| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Nenad Bjelica coraz częściej przejawia oznaki frustracji. Jego drużyna przegrała walkę na wszystkich frontach, a szkoleniowiec Lecha Poznań regularnie kieruje pretensje do dziennikarzy. – Powinien ugryźć się w język – nie ma wątpliwości były piłkarz Lecha, Sylwester Czereszewski.
Po odpadnięciu z eliminacji Ligi Europejskiej, Bjelica kolejny raz pojawił się na konferencji prasowej w złym humorze i kolejny raz zaczął atakować przedstawicieli prasy. – Jeżeli prezes będzie niezadowolony, to może mnie zwolnić. Proszę bardzo. Wiemy jaka jest piłka. Jestem zadowolony i dumny z mojego zespołu – mówił trener Kolejorza po remisie 2:2 z Utrechtem.
W grę medialną z Chorwatem wszedł... prowadzący Cracovię, Michał Probierz. – Lubię Bjelicę, ale gdybym z Lechem zajął trzecie miejsce w Ekstraklasie, przegrał finał Pucharu Polski, a potem odpadł w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europejskiej, to zostałbym powieszony za przyrodzenie – wypalił Probierz.
Bałkański charakter
Zachowanie Bjelicy przeszkadza również ekspertom. – Może trener taki nie był, ale zobaczył, że inni w naszej lidze bywają naburmuszeni i wziął zły przykład? Szkoda, bo szkoleniowiec Lecha wydaje się dobrym fachowcem. Wojenki z prasą są mu do niczego niepotrzebne – uważa Maciej Murawski, dawniej gracz Lecha Poznań.
– Osoby z Bałkanów mają już taki charakter, że lubią obrażać się na wszystkich, gdy im nie idzie. Bjelica przesadza, powinien ugryźć się w język, a Michał Probierz niech skupi uwagę przede wszystkim na Cracovii – twierdzi Czereszewski.
– Poznań jest specyficznym miastem. Wymagania kibiców oraz dziennikarzy są tu bardzo duże. Nieraz zdarzało się, że mieliśmy obawy przed wyjściem z szatni. W strefie mieszanej odpowiadaliśmy na naprawdę trudne i uszczypliwe pytania. Dlatego z jednej strony rozumiem Bjelicę. Z drugiej: trzeba umieć obrócić w żart pewne sprawy. Trenerowi trochę brakuje dystansu – ocenia Marcin Kikut, w latach 2006-12 obrońca Lecha.
Wielka przebudowa
Kolejorz z Bjelicą nie zdobył żadnego trofeum. Dobrą grę lechitów widzieliśmy jedynie przez dwa miesiące. Szkoleniowcowi należy jednak oddać, że latem potrafił scalić drużynę błyskawicznie. Z kadry ubyło mu czterech podstawowych piłkarzy. Transferów do klubu było natomiast aż 12. Mimo tego Kolejorzowi nie brakowało zrozumienia.
– Obserwowałem spotkanie z Utrechtem na żywo i byłem zbudowany grą Lecha. Widać, że zawodnicy słuchają trenera. Efekty przychodzą bardzo szybko: walczą, ale potrzeba czasu. W tym zespole jest naprawdę dużo jakości – chwali Kikut.
– Bez wątpienia Bjelica dysponuje znakomitymi jak na naszą ligę piłkarzami. Mogą zrobić dużo, w meczach z Piastem Gliwice czy Utrechtem wyglądali znakomicie. Jeśli tylko będą mieć więcej zrozumienia, nie widzę przeszkód, by zdobyli mistrzostwo. Legia Warszawa ewidentnie złapała poważny dołek formy – kończy Czereszewski.