| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
– Niektórym piłkarzom Legii Warszawa brakuje pewności siebie. Nowy trener to dla nich nowy szef, bodziec dający motywację. Czasami potrzeba takiego impulsu – ocenia ikona Legii, Tomasz Sokołowski.
Mateusz Karoń: – Zmiany w Legii szokują?
Tomasz Sokołowski: – Tak i nie. Dariusz Mioduski jeszcze tydzień temu mówił, że chce przedłużyć kontrakt z Jackiem Magierą. Podobno umowa leżała na stole, ale nie mieli kiedy jej podpisać. Z drugiej strony: drużyna prezentuje się bardzo słabo. Nie dostrzegałem symptomów poprawy.
– Strata do lidera wynosi tylko dwa punkty, więc w lidze sytuacja nie jest katastrofalna.
– Niestety, nie widać tego po stylu. Nawet, gdy Legia wygrywała trzy spotkania z rzędu, za każdym razem coś zgrzytało. Może zarząd nie dostrzegał pomysłu trenera na poprawę obecnej sytuacji i postanowił coś zmienić.
– To prawidłowa reakcja?
– Sam nie wiem. Jacek wyciągnął zespół z kryzysu rok temu. Teraz nie dano mu czasu. Zapewne prezes od dłuższego czasu rozmawiał ze sztabem i ten sztab nie miał w ręku zbyt wielu argumentów. Odpadnięcie z europejskich pucharów czy forma prawie wszystkich piłkarzy nie wystawiają pozytywnej opinii szkoleniowcowi.
– Rozmawiamy o trenerze, który miał prowadzić Legię przez wiele lat. Takie zapewnienia dawał prezes Mioduski.
– Claudio Ranieri w Leicesterze zdobył mistrzostwo Anglii, a później przyszły poważne problemy i musiał zostać zwolniony. Nie ma sentymentów. Czasami trzeba odważnych decyzji, choć nie ma gwarancji, że obecny trener będzie w stanie to udźwignąć.
– Właśnie, Romeo Jozak nie zdobył jakiegokolwiek doświadczenia na tym stanowisku. Da radę?
– Może być różnie. Jeśli ktoś pracował już z seniorami, pojęcie kryzysu nie jest mu obce. Magiera też nie miał dużego doświadczenia, ale sobie poradził. Było mu łatwiej, ponieważ znał klub, piłkarzy...
– Jozak tych atutów nie ma.
– Nie mam pojęcia, czy potrafi reagować tu i teraz. Wierzę, że istotną osobą będzie dla niego Aleksandar Vuković. Oby scalił to wszystko. Jozak działał przy akademiach, wie o wprowadzaniu młodzieży dużo. Pod tym względem na pewno jest lepszy od Magiery.
– A nie myśli pan, że przeceniamy "efekt nowej miotły"?
– To kwestia każdego przypadku. W Legii nie stało się nic, czego byśmy nie znali. To jasne, że łatwiej zwolnić kilku trenerów niż dokonać rewolucji na poziomie kadry piłkarskiej.
– Magierze zarzuca się brak charakteru. Słusznie?
– Nie mogę się z tym zgodzić. Tyle czasu prowadził zespół i nie było tego problemu. Jeden kryzys i prezes dochodzi do wniosku, że trener nie daje rady? Nie trzeba znać się świetnie na piłce, by wiedzieć coś innego: Legia potrzebuje jakości na kilku pozycjach. To zadanie na najbliższe okienko transferowe.
– Dochodzimy do innego tematu. Wiele osób winą za obecny stan rzeczy obarcza zwolnionego Michała Żewłakowa.
– Prawda zawsze leży pośrodku. Nie wiemy, jak daleko latem sięgały jego kompetencje. Może decyzje podejmował również prezes? Podobno Jacek Magiera chciał innych piłkarzy. Vadis Odjidja–Ofoe czy Miroslav Radović ciągnęli grę wiosną. Nawet gdyby obaj nadal grali w Legii i byli zdrowi, drużyna potrzebowałaby wzmocnień. Jeśli nie dasz impulsu, wszystko może się posypać.
– W postępowaniu Mioduskiego widziałbym logikę, gdyby na miejsce Magiery przyszedł trener doświadczony, umiejący radzić sobie z trudnymi sytuacjami.
– Każdy kryzys jest inny, bo każdy zawodnik reaguje inaczej. Nie mamy żadnej gwarancji, że doświadczony szkoleniowiec poradziłby sobie z obecnymi problemami. Dziwi mnie moment zmiany. Mioduski dał Magierze kredyt zaufania po katastrofie w europejskich pucharach. Jasne, trener miał czas, nie było poprawy, ale do wyników trudno się przyczepić. Mecz ze Śląskiem Wrocław (1:2) wypadł słabo, ale gdyby Legia wygrała, to co? W prezesie nic by nie pękło? A może Jacek zostawiłby drużynę na pierwszym miejscu?
– Czyli czekamy na porażkę? Przecież nie ma nic wspólnego z długofalową wizją. Jeśli komuś nie ufamy, należałoby go zwolnić od razu.
– To paradoks. Wydaje mi się, że do pewnego momentu wierzono, ale Legia nawet nie stwarzała sytuacji podbramkowych. W wygranych spotkaniach brakowało powtarzalności. Każdy zawodnik stracił kilkanaście procent jakości.
– Może chodzi o brak "10"? Wszyscy rywale zmuszają Legię do atakowania, a ta bez lidera ofensywy była bezzębna.
– Guilherme czy Dominik Nagy mieli przebłyski, ale oni nie mogą kreować gry. Przy Ofoe wszyscy wyglądali lepiej. Przyszedł napastnik Armando Sadiku, który świetnie czuje się na polu karnym. Poza nim nie ma zbyt wielu atutów. Ktoś musi dostarczyć mu piłkę. Cristian Pasquato jeszcze nie jest gotowy. Zapewne inni byliby w stanie, ale część straciła z kolei pewność siebie. Nowy trener, czyli szef oznacza nową motywację. Oby przy Jozaku odzyskali błysk. Tylko tak Legia może podnieść się szybko.
Rozmawiał Mateusz Karoń
***
Tomasz Sokołowski – były pomocnik między innymi Legii Warszawa, Ruchu Chorzów, Górnika Łęczna czy Stomilu Olsztyn. Przy Łazienkowskiej występował przez dziewięć lat, zdobywając mistrzostwo, Puchar Polski i Superpuchar. W sezonie 1995/96 uczestnik Ligi Mistrzów. 12–krotny reprezentant Polski.
Następne