Jeden turniej, ośmiu pięściarzy, a dla zwycięzcy tytuł najlepszego pięściarza wagi ciężkiej w Polsce. Pomysł z pewnością trudny do zrealizowania, ale kibice chętnie przekonaliby się na własne oczy, kto rzeczywiście jest królem w królewskiej kategorii. – Hale wypełniłyby się bez problemu – przyznał Paweł Skrzecz, wicemistrz olimpijski (Moskwa 1980) i świata (Monachium 1982) w boksie.
Po niespodziewanym zwycięstwie Adama Kownackiego z Arturem Szpilką ten pierwszy w rozmowie ze SPORT.TVP.PL zaznaczył, że teraz to on jest numerem jeden w wadze ciężkiej w Polsce. Kilka dni później Krzysztof Zimnoch przyznał, że to jednak on jest królem tej kategorii i między linami nie miałby z Kownackim większych problemów.
Wśród ekspertów nie brakuje natomiast głosów, że wciąż groźny dla najlepszych może być Tomasz Adamek, że spore aspiracje ma Mariusz Wach, wiele dobrego fachowcy spodziewają się po rozpoczynającym karierę w USA Izuagbe Ugonohu, z pewnością ostatniego słowa nie powiedział jeszcze Szpilka, a chrapkę na wagę ciężką ma Krzysztof Włodarczyk.
Turniej byłby zatem najlepszym sposobem na wyłonienie króla w królewskiej kategorii. Przyjrzymy się zatem bliżej ósemce, która naszym zdaniem powinna wziąć udział w tej rywalizacji.
TOMASZ ADAMEK (51-5-0)
Były mistrz świata w kategoriach półciężkiej i junior ciężkiej co prawda kilka razy kończył już karierę, ale po ostatnim zwycięstwie nad Solomonem Haumono przyznał, że nadal czuje się na tyle mocny, by spróbować sił z kimś znacznie lepszym. Dziennikarze "Przeglądu Sportowego" przepytali kilku ekspertów i to właśnie "Góral z Gilowic" do spółki z Ugonohem okazał się w ich oczach numerem jeden w wadze ciężkiej w Polsce. Poza tym nazwisko "Adamek" to wciąż magnes przyciągający kibiców na trybuny.
ADAM KOWNACKI (16-0-0)
Nikt nie dawał mu większych szans w starciu ze Szpilką, tymczasem pięściarz mieszkający na co dzień w Nowym Jorku szybko wybił rywalowi boks z głowy i zastopował go już w 4. rundzie. – Jestem otwarty na każdą propozycję. Chętnie potwierdzę, że w Polsce nie ma lepszych ode mnie w tej kategorii – przyznał po wygranej ze Szpilką.
Kownackim zachwycony jest m.in. Dan Rafael z ESPN. – Warto się przyglądać temu chłopakowi. Dobra siła, dobra szczęka, no i ma za sobą wielu polskich kibiców, którzy jeżdżą za nim i kupują bilety. Czekam już na jego następna walkę – zaznaczył jeden z najlepszych dziennikarzy piszących o boksie.
ARTUR SZPILKA (20-3-0)
– Potwornie przeżywa przegraną z Kownackim. Moim zdaniem to nie tylko najtrudniejsze chwile w jego karierze, ale w ogóle w całym życiu. Niestety, Artur całkowicie zlekceważył rywala, a boks już nie raz i nie dwa udowodnił, że potrafi dotkliwie ukarać pychę i brak pokory. Tak właśnie było w tym przypadku – zdradził Andrzej Wasilewski, promotor Szpilki.
Szpilka lada dzień wraca do Polski i choć wciąż nie doszedł do siebie po porażce z rodakiem, to nikt nie ma wątpliwości, że nadal stać go na wiele. Poza tym, podobnie jak w przypadku Adamka, jego walki cieszyłby się z pewnością dużym zainteresowaniem. Zwłaszcza z Zimnochem – panowie mają sobie w końcu wiele do wyjaśnienia.
IZUAGBE UGONOH (17-1-0)
Karierę w USA co prawda rozpoczął od porażki przez TKO z Dominikiem Breazeale, ale sam miał rywala na deskach. Zaprezentował ofensywny boks, który spodobał się wielu obserwującym. Do momentu przerwania walki miał zdecydowaną przewagę w liczbie trafionych ciosów – doprowadził co celu 92 uderzenia, z czego 72 były to tzw. "ciosy mocne" (Amerykanin 53, w tym 34 mocne). Jeśli popracuje nad kondycją i nabierze niezbędnego w tym sporcie doświadczenia, to może w przyszłości sprawić nie jedną miłą niespodziankę.
