– W reprezentacji Danii trwa zmiana pokoleń. Chcieliby awansować na mundial, ale jeśli tego nie zrobią – nikt nie będzie robił tragedii – mówi Arkadiusz Onyszko, były bramkarz między innymi Odense BK czy FC Midtjylland.
Mateusz Karoń, SPORT.TVP.PL: – Duńczycy mogą czuć strach przed reprezentacją Polski?
Arkadiusz Onyszko: – Nawet powinni. Mamy drużynę, która gra bardzo dobrze i jest skuteczna. Nasi zawodnicy są wiodącymi postaciami naprawdę silnych, europejskich klubów. To musi budzić respekt.
– Jeszcze kilka lat temu było odwrotnie?
– Występowały tam gwiazdy światowego formatu, wielu doświadczonych piłkarzy. Morten Olsen pracował z kadrą 15 lat. Traktował zawodników ostro. Można powiedzieć, że nie po duńsku. Krzyk jest tam niepożądany, zaraz ktoś się obrazi. Olsena to nie interesowało. Miała być dyscyplina i koniec.
– A teraz?
– Federacja postanowiła zmienić nastawienie. Age Hareide wprowadza nowy porządek, jest zmiana pokoleniowa – wszystko w perspektywie długofalowej. Jasne, chcieliby awansować na mistrzostwa świata, ale bez tego nie będzie zamieszania. Selekcjoner powinien zachować posadę.
– Są aż tak cierpliwi?
– Spędziłem tam kilka lat i poznałem tę mentalność. U nas niemal niemożliwa jest sytuacja, by trener spadł z ligi, a potem dalej pracował w tym samym klubie. Tam to normalne. Duńczycy się szanują. Często powtarzają, ile znaczy praca z tymi samymi ludźmi.
– Kontynuację mamy też w reprezentacji? Podobno Hareide jako trener Broendby IF łatwo wdawał się w konflikty.
– Nie, zamieszanie wynikało z medialności klubu. Broendby to jedna z flagowych drużyn. Prasa zawsze mocno w nią ingeruje. Kiedy nie ma dobrych wyników, zaczyna się ostra jazda. Czytałem wypowiedzi piłkarzy na temat pracy Hareide z kadrą i ten mit został obalony. Mówią, że jest dla nich jak kolega. Dał im ogromny kredyt zaufania, nie chodzi po pokojach, żeby sprawdzić, czy poszli już spać...
– Panuje również przekonanie, że czeka nas rywal wybitnie defensywny.
– To błędne myślenie. Christian Eriksen z Tottenhamu znakomicie operuje piłką, a wokół niego zazwyczaj występuje kilku ludzi, którzy też to potrafią. Na pewno nie zaparkują autokaru przed polem karnym.
– W czerwcu zremisowali z Niemcami 1:1, więc może nie być łatwo.
– Czekają nas wyjątkowe warunki. Piątkowy mecz odbędzie się na Parken, to piękny stadion, który może pomieścić prawie 40 tysięcy widzów. Podobno sprzedano już wszystkie bilety, więc będzie niesamowity tumult. Akustyka tego obiektu to coś wspaniałego. Słychać każdy szum, a kiedy pada bramka – robi się ogromna wrzawa. Jeśli ktoś jest słaby psychicznie, może nie wytrzymać.
– Robert Lewandowski powiedział na konferencji, że w poprzednim meczu Dania wyglądała lepiej, ale to Polska strzelała gole.
– Patrząc na poprzedni mecz z nimi, w pierwszych 20 minutach prowadzili grę. Wymieniali wiele podań, choć wszystko działo się do "16". Tam zaczynało brakować im pomysłu. U nas tego deficytu nie ma, ponieważ jest właśnie Lewandowski. Zdobywa bramki na zawołanie.
– Hareide ma kilku obiecujących piłkarzy. Dania stawia na szkolenie?
– Od dawna wolą stawiać na swoich. Skauting jest tam bardzo rozwinięty, nie ściągają przypadkowych ludzi. Jeżeli już przychodzi ktoś zza granicy, musi być lepszy od Duńczyka. W innym wypadku zgody na transfer nie będzie. Kolejną sprawą są budżety. Nie ma mowy, by – jak to często robią polskie drużyny – podpisywać kontrakty, a potem nie mieć z czego ich opłacić.
– O tak rozwiniętych akademiach możemy tylko pomarzyć?
– W ostatnich latach powstało mnóstwo szkółek wątpliwej jakości. Nie wiem, z czego to wynika, ale mamy ogromne ambicje. Chcielibyśmy mieć zdecydowanie więcej niż jesteśmy w stanie osiągnąć. Ciągle liczymy na awans do Ligi Mistrzów. Nie damy rady rywalizować o ten cel, bo nie mamy tyle pieniędzy.
– Wszystko rozbija się o wielkie pieniądze?
– Żeby grać w pucharach, trzeba mieć poukładane struktury. Jeśli duński klub spada z ekstraklasy, sponsorzy i zawodnicy zostają. Polskie drużyny nie utrzymują się na najwyższym szczeblu, a potem połowa graczy odchodzi. Zazwyczaj oznacza to początek katastrofy. Od 40 lat nasz futbol ligowy jest jak "partyzantka". Nie da się tego oglądać.
– Martwi pana forma graczy występujących w Polsce?
– U Michała Pazdana pojawiła się jakaś dziwna nerwowość. Wierzę, że on czy Artur Jędrzejczyk wyjdą szybko z dołka. Mają spore doświadczenie. Reprezentacja powinna poradzić sobie z tymi problemami i wygrać mecz. Stać nas na to.
Rozmawiał Mateusz Karoń
Arkadiusz Onyszko – były bramkarz, przez wiele lat związany z duńskimi klubami takimi jak Viborg FF, Odense BK, FC Midtjylland czy Silkeborg IF. Dwukrotny reprezentant Polski, a także srebrny medalista igrzysk olimpijskich w Barcelonie z 1992. Obecnie trener bramkarzy Motoru Lublin.