Odmłodzona reprezentacja Polski siatkarek w piątek meczem z Niemkami rozpocznie udział w 30. edycji mistrzostw Europy, które odbędą się w Azerbejdżanie i Gruzji. Selekcjoner Jacek Nawrocki nie mówi o konkretnych celach, nie ukrywa, że jego zespół leci do Baku po naukę.
Dwa lata temu Nawrocki na mistrzostwa Starego Kontynentu do Holandii i Belgii zabrał dość doświadczony zespół, w składzie którego znalazły się m.in. mistrzynie Europy Katarzyna Skowrońska-Dolata, Sylwia Pycia i Izabela Bełcik. Szkoleniowiec nie ukrywa, że reprezentacja przez ten czas mocno się zmieniła, przede wszystkim jest dużo młodsza, z co za tym idzie, mniej ograna i doświadczona.
– Nasza reprezentacja jest w innym miejscu niż kilka lat temu.
Jesteśmy w okresie przeobrażenia, dużo jest dziewczyn nowych i młodych.
Ale i tak z tej dużej grupy, która przygotowywała się do mistrzostw
Europy, wybraliśmy najbardziej doświadczone siatkarki. Przypomnę, że z
nami trenowały m.in. Gosia Jasek, Klaudia Alagierska, Martyna Łukasik
czy Oliwia Różański. To są dziewczyny, które na mnie zrobiły bardzo
dobre wrażenie i jestem przekonany, że w najbliższej przyszłości, to one
będą stanowiły trzon seniorskiej reprezentacji. Może było za wcześnie,
by je już teraz zabierać na taką imprezę, choć to doświadczenie, które
mogłyby zdobyć w Baku, na pewno by im się przydało – powiedział.
Opiekun biało-czerwonych jeśli chodzi o wybory personalne nie
miał łatwego zadania w tym sezonie. Nie ukrywa, że skład, który
oficjalnie został ogłoszony w środę, nie jest optymalny i nie tak go
sobie wyobrażał na początku sezonu. Z różnych powodów, głównie
zdrowotnych, kilka siatkarek, które były w kadrze – Tamara Kaliszuk,
Gabriela Polańska, Natalia Mędrzyk czy Berenika Tomsia, nie zagra w
najbliższym turnieju.
– Zbudowaliśmy skład taki, na jaki nas
stać. Żałuję tylko, że zabraknie kilku zawodniczek, w które
inwestowaliśmy w tym sezonie. Bo twierdzę, że gdyby ten skład zagrał
kwalifikacje do mistrzostw świata, turniej w Montreux, sparingi w
Brazylii czy World Grand Prix, to bylibyśmy dzisiaj zespołem bardziej
zgranym i mocniejszym. Po tym, jak Tomsia nam wypadła ze składu,
musieliśmy Malwinę Smarzek przestawić na atak. Gdyby w tym systemie
przyjęcia, w jakim gramy obecnie, mielibyśmy szansę rozegrać więcej
spotkań, to lepiej by to wyglądało. Niestety, nie mogę cofnąć czasu. W
tej drużynie, która poleci do Baku są dziewczyny, które nie kalkulują i
wiem, że mogę na nie liczyć. Kto wie, czy to nie jest początek nowej
reprezentacji – podkreślił.
Polskie siatkarki mistrzostwa rozpoczną w piątek meczem z
Niemkami. Dzień później rywalem będą gospodynie turnieju Azerki, a na
zakończenie fazy grupowej zagrają z teoretycznie najsłabszą drużyną z
grupy – Węgierkami. Zwycięzcy grup bezpośrednio awansują do
ćwierćfinału, a drużyny z drugich i trzecich miejsc wystąpią w rundzie
play off. Polki w przypadku zajęcia drugiej lub trzeciej lokaty zmierzą
się jednym z rywali z grupy C (Rosja, Turcja, Bułgaria, Ukraina).
Nawrocki nie ukrywa, że jego zespół na pewno nie będzie faworytem ani
grupy, ani całego turnieju.
– Jedziemy po naukę i
doświadczenie. Będziemy starali się zagrać na jak najwyższym poziomie
przeciwko najlepszym reprezentacjom w Europie. Kibice chcieliby wielkich
wyników, ale teraz trzeba rozsądnie patrzeć na to. Nie jesteśmy
zespołem, który będzie należał do faworytów. Nie chcę rozmawiać o
konkretnych celach, miejscach – zaznaczył.
Nawrocki nie ukrywa, że choć Niemki i Azerki nie są zbyt wysoko
sklasyfikowane w światowym rankingu, to przynajmniej "na papierze"
przewyższają polską reprezentację.
– Niemki to bardzo silny
zespół, pokazał już to podczas turnieju w Montreux, kwalifikacjach do
mistrzostw świata czy cyklu World Grand Prix. Zespół będzie prowadzony
przez doświadczoną Maren Fromm (znana wcześniej pod nazwiskiem Brinker, red.),
która z Lenką Durr pamiętają najlepsze czasy niemieckiej siatkówki.
Jest to zespół bardzo solidnie przygotowany. W mistrzostwach Europy
zagrają w znacznie mocniejszym składzie, niż to miało miejsce podczas
World Grand Prix. Z kolei Azerbejdżan po powrocie kilku siatkarek będzie
niezwykle groźny. Przy takich zawodniczkach jak Polina Rahimowa, czy
Natalia Mammadowa, ich siła w ataku jest ogromna. Niektórzy eksperci
upatrują w tym zespole kandydata do medalu. Są jeszcze Węgierki, które
doskonale znamy z ubiegłorocznych kwalifikacji do mistrzostw Europy.
Pokonaliśmy je dwukrotnie i teraz trzeba ten wynik powtórzyć. Mamy
przeciwników w grupie może nie są o wielkich nazwach, ale to na pewno
bardzo groźne zespoły – podsumował.