Mistrz wiosłował na desce surfingowej, a jego prześladowca dogonił go motorówką. – Wszędzie gdzie pójdziesz, będę i ja! Do boju, mistrzu! – krzyczał.

Robił "kółka" wokół Ukraińca wywołując fale i ostatecznie doprowadził do tego, że ten... wpadł do wody. Wtedy Kliczko jedyny raz w historii ich konfrontacji stracił cierpliwość. – Przekroczyłeś granicę. Chodź tu! – krzyczał i próbował rzucić się w pogoń za śmiejącym się Briggsem, który oddalił się krzycząc – jakżeby inaczej – "Let's Go Champ".

Marzenia Briggsa – który w międzyczasie jakimś cudem pojawił się w TOP 15 rankingu federacji WBA – legły w gruzach w listopadzie 2015 roku. Kliczko przegrał z Tysonem Furym (25-0, 18 KO) i stracił wszystkie tytuły. – Powinien mi podziękować! Ja nie bawiłbym się z nim dwanaście rund, skończyłbym go przez nokaut dużo szybciej – mówił. Szybko znalazł sobie nową ofiarę. I nie został nią wcale nowy mistrz...

Uwaga Amerykanina skierowała się w stronę Davida Haye'a (28-3, 26 KO). W styczniu 2016 roku Brytyjczyk wrócił na ring po ponad trzech latach przerwy. Podobnie jak Briggs zaczął obijać szerzej anonimowych pięściarzy. – Haye to żart. Pozwólcie mi skończyć jego karierę! – apelował weteran.

Brytyjczyk szybko skalkulował, że walka z popularnym Briggsem pod wieloma względami ma sens. W maju 2016 roku dogadali się – Amerykanin miał wystąpić przed walką wieczoru, w której Haye szybko znokautował Arnolda Gjergjaja (29-0). Jesienią mieli spotkać się już w ringu.

Ostatecznie nigdy do tego nie doszło. Haye wybrał lepszy z kasowego punktu widzenia pojedynek z rodakiem Tonym Bellew (29-2) i... przegrał. W szóstej rundzie zerwał ścięgno Achillesa. Mimo to nie zrezygnował – dopiero w 10. odsłonie z narożnika na ring poleciał ręcznik.

Po przegranej z Kliczką wpadłem w depresję. Ważyłem ponad 180 kg. Byłem tak gruby, że nie mogłem zawiązać butów.

Wydawało się, że Briggs został na lodzie. Wtedy nieoczekiwanie w sukurs przyszła mu federacja WBA. Notowany na czwartej pozycji pięściarz został wyznaczony... do walki o tytuł! Polityka organizacji budzi wiele kontrowersji w świecie boksu. W wielu kategoriach wagowych przydziela nawet... trzy mistrzowskie pasy równolegle! Najważniejszy jest tytuł "superczempiona". Oprócz tego funkcjonują także "mistrz regularny" oraz "mistrz tymczasowy". W zamyśle taka sytuacja ma zakończyć się pojedynkami pomiędzy posiadaczami poszczególnych pasów i wyłonieniem jednego mistrza. Praktyka pokazuje jednak, że rzadko wszystko kończy się właśnie w ten sposób. Zamiast tego powstaje chaos, za którym trudno nadążyć nawet najbardziej oddanym fanom szermierki na pięści.

Briggs w pojedynku o tytuł "regularnego" czempiona miał zmierzyć się na początku czerwca 2017 roku z Fresem Oquendo (37-4, 24 KO). 44-latek to inny weteran, który pamięta czasy złotej ery lat dziewięćdziesiątych. Podobnie jak rodak nie może pochwalić się w ostatnich latach wynikami, które predysponowałyby go do walki o tytuł. Szansę zapewnił sobie... w sądzie.

W lipcu 2014 roku Oquendo przegrał z Rusłanem Czagajewem (34-3) w walce o regularny tytuł WBA. Decyzja nie była jednogłośna. Amerykanin odwołał się od niej, a sąd zdecydował, że powinien dostać kolejną walkę o ten tytuł. Rosjanin w międzyczasie przegrał z Lucasem Brownem (25-0) i zakończył karierę. Zwycięzca... wpadł na dopingu i odebrano mu tytuł. Do walki o wakujący pas wyznaczono Oquendo i najwyżej notowanego z dostępnych pięściarzy – Briggsa.

