Arkadiusz Milik zerwał więzadło krzyżowe w kolanie po raz drugi w ostatnim roku. Według wstępnych prognoz wróci na boisko w lutym lub marcu. – To nie byłoby dla niego dobre – mówi znany ortopeda, dr Robert Śmigielski. Uważa, że w tak krótkim czasie zawodnik nie dojdzie do pełni sił.
– Przerwa powinna wynosić około dziewięciu miesięcy. Chodzi o to, żeby więzadło nie tylko się wygoiło. Musi się także przebudować, musi być zaakceptowane i wbudowane w organizm. Do tego trzeba odtworzyć odpowiednie zachowania, odpowiednią kontrolę mięśniową i koordynację. To wszystko zajmuje czas – twierdzi Śmigielski.
Milik ma pauzować od czterech do pięciu miesięcy. Przy optymistycznym scenariuszu może wrócić na boisko już w lutym. – Myślę, że to nie będzie dla niego dobre. Rehabilitacja powinna przebiegać spokojnie – mówi Śmigielski.
Kontuzja stawia pod znakiem zapytania występ w przyszłorocznych finałach mistrzostw świata, które rozpoczną się 14 czerwca. Reprezentacja Polski jest na dwie kolejki przed końcem eliminacji liderem grupy. Zdaniem Radosława Gilewicza, są piłkarze, którzy mogliby z powodzeniem zająć miejsce napastnika Napoli.
– Każdego zawodnika, oprócz Roberta Lewandowskiego, można zastąpić. Mamy jeszcze kilku napastników i sporo czasu do mistrzostw świata, więc być może ktoś jeszcze zadziwi. Liczę na Mariusza Stępińskiego, który już zadebiutował w Serie A, a nawet strzelił gola. Jest Łukasz Teodorczyk, który cały czas czeka na szansę, podobnie jak Kamil Wilczek. To są na pewno opcje, z których trener może skorzystać – twierdzi Gilewicz.
Trzy raz w ciągu trzech lat więzadła w kolanie zerwał Adam Wiśniewski. Z tego powodu opuścił m.in. mistrzostwa świata w 2007 i 2009 roku,, z których biało-czerwoni przywieźli medale. Byłemu reprezentantowi Polski w piłce ręcznej udało dojść się do pełni formy. – Wróciłem do reprezentacji i zdobyłem brązowy medal mistrzostw świat w 2015 roku w Katarze. Warto jest walczyć o powrót – uważa Wiśniewski.
– Były oczywiście chwile zwątpienia. Miałem 2-3 dni, gdy powiedziałem sobie, że rezygnuję ze sportu. Całe szczęście zdecydowałem się jeszcze raz podjąć walkę – kończy obecny prezes Orlenu Wisły Płock.