Reprezentacja Polski w Amp Futbolu powstała w 2011 roku, a już trzy lata później zajęła czwarte miejsce w mistrzostwach świata. We wtorek biało-czerwoni rozpoczną rywalizację w mistrzostwach Europy. Prezes Stowarzyszenia Amp Futbol Polska, Mateusz Widłak, wyjaśnił nam, jak Polska wdarła się do światowej czołówki, dlaczego wzoruje się na Turcji i czemu w kadrze na bramce stoi skrzydłowy.
Radosław Przybysz, SPORT.TVP.PL: – W rankingu FIFA Polska zajmuje 6. miejsce. A w rankingu amp futbolu?
Mateusz Widłak: – Światowego rankingu jeszcze nie ma, na razie jest europejski. Zajmujemy w nim trzecie miejsce, o włos wyprzedzamy Anglię. Na podstawie rankingu były losowane grupy mistrzostw Europy, a że grupy są trzy, to byliśmy w pierwszym koszyku.
– I trafiliśmy na Francję, Włochy i Belgię. Jakie są oczekiwania przed turniejem?
– Jesteśmy zdecydowanym faworytem grupy. Najgroźniejsi będą Włosi. Francja też robi postępy. Natomiast Belgia będzie raczej dostarczycielem punktów. Obok Grecji to najsłabsza drużyna w całej stawce. Faworytami do złota będą Rosja i Turcja, czyli potęgi w skali świata. O medal będziemy też walczyć my, Anglicy, Hiszpanie i może Włosi. Dla nas cel minimum to awans do półfinału, ale nie ukrywamy, że myślimy nawet o złocie.
– Czym amp futbol różni się od zwykłej piłki? I nie pytam tylko o przepisy.
– Występują tu zawodnicy bez jednej nogi, którzy poruszają się o kulach, i bramkarze bez jednej ręki. Gdy się o tym mówi, ludzie wyobrażają sobie jakieś nieporadne kuśtykanie, sport mocno niepełnosprawny. Ale w rzeczywistości gra jest bardzo dynamiczna i widowiskowa. Duże znaczenie ma taktyka. Jest wszystko: klepka, woleje, przewrotki, parady bramkarzy. To trzeba zobaczyć. Gra się po sześciu plus bramkarz, na boisku o wymiarach 60 na 40 metrów. Czas to dwa razy 25 minut. Bramkarze nie mogą wychodzić poza pole karne, bo mają po dwie sprawne nogi i mieliby za dużą przewagę w polu. Tym bardziej, że na bramce często grają zawodnicy ze zwykłej piłki. Na przykład jeden z naszych bramkarzy jest skrzydłowym w czwartoligowej Mazovii Mińsk Mazowiecki.
Kule są przedłużeniem ręki i nie można nimi zagrywać. Chociaż gra jest bardzo kontaktowa, to faule z użyciem kul się praktycznie nie zdarzają. Ale i tak kule się łamią. Na mistrzostwa Europy zabieramy po trzy pary. Polska fabryka produkuje nam specjalne, wzmacniane i w biało-czerwonych barwach. Wcześniej kule przysyłała nam niemiecka firma, która dostarczała je też m.in. reprezentacjom Niemiec, Holandii i chyba Gruzji. Zmieniliśmy ją jednak po tym, jak zarzucono nam, że musimy specjalnie łamać te kule, bo innym się nie łamią. My po prostu gramy bardziej intensywnie niż te pozostałe drużyny.
– Teraz poproszę o krótką lekcję historii.
– Historia amp futbolu sięga lat 80. Przez wiele lat grało tylko kilkanaście krajów, a w mistrzostwach świata brał udział każdy, kto mógł przyjechać. Dopiero w ostatnich latach dołączyło więcej państw, w tym Polska. Dzisiaj jest ich już blisko 60 i cały czas dochodzą nowe. Jest za dużo, by wszyscy mogli grać w MŚ, więc na niedawnym kongresie zdecydowaliśmy, że imprezy będą rozgrywane tak jak w normalnej piłce – co cztery lata – a mistrzostwa kontynentalne będą kwalifikacjami do mundialu. Tegoroczne Euro będzie pierwszym oficjalnym, bo dopiero dwa lata temu powstała europejska konfederacja (European Amputee Football Federation. Widłak jest jej prezesem – przyp. RP).
– W Polsce wszystko zaczęło się od pana.
– Tak, w 2011 roku. Najpierw chcieliśmy po prostu zrobić trening piłkarski dla osób po amputacjach. Szybko okazało się, że zaproszone osoby chcą grać jak najwięcej i całkiem nieźle im to wychodzi. Do pomysłu zapalił się też trener Marek Dragosz, którego zaprosiłem na ten pierwszy trening. Najpierw powstała reprezentacja, a z czasem kilka klubów. Teraz chcemy rozwijać jeszcze Amp Futbol dziecięcy i młodzieżowy.
– Jak wyglądała wtedy i jak wygląda teraz selekcja do reprezentacji?