Obaj zdążyli spotkać się na konferencji prasowej. – Nie wytrwasz ze mną w ringu trzech minut – prowokował Briggs, który ma na koncie 37 nokautów w pierwszej rundzie – najwięcej spośród wszystkich "ciężkich" w historii. Dwa tygodnie przed walką pojawił się kolejny zwrot akcji – pogromca Foremana wpadł na dopingu. W jego organizmie wykryto poziom testosteronu, który blisko dwukrotnie przekraczał normę.

Briggs szedł w zaparte. Przekonywał, że sprawa ma podłoże medyczne i zapewniał, że niedługo przekona władze WBA do swoich racji. Stało się jednak inaczej – 23 lipca został zdyskwalifikowany na pół roku. "Żaden bokser, który ma za sobą pozytywny wynik testu nie może być uwzględniany w rankingu ani walczyć o tytuł naszej organizacji" – napisano w oficjalnym oświadczeniu.

Co na to sam zainteresowany? Choć jest znany z aktywności w mediach społecznościowych, to wciąż milczy. Na ring będzie mógł wrócić w połowie listopada. Jeśli się na to zdecyduje, to od nowa będzie musiał budować pozycję w bokserskim świecie. Tylko czy ktokolwiek będzie chciał wychodzić do ringu z tak nieobliczalnym pięściarzem, który na dodatek sięga po niedozwolone wspomaganie? Trudno w to uwierzyć.

Mimo wszystko Briggs z pewnością da sobie radę. W końcu w ostatnich latach nie był już poważnym sportowcem. Obijał przeciętnych bokserów i brylował w mediach, ale z poważnym sportem nie miało to wiele wspólnego. Może odważniej pójdzie w kierunku coachingu? Nie sposób odmówić mu jednego – hasło "Let's Go Champ" wciąż wydaje się niezwykle nośne...

Kacper Bartosiak

Najnowsze
Mistrzostwo Polski jeszcze nie teraz. "Nie chcieliśmy, by świętowali u nas" [WIDEO]
Mistrzostwo Polski jeszcze nie teraz. "Nie chcieliśmy, by świętowali u nas" [WIDEO]
| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Bartosz Kwolek (fot. TVP Sport)
Losy MP w siatkówce pozostają nierozstrzygnięte. "W czwartym meczu będzie gorąco" [WIDEO]
Mateusz Malinowski (fot. TVP Sport)
Losy MP w siatkówce pozostają nierozstrzygnięte. "W czwartym meczu będzie gorąco" [WIDEO]
| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Hakimi po awansie nie ma wątpliwości. "Zasłużyliśmy na finał Ligi Mistrzów" [WIDEO]
Achraf Hakimi (fot. Getty)
Hakimi po awansie nie ma wątpliwości. "Zasłużyliśmy na finał Ligi Mistrzów" [WIDEO]
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Życiowa forma kapitana Lecha. Wszedł do historii
W ostatnich tygodniach Mikael Ishak złapał imponującą formę strzelecką (fot.
Życiowa forma kapitana Lecha. Wszedł do historii
Radosław Laudański
Radosław Laudański
Fantazja kibiców nie zna granic! Bilet za... mięso z renifera
Tottenham – Bodo/Glimt (fot. Getty Images)
Fantazja kibiców nie zna granic! Bilet za... mięso z renifera
| Piłka nożna / Liga Europy 
Bieniek po meczu z Lublinem: ktoś rzucił nam linę i ją złapaliśmy [WIDEO]
Mateusz Bieniek (fot. TVP Sport)
Bieniek po meczu z Lublinem: ktoś rzucił nam linę i ją złapaliśmy [WIDEO]
| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Była gwiazda United rozpływa się nad "Lewym". Wielkie komplementy!
Dimitar Berbatow w objęciach kolegów (fot. Getty).
tylko u nas
Była gwiazda United rozpływa się nad "Lewym". Wielkie komplementy!
Jakub Kłyszejko
Jakub Kłyszejko
Do góry