ANDRZEJ WAWRZYK (33-1-0)
Miał walczyć o tytuł mistrza świata z Deontayem Wilderem, ale został przyłapany na dopingu. Rękami i nogami zapierał się, że niczego świadomie nie wziął – zabroniona substancja miała się znaleźć w odżywkach sprowadzonych z USA. Zresztą jak poinformował na Twitterze Andrzej Kostyra, szef sportu w "Super Expressie", badania w Narodowym Instytucie Leków rzeczywiście wykazały, że pięściarz w tej kwestii mówił prawdę,
Do starcia z Wilderem zatem nie doszło, ale Wawrzyk wcześniej walczył już o mistrzostwo świata – w 2013 roku nie miał szans w pojedynku z Aleksandrem Powietkinem. W turnieju mógłby jednak sprawdzić rodakom wiele problemów.
MARIUSZ WACH (33-2-0)
Blisko było starcia z wysoko notowanym w rankingach wagi ciężkiej Dillianem Whyte'em, ale rywal ostatecznie wycofał się z tego pojedynku. Szkoda, bo jak zapewnił sam zainteresowany, była szansa na wygraną i w efekcie kolejną walkę o tytuł mistrza świata. Wach w przeszłości dwukrotnie rywalizował o pas czempiona, ale w starciach z Władimriem Kliczko i Powietkinem był tylko tłem dla rywali.
W zestawieniu portalu boxrec.com Wach jest aktualnie 20. pięściarzem w wadze ciężkiej na świecie, a wyżej z Polaków jest tylko Kownacki (11. lokata). – Nie chcę mówić, czy jestem najlepszy w Polsce, czy nie. Kiedyś mówiłem, że fajnie by było, gdyby zorganizowano u nas turniej, który wyłoniłby numer jeden, ale to oczywiście jest nierealne. Do gry weszliby bowiem promotorzy, u których sport schodzi na drugi plan – zaznaczył w rozmowie z naszym portalem. Mamy nadzieję, że promotorzy doszliby jednak do porozumienia...
KRZYSZTOF WŁODARCZYK (53-3-1)
Jedyny w tym gronie pięściarz, który nie boksuje aktualnie w wadze ciężkiej, ale "Diablo" wielokrotnie zaznaczał, że prędzej czy później zmieni kategorię na najbardziej prestiżową. – Zdania nie zmieniam – chciałbym kiedyś posmakować królewskiej kategorii. To sól boksu, jest wielu świetnych pięściarzy w innych wagach, ale tylko ci najciężsi potrafią sprawić, że na walkę czeka cały świat – zapewnił na naszych łamach.
Na razie jednak Włodarczyka czeka turniej w wadze junior ciężkiej i niezwykle trudna walka o pas mistrza świata IBF z Muratem Gasijewem. Życzymy zwycięstwa, a potem czekamy na "Diablo" w wadze ciężkiej!
KRZYSZTOF ZIMNOCH (22-1-1)
Na jego pojedynek ze Szpilką, z wiadomych powodów, czekają kibice w całej Polsce. Sam Zimnoch nie ukrywa, że bardzo chciałby tej walki, ale chętnie zmierzyłby się także z Kownackim. – Dopóki nie wejdziemy razem do ringu, możemy się przekomarzać na słowa. Po wygranej ze Szpilką Kownacki ma pełne prawo uważać się za numer jeden w Polsce w wadze ciężkiej, ale ja nie mam wątpliwości, że jestem od niego lepszy i na pewno bym z nim wygrał – powiedział SPORT.TVP.PL.
Znamy zatem uczestników, a kto byłby faworytem? Oddajmy głos Skrzeczowi.
– Moim zdaniem Wach i Ugonoh. Potrzebne są jednak duże pieniądze, promotorzy, którzy potrafiliby ze sobą normalnie porozmawiać oraz organizator, który zająłby się całą logistyką. Mamy w tej kategorii kilku krzykaczy, którzy robią wielkie halo wokół swojej osoby w internecie, ale potem w ringu z umiejętnościami to już różnie bywa. Przydałoby się zweryfikować tych wszystkich mądrali. Jestem pewien, że kibice chcieliby zobaczyć taką rywalizację, a bilety sprzedawałby się jak świeże bułeczki. Obyśmy doczekali się kiedyś takiego turnieju.