Pas zawodowego mistrza Polski w wadze półciężkiej nie ma właściciela. Pojedynek wieczoru gali Międzyzdroje Seaside Boxing Show pomiędzy Markiem Matyją i Dariuszem Sękiem zakończył się wynikiem nierozstrzygniętym.
Bokserska gala odbyła się na otwartym powietrzu na ringu w amfiteatrze w Międzyzdrojach znajdującym się tuż przy głównej promenadzie nadmorskiego kurortu.
Pojedynek Matyja – Sęk miał spore znaczenie dla obu pięściarzy. Stawką był nie tylko pas zawodowego mistrza Polski, ale także dalsze wparcie finansowe przez Babilon Promotion.
27-letni Matyja dotychczas na swoim koncie miał 14 stoczonych walk, z czego 13 wygrał i jedną przegrał (w październiku 2016 roku z Norbertem Dąbrowskim na ringu w Kopalni Wieliczka). Znacznie większym doświadczeniem legitymował się Dariusz Sęk. 31-letni pięściarz trenujący w Radomiu miał na koncie 31 walk stoczonych na zawodowych ringach. Wygrał 26 razy, 2 zremisował i 3 przegrał.
Początek pojedynku należał do pierwszego z nich – Matyja skracał dystans, nie pozwalając rywalowi na wyprowadzanie ciosów. W półdystansie zdawał się wygrywać wymiany. Jednak taktyka ta sprawiała, że walka była zacięta, ale brakowało jej spektakularnych akcji.
W drugiej części zakontraktowanego na 10 rund pojedynku Sęk zmienił taktykę. Nie dopuszczał rywala do siebie, stopując go najczęściej pojedynczymi prostymi ciosami. Te przynosiły efekt w postaci wrażenia, że to Sęk decyduje o przebiegu walki. Przewaga Sęka jednak nie była na tyle duża, by doszło choćby do nokdaunu.
Werdykt sędziowski okazał się remisem. Arbitrzy punktowali: 96:94, 94:96 i 95:95.
– Wydawało mi się, że to ja wygrałem. Pewnie Marek miał zupełnie odwrotne wrażenie. Chyba potrzebny będzie rewanż, by wyłonić zwycięzcę pasa. W rewanżu pokażę się z lepszej strony – mówił na gorąco po pojedynku Sęk.
Matyja też jest przekonany, że powinien się jeszcze raz zmierzyć z Sękiem: – W pierwszej części, gdy walczyłem w półdystansie wydaje mi się, że kontrolowałem walkę. Potem on wyciągnął słuszne wnioski. Ja popełniłem kilka błędów. Jednak cały czas dążyłem do przełamania i przechylenia zwycięstwa na swoją korzyść – przekonywał wrocławianin.