Maciej Sulęcki (26-0, 10 KO) zdał w sobotę w Newark najtrudniejszy egzamin w karierze. Po pełnym zwrotów akcji pojedynku pokonał jednogłośnie na punkty Jacka Culcaya (22-3, 11 KO), byłego mistrza Europy w kategorii junior średniej. Żaden z Polaków nie ma obecnie krótszej drogi do mistrzowskiego tytułu.
Ostatnie lata upłynęły Sulęckiemu na poszukiwaniu miejsca w boksie. W 2014 roku wywalczył tytuł międzynarodowego mistrza Polski w kategorii superśredniej (limit 168 funtów, czyli 76,2 kg). Mierzący 185 cm pięściarz potem regularnie walczył w wadze średniej (limit 160 funtów, czyli 72,6 kg). Tam jednak droga do mistrzowskiego tytułu jest wyjątkowo długa i wymaga pokonania Giennadija Gołowkina (37-0-1, 33 KO), którego czeka kasowy rewanż z Saulem Alvarezem (49-1-2, 34 KO).
W poszukiwaniu wyzwań Sulęcki... zszedł jeszcze niżej. Po prestiżowych wygranych z Grzegorzem Proksą (29-4, 21 KO) i Hugo Centeno (26-1, 14 KO) spróbował sił w kategorii junior średniej (limit: 154 funty, 69,8 kg). Tam sytuacja jest otwarta – każda z czterech najważniejszych federacji (WBA, WBC, IBF i WBO) ma innego mistrza.
Po dwóch zwycięstwach z niżej notowanymi rywalami przyszło starcie z Culcayem. Niemiec – były tymczasowy czempion organizacji WBA i mistrz Europy – to pięściarz ze ścisłej czołówki. W ostatnim notowaniu znalazł się w TOP 15 wszystkich najważniejszych federacji.
W wadze junior średniej czuję się jeszcze lepiej niż w średniej, znacznie mocniejszy. Jestem gotów na walki z mistrzami świata!
W sobotę Sulęcki i Culcay skradli show bohaterom walki wieczoru. Polak często zapominał o przewadze warunków fizycznych i zamiast spokojnie boksować wybrał wojnę na wyniszczenie. Niewiele zabrakło, by to się na nim zemściło. W siódmej rundzie po serii mocnych uderzeń znalazł się na skraju przegranej przed czasem. Choć nie padł na deski, to niewiele brakowało, by rękawicami dotknął ringu.
– Trafił mnie pojedynczym ciosem i byłem zamroczony. W pewnym momencie myślałem, że leżę, ale podniosłem się i walczyłem dalej. (...) Rywal był niewygodny, ma szybkie nogi. Dlatego musiałem szukać walki w półdystansie – tłumaczył w rozmowie z portalem Ringpolska. Po końcowym gongu sędziowie punktowali jednogłośnie (98:92, 97:93, 96:94) na jego korzyść.
Sobotni pojedynek był częścią eliminatora do mistrzowskiego tytułu. Jego posiadaczem jest Jermell Charlo (30-0, 15 KO), który tydzień wcześniej odprawił obowiązkowego pretendenta. Zrobił to w wielkim stylu – Erickson Lubin (18-1, 13 KO) został znokautowany już w pierwszej rundzie!
Według ustaleń – które zapadły we wrześniu na kongresie federacji WBC w Baku – zwycięzca pojedynku Sulęcki – Culcay zmierzy się teraz z doświadczonym Vanesem Martirosyanem (36-3-1, 21 KO), który w ostatnim notowaniu zajmował trzecie miejsce. Urodzony w Armenii pięściarz dwukrotnie walczył o mistrzowski pas, jednak przegrywał z Demetriusem Andrade (25-0, 16 KO) i Erislandym Larą (25-2-2, 14 KO).
Wysoką pozycję Polaka w nowej kategorii wagowej dostrzega też statystyczny portal Boxrec. Bazujący na algorytmie serwis klasyfikuje go na 5. pozycji w wadze junior średniej. Przed nim są tylko mistrzowie świata. Prowadzi Lara (WBA), drugi jest Charlo (WBC), trzeci Miguel Cotto (WBO), a czwarty Jarrett Hurd (IBF).
Być może droga do mistrzowskiej walki będzie... jeszcze krótsza. Sam Sulęcki przyznał, że ostateczny eliminator może nie być już potrzebny i w kolejnym pojedynku może zmierzyć się już z Charlo w walce o tytuł. – Nie interesują mnie już walki z "ogórami". Plan jest prosty – najpierw Vanes, potem Charlo, ale jak będzie trzeba, to mogę od razu walczyć o pas. Będzie wojna! – ocenił Polak.
Jedno jest pewne – żaden inny polski pięściarz nie ma obecnie takiej pozycji. 28-letni Sulęcki od wielu miesięcy znajduje się na fali wznoszącej. Wygrywając w USA z Culcayem po porywającym pojedynku zrobił sobie wspaniałą reklamę i zyskał... mocne wsparcie.
Do grona współpracowników Polaka dołączył ostatnio Richard Schaefer. Jeden ze współorganizatorów turnieju World Boxing Super Series (WBSS) to jedna z najbardziej wpływowych osób w promotorskim światku. Z nim na pokładzie ewentualne negocjacje wielkich walk w przyszłości powinny być dużo łatwiejsze.