| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Nowy szef rady nadzorczej Lotto Ekstraklasy, Karol Klimczak chce, by w lidze występowało więcej młodych Polaków. Niewykluczone, że wprowadzony zostanie przepis zmuszający do wystawiania przez kluby wychowanków w podstawowych jedenastkach. – Inicjatywa wzbudza kontrowersje – mówi Jacek Bednarz, dyrektor sportowy Piasta Gliwice.
– To dobra koncepcja. Właściwie, jedyna słuszna. Jakiś czas temu wprowadzono obowiązek posiadania akademii, ale niewiele z tego wynika. Część klubów nagminnie ściąga obcokrajowców. Wydaje mi się, że sytuacja pod tym względem wygląda coraz gorzej. Oczywiście to nic złego – podpisać umowę z takim piłkarzem, jeśli nie braknie miejsca dla młodzieży. Niestety, ta zbyt często jest pomijana – zauważa trener rezerw Lecha Poznań, Marek Bajor.
Opłaca się szkolić
Taka narracja ze strony lechitów nie może dziwić. Klimaczak, czyli prezes Kolejorza doskonale zdaje sobie sprawę, jak duże korzyści finansowe potrafi przynieść szkolenie młodzieży. W letnim okienku transferowym poznaniacy zarobili na sprzedaży wychowanków przeszło 11 milionów euro.
– Warto promować młodych, polskich piłkarzy. Dlatego odwróćmy trochę logikę. Tak naprawdę nie chodzi o ograniczenie liczby obcokrajowców spoza Unii Europejskiej na boisku, tylko o wymóg minimalnej liczby młodzieżowców – tłumaczył na łamach "Przeglądu Sportowego" Klimczak.
– Jesteśmy ligą, przed którą nie ma innego sposobu wspinania się w rankingach jak poprzez szkolenie i promowanie młodzieży. Nie pomagają nam oligarchowie ani petrodolary. Warto zastanawiać się nad rozwiązaniami, które będą obligować kluby, by na przykład za dwa lata na boisku przebywał co najmniej jeden polski młodzieżowiec. A za cztery lata dwóch – dodawał Klimczak.
Według Bajora taki wymóg zmusiłby ligowców do poważnego traktowania akademii i podniesienia poziomu szkolenia. – Jeśli chcemy jednego wychowanka w podstawowym składzie, musimy mieć przynajmniej trzech w kadrze. Nie będzie przypadkowości. Zostaniemy zobligowani, by podnieść standardy. Selekcjonować i szkolić chłopców – przekonuje Bajor.
Nie wszyscy będą gotowi
Klimczak zdaje sobie sprawę, że wprowadzenie przepisu nie może odbyć się za szybko. Kluby muszą być przygotowane na zmianę struktur kadry. W tym momencie taki warunek oznaczałby kłopoty dla co najmniej połowy ligowców.
– Pomysł wydaje się kontrowersyjny. Nie jestem przekonany, czy najwyższa klasa rozgrywkowa jest odpowiednim miejscem do takich eksperymentów. W Ekstraklasie powinni grać najlepsi piłkarze. Mamy swoje cele biznesowe – mówi dyrektor sportowy Piasta Gliwice, Jacek Bednarz.
– Chodzi o to, by podnosić poziom ligi. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy takie rozwiązanie go nie zaniży albo czy nie zamknie drogi do Ekstraklasy jakościowemu obcokrajowcowi. Oczywiście kwesta umiejętności piłkarskich młodych zawodników jest dyskusyjna, zależy od szkolenia. Górnik Zabrze, trochę z konieczności, postawił na swoich. Przyniosło to pozytywne efekty – dodaje Bednarz, który ma sporo wątpliwości.
– Nie potępiam pomysłu pana Klimczaka, nawet mi się podoba, choć kiedyś uważałem, że ta droga nie ma sensu. Trzeba jednak dobrze przedyskutować każdą tego typu kwestię. Nie chciałbym, aby pojawił się na przykład argument ksenofobii. Chodzi przecież o to, jak możemy konkurować z innymi ligami, a nie kogoś stąd wygonić. Tego typu przepisy zazwyczaj wprowadzane są w niższych klasach rozgrywkowych – kończy dyrektor sportowy Piasta.
Propozycja Klimczaka ma być przedmiotem intensywnych rozmów w najbliższym czasie. Być może Lotto Ekstraklasa wprowadzi nakaz stawiania na wychowanków. Potrzeba jednak zgody większości, co wcale nie będzie kwestią oczywistą.