| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Za 11 dni Jacek Magiera miał świętować rocznicę pracy jako trener Legii Warszawa. Mimo przeciętnych wyników nic nie wskazywało na to, że pożegna się z drużyną. Prezes Dariusz Mioduski zapewniał o nowym kontrakcie, ale zamiast niego wręczył trenerowi wypowiedzenie. Sytuacja przypomina zwolnienie poprzednika – Besnika Hasiego. Tylko tym razem decyzja wydaje się nieuzasadniona.
Do końca sezonu ligowego drużyna została pokonana już tylko raz – na swoim stadionie przez Ruch. Zagwarantowało to zdobycie mistrzostwa Polski, co po nieudanym początku rozgrywek nie wydawało się takie oczywiste. Legia miała więcej problemów w Lidze Mistrzów. Po porażce w Lizbonie została ograna przez Real Madryt (1:5), choć przy Łazienkowskiej zdołała zremisować z późniejszym triumfatorem turnieju. Po szalonym starciu w Dortmundzie (4:8) musiała wygrać ze Sportingiem, aby na wiosnę zagrać w Lidze Europejskiej. Ta sztuka się udała, choć w 1. rundzie fazy pucharowej Ajax okazał się nieznacznie lepszy od mistrza Polski.
Nic nie może wiecznie trwać
Po udanym sezonie 2017/2018 i rekordowych przychodach kibice oczekiwali, że w kolejnych rozgrywkach nie będą musieli drżeć o wyniki Legii. Początek okazał się jednak zły. Najpierw w meczu o Superpuchar lepsza była Arka, a w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów warszawianie nie byli w stanie wyeliminować Astany. Pocieszeniem mógł się okazać awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej, ale nieoczekiwanie przez mołdawski Sheriff Tyraspol Polska nie ma żadnego reprezentanta w pucharach.
Czara goryczy przelała się w lidze. Legia z ośmiu spotkań ligowych wygrała jedynie połowę, przegrywając aż trzy. Mimo tak słabej formy zespół jest wyżej w tabeli niż rok temu, zajmuje piątą lokatę i traci dwa punkty do lidera – Lecha Poznań.
Trudno zrzucać całą winę na trenera. Odpowiedzialni są przede wszystkim zawodnicy, którzy nie prezentują takiej formy jak jeszcze kilka miesięcy temu. Mowa chociażby o reprezentantach Polski – Arturze Jędrzejczyku i Michale Pazdanie. Magiera nie miał także komfortu przygotowań. Legia decydowała się transfery w ostatnim momencie, więc teraz nowi nie mieszczą się często w meczowej osiemnastce. Nie udało się zastąpić kluczowego piłkarza w poprzednim sezonie – Vadisa Odjidjy-Ofoe. Sporo na sumieniu ma więc dyrektor sportowy – Michał Żewłakow, który został zwolniony razem z trenerem.
Wina trenera?
Wydaje się, że wrzesień to nie jest odpowiedni czas na dokonywanie tak radykalnych zmian. A jeszcze miesiąc temu Dariusz Mioduski zapewniał, że trener ma jego pełne zaufanie. Co więcej, miał podpisać nową umowę. – Szykuję dla niego kontrakt. Jesteśmy po wstępnych rozmowach, ale nie ma czasu, aby dopiąć szczegóły. Ma wielki komfort i spokój pracy. Dostanie ofertę, która zapewni mu to. Kiedy przetrwa kryzys, będzie jeszcze lepszy. Zwolnienie to najgorsza rzecz, jaką mógłbym zrobić – powiedział Mioduski 11 sierpnia. Wobec najnowszych wydarzeń te słowa brzmią jak słaby żart.
Nazwisko nowego szkoleniowca Legii ma zostać ogłoszone już w środę. Media spekulują, że może być to Paulo Bento, który prowadził m.in. Sporting Lizbona i reprezentację Portugalii. W Warszawie liczą na efekt "nowej miotły", tak jak rok temu, ale zważając na dyspozycję piłkarzy, następca Magiery będzie miał twardy orzech do zgryzienia.
Następne