{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Mioduski: nie ma w Polsce pieniędzy, które dadzą Ligę Mistrzów
Zawodnicy sprowadzeni latem do Legii, zdaniem wielu nie wzmocnili jej znacząco. Tak naprawdę większość ekspertów twierdzi, że Legia jest słabszym zespołem niż przed rokiem. Co na ten temat myśli prezes stołecznego zespołu – Dariusz Mioduski?
Dariusz Mioduski gościem magazynu "4-4-2"
– W ciągu dwóch sesji treningowych Romeo Jozak dosyć trafnie określił umiejętności piłkarzy i rozegrał ostatni mecz lepiej od strony taktycznej. Mieliśmy pierwszy raz od wielu spotkań przewagę w posiadaniu piłki, mieliśmy dwa razy więcej podań niż przeciwnik, oddaliśmy 20 strzałów na bramkę rywala . Nie wyglądało to może wszystko pięknie, ale próba grania do przodu, na jeden kontakt, tego nie było w Legii przez ostatnie tygodnie. Wierzę w to, że cały sztab szkoleniowy wie, czego chce i jest w stanie dotrzeć do zawodników – zaznaczył Mioduski.
"Mam furtkę bezpieczeństwa"
– Wyciągnęliśmy nauczkę po doświadczeniach z ostatnich lat, a szczególnie ostatnich 18 miesięcy, kiedy to podpisywaliśmy bardzo długie umowy na bardzo wysokich warunkach. Później trudno było cokolwiek zmienić. Jako odpowiedzialny za klub, musiałem skonstruować kontrakt tak, by był jak najbardziej bezpieczny dla klubu – mówił Mioduski o umowie z Jozakiem, która obowiązuje tylko do końca sezonu z możliwością przedłużenia na dwa lata. – Dla mnie jest to projekt trzyletni, ale jeśli pójdzie coś nie tak, to mam tę furtkę, że nie jestem uwięziony z kontraktem, który będzie obciążał klub – dodał.
– Część planu wymiany sztabu szkoleniowego była przygotowywana już od jakiegoś czasu. Szczególnie myśleliśmy o wzmocnieniu klubu od strony organizacyjnej. Część z osób, które przyłączyły się do Legii, miała się przyłączyć, niezależnie od tego, co stało się z Jackiem Magierą – podkreślił właściciel Legii.
– Nie planowałem natomiast, ale musiałem być przygotowany na zmianę na stanowisku głównego trenera. Tu sprawy potoczyły się bardzo szybko, ale nie w sposób nieprzygotowany. Miałem swoją listę potencjalnych kandydatów, z którymi nie prowadzono większych rozmów, ale analizowaliśmy, czy pasowaliby do drużyny, jeśli plan z Jackiem by nie wypalił, a z tym musiałem się liczyć – mówił prezes klubu.
– Po raz pierwszy od pięciu lat podczas ostatniego okna transferowego wydaliśmy więcej pieniędzy niż uzyskaliśmy ze sprzedaży zawodników. Sprzedaliśmy tak naprawdę tylko jednego piłkarza, kluczowego, ale jednego, a sprowadziliśmy pięciu. Nigdy tak nie było – podkreślił Mioduski. – Z punktu widzenia Legii to już jest zmiana na plus – dodał.
– Nie ma w Polsce pieniędzy, które zagwarantowałyby grę w Lidze Mistrzów polskiego zespołu, bo nie jesteśmy na tym poziomie. Moim zadaniem jest podniesienie poziomu Legii na tyle, aby w przyszłości potencjalnie rozmawiać o takich pieniądzach, które rzeczywiście zrobią różnicę. Mam ku temu wystarczające zaplecze finansowe i umiejętności – przekonywał Mioduski.
– Widzę na jakim poziomie mentalnym, sportowym i fizycznym byli piłkarze Legii. Żaden z nich nie grał na takim poziomie, jakim powinien i potrafi grać. Nie ma innego klubu w Polsce, w którym zawodnikom jest tak dobrze jak w Legii, nie tylko pod względem wynagrodzeń, ale pod każdym innym. Dbamy o każdy szczegół życia, a człowiek bardzo łatwo przyzwyczaja się do tego typu sytuacji. Czasami jest tak, że trzeba głębiej dotrzeć do serca i poprzeć to dobrym przygotowaniem fizycznym, by wznieść się na wyższy poziom, nawet jak pewne rzeczy nie idą. To jest to, czego u nas brakowało – mówił prezes Legii.
– Nie mam planów oddawania Legii w obce ręce, ale jeśli pojawi się ktoś, kto pomoże mi osiągać wyznaczone przez mnie cele, to jestem zawsze otwarty. To jest dobro społeczne, to nie jest tylko moje. Legia to klub, z którym identyfikują się setki tysięcy ludzi – spuentował Mioduski.