{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
El. MŚ 2018: "Serbio, pokłoń się Prijoviciowi!"

Aleksandar Prijović bohaterem serbskich mediów. Po bramce byłego napastnika Legii Warszawa drużyna Slavoljuba Muslina pokonała w poniedziałek 1:0 Gruzję i awansowała na mistrzostwa świata w Rosji.
El. MŚ: "finał" w Lizbonie, Holandia czeka na cud
Prijović, który obecnie gra w PAOK Saloniki, trafił w 74. minucie. Podkreślić trzeba, że jego zespół awansowałby nawet w przypadku remisu, ponieważ swój mecz przegrała Walia. Ale dla gazet z Belgradu to bez znaczenia.
"Kurir" nazywa Prijovicia "Bohaterem narodowym". – Kiedy zdobyłem bramkę, dziękowałem Bogu za te wszystkie lata czekania. Nie mogłem oddychać, ponieważ wszyscy na mnie wskoczyli – cytuje go dziennik.
"Junak Prijović" – to z kolei początek tytułu artykułu w "Blicu". Gazeta zwraca uwagę, że to było jego pierwsze trafienie w piątym meczu w narodowych barwach. "Nie mógł wybrać lepszego momentu" – czytamy.

"Alo!" zamieszcza wywiad z byłym napastnikiem Legii. "Serbio, pokłoń się Aleksandarowi Prijoviciowi! Masz za co" – czytamy w nagłówku. – Można powiedzieć, że to był najważniejszy gol w mojej karierze. Jako dziecko marzysz o bramce dla drużyny narodowej – cieszy się bohater meczu.
– Nie wybrałem miejsca swoich narodzin, ale jestem Serbem – zapewnił urodzony i wychowany w Szwajcarii piłkarz, po czym zaprezentował swój ulubiony tatuaż – z podobieństwem Stefana Urosza IV Duszana, pierwszego cara Serbii.
Prijović przyznał, że zdobywając bramkę nie myślał o niczym. – Tak jest najlepiej. Kiedy zaczynam myśleć, dzieje się coś złego. Zawsze lepiej opierać się na instynkcie – wyjaśnił.
Radość w Serbii dziwić nie może, bo zespół narodowy w ostatnich latach głównie rozczarowywał swoich kibiców. Na wielki turniej nie pojechał od 2010 roku, a i w RPA furory nie zrobił, bo z mundialem pożegnał się już po fazie grupowej.
