Aleksandar Prijović bohaterem serbskich mediów. Po bramce byłego napastnika Legii Warszawa drużyna Slavoljuba Muslina pokonała w poniedziałek 1:0 Gruzję i awansowała na mistrzostwa świata w Rosji.
"Kurir" nazywa Prijovicia "Bohaterem narodowym". – Kiedy zdobyłem bramkę, dziękowałem Bogu za te wszystkie lata czekania. Nie mogłem oddychać, ponieważ wszyscy na mnie wskoczyli – cytuje go dziennik.
"Junak Prijović" – to z kolei początek tytułu artykułu w "Blicu". Gazeta zwraca uwagę, że to było jego pierwsze trafienie w piątym meczu w narodowych barwach. "Nie mógł wybrać lepszego momentu" – czytamy.
"Alo!" zamieszcza wywiad z byłym napastnikiem Legii. "Serbio, pokłoń się Aleksandarowi Prijoviciowi! Masz za co" – czytamy w nagłówku. – Można powiedzieć, że to był najważniejszy gol w mojej karierze. Jako dziecko marzysz o bramce dla drużyny narodowej – cieszy się bohater meczu.
– Nie wybrałem miejsca swoich narodzin, ale jestem Serbem – zapewnił urodzony i wychowany w Szwajcarii piłkarz, po czym zaprezentował swój ulubiony tatuaż – z podobieństwem Stefana Urosza IV Duszana, pierwszego cara Serbii.
Prijović przyznał, że zdobywając bramkę nie myślał o niczym. – Tak jest najlepiej. Kiedy zaczynam myśleć, dzieje się coś złego. Zawsze lepiej opierać się na instynkcie – wyjaśnił.
Radość w Serbii dziwić nie może, bo zespół narodowy w ostatnich latach głównie rozczarowywał swoich kibiców. Na wielki turniej nie pojechał od 2010 roku, a i w RPA furory nie zrobił, bo z mundialem pożegnał się już po fazie grupowej.
12:00
Aruba
17:45
Białoruś
20:30
Bonaire
0:00
Portoryko