FC Barcelona dotkliwie odczuła skutki referendum w Katalonii, które zostało przeprowadzone 1 października. Ze względu na chaos i zamieszki na ulicach miasta władze La Liga wspólnie z klubem zadecydowały, że spotkanie z Las Palmas zostanie rozegrane przy zamkniętych trybunach. Drużyna Ernesto Valverde wygrała 3:0, ale dla wielu zawodników, jak choćby Gerard Pique, był to najtrudniejszy mecz w karierze.
Kataloński "Sport" określił wczorajsze wydarzenia dwoma słowami – "wstyd i godność". Pierwsze z nich odnosi się do rozegrania meczu, który "nigdy nie powinien być celebrowany". Drugie z kolei opisuje zachowanie Gerada Pique po zakończeniu rywalizacji, który ze łzami w oczach skomentował, że mieszkańcy regionu "chcieli tylko zagłosować".
W podobnym tonie sytuację opisuje "Mundo Deportivo", według którego „piłkarze Barcelony musieli wyjść na boisko, ponieważ w przeciwnym razie zostaliby ukarani. Spotkanie ostatecznie zostało rozegrane, ale przy "zamkniętych drzwiach". La Liga nie pozwoliła go przełożyć, a ze względów bezpieczeństwa nie mogli obejrzeć go fani na Camp Nou.
Mimo chaosu na ulicach Barcelony referendum zostało przeprowadzone, ale nie wiadomo jeszcze jakie są jego wyniki i co ewentualny rezultat oznacza dla Katalonii i klubów piłkarskich w tym rejonie. Gdyby doszło do secesji, FC Barcelona być może zagrałaby w angielskiej Premier League.