– Na pierwszym treningu było 12-13 osób. W tej chwili w Polsce jest ok. 80 zawodników i pięć klubów. Trener jeździ na turnieje ligowe, obserwuje zawodników i raz w miesiącu wybranych zaprasza na dwu-, trzydniowe zgrupowania. Co jakiś czas kadra gra też w turniejach międzynarodowych jak choćby w czerwcowym Amp Futbol Cup. Na podstawie turniejów, zgrupowań i ligi trener wybiera kadrę na mistrzostwa.
– Najtrudniejsza selekcja była jednak na samym początku, przed wylotem na pierwszy zagraniczny turniej. Wszystkich zawodników było 13, a zabrać mogliśmy tylko... 12. Do dziś się śmiejemy, że to był najtrudniejszy moment dla selekcjonera. Jeden bramkarz musiał zostać w domu, ale chyba nie żałuje, bo później pojechał na mistrzostwa świata.
– Jak bardzo zmienił się skład od mundialu 2014?
– Z tamtej kadry została do dziś ok. połowa. Doszło dwóch młodych zawodników – 16-latek i 17-latek. Wdrożyliśmy ich w program szkolenia, gdy mieli po 14 lat, a teraz są naszymi wschodzącymi gwiazdami i w Turcji będą decydować o naszej sile. Jeden z nich – Kuba Kożuch – to zawodnik stąd, z Pragi Północ. Większość meczów zaczyna jeszcze wśród rezerwowych, ale potrafi wchodzić z ławki i zostawać królem strzelców turniejów.
– Taktyka jest ważna?
– Bardzo! Na boisku jest sześciu zawodników plus bramkarz. Jak zaczynaliśmy, graliśmy w systemie 1-2-3-1 z dwoma środkowymi obrońcami i w sumie byliśmy jedyną drużyną korzystającą z takiego ustawienia. Teraz przeszliśmy na system 1-1-2-2-1 z jednym stoperem, dwoma skrzydłowymi, defensywnym i ofensywnym pomocnikiem oraz wysuniętym napastnikiem. Obecna taktyka jest bardziej ofensywna.
– Jak wyglądają przygotowania do mistrzostw?
– Zaczęły się dwa lata temu. Mówiłem już o weekendowych zgrupowaniach, turniejach ligowych i międzynarodowych. Na turnieje zapraszamy takich rywali, by jak najlepiej przygotować się do Euro. Poza tym zawodnicy trenują indywidualnie w domach, a ich postępy są monitorowane przez trenerów. We wrześniu mieliśmy też sześciodniowe zgrupowanie w Uniejowie, na którym pracowaliśmy nad taktyką, stałymi fragmentami i... atmosferą. To jeden z naszych największych atutów. Do Turcji wylatujemy w niedzielę 1 października.
– Dlaczego gospodarzem będzie akurat Turcja?
– Nie ma takiego drugiego kraju. Pod względem amp futbolu to fenomen. Mają trzy ligi, pierwsza jest mocno profesjonalna. W części klubów zawodnicy są zawodowcami. Są też transfery, kluby normalnie płacą za zawodników. Ściągają również graczy z zagranicy. Ampfutbolowy Real Madryt to Osmanlispor – ten, w którym grał Łukasz Szukała. Zatrudnia piłkarzy z Ghany, Pakistanu, Rosji... Chciał też sprowadzić jednego naszego zawodnika, ale z różnych względów nie wyszło. Mecze ligowe transmituje ogólnodostępna telewizja, jest magazyn ze skrótami i wszystkimi golami w kolejce. Amp futbol ma tam bardzo duże wsparcie – finansowe i promocyjne – ze strony tureckiego związku piłki nożnej.
– A jak wygląda wasza współpraca z PZPN?
– Coraz lepiej. Sześć lat temu bardzo pomógł nam poprzedni zarząd, jeszcze za czasów Grzegorza Laty. Później były różne zawirowania i problemy, ale ostatnio znów z roku na rok jest lepiej. Podpisaliśmy niedawno umowę o współpracy i PZPN zapewnia nam na przykład autokary na różne turnieje, dostarcza suplementy diety, trochę sprzętu. Wspiera nas też promocyjnie, choćby przez kanał Łączy Nas Piłka. A w przerwie meczów reprezentacji na PGE Narodowym wyświetla się na telebimie nasz spot.
– Gdy w 2011 roku jechaliśmy na pierwsze zgrupowanie nie mieliśmy nic, może tysiąc złotych na wszystko. Chłopaki przywieźli piłki, ja jakoś zorganizowałem noclegi i tak zaczynaliśmy. Później Anglia zaprosiła nas na pierwszy turniej. Bilety i sprzęt załatwił PZPN. Pamiętam, że dali nam nawet proporczyk – haftowany, podobny do tego pierwszej kadry. To pozwoliło nam poczuć, że jesteśmy reprezentacją kraju. Później za reprezentację uznało nas też Ministerstwo Sportu i Turystyki. Dobrze wykorzystaliśmy pierwsze dotacje, rozwijamy się nie tylko sportowo, ale też promocyjnie, dzięki czemu dofinansowania z ministerstwa są coraz wyższe. Dzięki nim funkcjonujemy.
