W hitowym spotkaniu 4. kolejki Premier League Manchester City rozgromił na własnym stadionie 5:0 Liverpool. O wyniku w dużej mierze przesądziła czerwona kartka dla Sadio Mane, który jeszcze przed przerwą został wyrzucony z boiska.
The Reds zaczęli mecz bardzo odważnie. Przeważali, prowadzili grę i... stracili bramkę. Kevin De Bruyne świetnie wypatrzył Sergio Aguero, a ten w sytuacji sam na sam położył Simona Mignoleta. Argentyńczyk to prawdziwy kat liverpoolczyków – strzelił im gola po raz szósty z rzędu na Etihad Stadium.
W 37. minucie doszło do sytuacji, która zadecydowała o wyniku spotkania. Do wysokiej prostopadłej piłki wybiegł Mane, chciał ją przyjąć, ale trafił w głowę Edersona. Senegalczyk bronił się, że nie widział rywala, ale w takim przypadku nie może to mieć żadnego znaczenia. Obaj zakończyli swój udział w meczu – napastnik wyleciał z boiska, bramkarz został zniesiony.
Gospodarze szybko wykorzystali grę w przewadze – dwa razy Mignoleta pokonał Gabriel Jesus. Pierwsze trafienie nie zostało uznane, ponieważ był na spalonym, ale chwilę później wszystko działo się już w zgodzie z przepisami.
Chwilę po zmianie stron Brazylijczyk mógł się cieszyć ze swojego drugiego prawidłowego gola. Wraz z Aguero znaleźli się sami przed bramkarzem Liverpoolu, a Argentyńczyk nie był samolubny i wyłożył partnerowi piłkę.
To nie był koniec strzelania na Etihad. Na 4:0 podwyższył rezerwowy Leroy Sane, który w fantastyczny sposób wykończył dośrodkowanie Benjamina Mendy'ego. Niemiec nie zatrzymał się na tym trafieniu i już w doliczonym czasie gry zdobył chyba najładniejszą bramkę meczu, gdy zza pola karnego przymierzył w okienko.
Dzięki zwycięstwu The Citizens z dziesięcioma punktami na koncie objęli prowadzenie w tabeli. Dwa gole Gabriela Jesusa pozwoliły mu z kolei zrównać się z Romelu Lukaku i Mane, dotąd najlepszymi strzelcami ligi. Wszyscy mają na koncie po trzy trafienia, ale Belg w tej kolejce jeszcze nie grał. Jego Manchester United zmierzy się ze Stoke i – w razie triumfu – na pewno wróci na fotel lidera.