– Wasz największy dotychczasowy sukces to...?
– Czwarte miejsce na mundialu 2014. Jechaliśmy na MŚ dopiero drugi raz, po tym jak w Rosji w 2012 roku byliśmy przedostatni. W Meksyku w ćwierćfinale wygraliśmy 2:1 z Argentyną, a oba gole strzelił 17-letni wówczas Bartek Łastowski, czyli nasz "Messi". Każdy zespół ma swojego Messiego, ale w tym przypadku nazwali go tak sami Argentyńczycy. Drugą bramkę zdobył po rajdzie przez pół boiska. To nasza "dziesiątka" – w reprezentacji strzelił tyle samo goli, ile ma meczów, a tych rozegrał już ok. 50. Właśnie on jest tym zawodnikiem, o którego zabiegali Turcy. Na razie jednak zmienił rodzinny Szczecin i klub, który sam założył – Gryf – na Bielsko-Białą.
– Skoro pan wspomniał – jak wygląda sytuacja klubowa w Polsce?
– Za nami trzeci sezon rozgrywek ligowych. Cały czas jesteśmy na początku drogi. Są duże zmiany, kluby rozpadają się i powstają. Obecnie powstają zespoły w Bydgoszczy i Bytomiu. Kluby rodzą się tam, gdzie jest kilku zawodników albo ludzie z zapałem i inicjatywą. Największym problemem nie jest znalezienie pieniędzy tylko graczy – dotarcie do nich i zrobienie pierwszych kroków na boisku. Taka jest specyfika sportu niepełnosprawnych.
– Być może niedługo swoje ampfutbolowe sekcje zaczną otwierać polskie kluby zwykłej piłki. Tak jest w wielu krajach, choćby w Brazylii czy Anglii. W angielskiej lidze ampfutbolowej grają m.in. Arsenal, Manchester City, Everton, Portsmouth i wszystkie są częścią tych wielkich klubów, korzystają z ich boisk i są przez nie finansowane. Zresztą, w Premier League każdy klub ma oddzielny wydział CSR, czyli futbolu odpowiedzialnego społecznie. Sztaby ludzi pracują, by do sportu włączać dzieci z osiedli, osoby niepełnosprawne, itd. Nie wiem czy w polskiej Ekstraklasie jest jedna taka osoba...
– A wracając do Brazylii – tamtejsza kadra amp futbolu mocno stara się, by grał dla niej były zawodnik Chapecoense, który jako jeden z trzech przeżył pamiętną katastrofę samolotu i miał amputowaną nogę (Jakson Follmann – przyp. RP). Ale zabiegają o niego też przedstawiciele innych dyscyplin.
– Czym na co dzień zajmują się reprezentanci Polski w amp futbolu?
– Część uczy się i studiuje, jest też kilku bezrobotnych. Mamy przedstawicieli zawodów fizycznych, mechaników, ale też menedżera w międzynarodowej korporacji. Inny był dekarzem i zawsze śmiał się, że w czasie upałów przez pot zsuwała mu się proteza i musiał co chwila schodzić po nią z dachu. "Messi" zaczął pracę w zakładzie protetycznym. Nasz były kapitan przed utratą nogi był instruktorem pływania, a teraz robi to dalej, ale też pracuje w biurze całego aquaparku, ma swoją firmę i organizuje obozy sportowe dla dzieci. Mamy w kadrze pełen przekrój społeczny. Chłopaków łączy to, że nie mają nogi i kochają piłkę.
– Wyjątkową postacią jest też trener Marek Dragosz.
– Tak, Marek od lat działa w zwykłej piłce. To wysokiej klasy specjalista od treningu bramkarzy. Zakładał pierwsze szkółki bramkarskie w Polsce, ostatnio zaczął pomagać przy transferach. Działał m.in. przy ostatnim transferze Michała Miśkiewicza z Wisły Kraków do Portugalii. Zimą i latem jeździł na obozy do klubów Primera Division i to nie na staże, tylko po to, by prowadzić treningi z bramkarzami. Zwiedził chyba wszystkie kraje w Afryce i większość w Azji. Prowadzi tam działalność charytatywną, wozi sprzęt sportowy i szkoli młodych adeptów futbolu. Nie wiem czy to tajemnica, ale parę razy otarł się o poważne role w pierwszych reprezentacjach w Afryce. Nie wypaliło, ale mnie, z wiadomych względów, specjalnie to nie martwi.
– Marek kieruje całym naszym sztabem, ale mamy też drugiego trenera odpowiedzialnego za przygotowanie fizyczne, trenera bramkarzy, fizjoterapeutkę i wsparcie promocyjne. Do niedawna mieliśmy też trenera mentalnego, ale ostatnio w pełni poświęcił on się pracy z piłkarzami Górnika Zabrze i jak widać jest chyba niezły w tym, co robi.
Następne
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.