| Lekkoatletyka

Anita Włodarczyk: pobiłam kolejny rekord świata

Anita Włodarczyk (fot. Getty)
Anita Włodarczyk (fot. Getty)
Rafał Bała

Na przełomie października i listopada większość lekkoatletów kończy urlopy i rozpoczyna przygotowania do nowego sezonu. Anita Włodarczyk niedawno wróciła z dalekiej podróży, podczas której spełniła jedno z marzeń.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

SPORT.TVP.PL, Rafał Bała: – W Japonii spędziłaś 2 tygodnie i wiem, że jesteś pod jej ogromnym wrażeniem.
Anita Włodarczyk: – Co prawda od powrotu minęło już kilkanaście dni, ale wciąż ta podróż siedzi w głowie. Na pewno był to jeden z wyjazdów życia. Po raz pierwszy odwiedziłam ten kraj i jestem zafascynowana.

– Skąd pomysł, by wybrać się w kilkunastogodzinną podróż samolotem właśnie w ten rejon świata? Rekonesans przed igrzyskami w 2020 roku?
– Nie ukrywam, że to był jeden z powodów. Chciałam poznać tamtejszą kulturę, by łatwiej było mi w Tokio w 2020 roku. Ale chyba większe znaczenie miało to, że plan tej wycieczki zakładał bardzo aktywne spędzenie niemal dwóch tygodni. Moje wyjazdy wakacyjne kończyły się zazwyczaj leżeniem przy basenie lub na plaży. Tym razem miałam okazję spróbować czegoś innego. Zwiedziłam prawie całą Japonię!

– Widziałem statystyki, które zamieściłaś w internecie po powrocie. 3,5 tysiąca kilometrów pociągami i prawie 200 kilometrów pieszo. To by oznaczało, że dzień w dzień miałaś solidny spacer.
– Rzeczywiście, przez 13 dni pokonywałam na nogach około 15-20 kilometrów. Żeby to wszystko zliczyć włączałam specjalną aplikację w telefonie. Nie ma co ukrywać, że po dwóch dniach pojawiły się problemy z kolanami. To mnie trochę zdenerwowało, bo przecież podczas treningów w siłowni wykonuje bardzo ciężkie ćwiczenia i nogi wytrzymują. A tam męczyły się chodzeniem, bo organizm nie jest do tego przyzwyczajony. Na szczęście te dolegliwości szybko minęły i chyba pobiłam kolejny rekord świata – tym razem długości spacerów młociarzy!

– Podobały ci się podróże shinkansenem?
– Oczywiście. Z ciekawości włączaliśmy prędkościomierz i na jednym z odcinków zmierzyliśmy 308 kilometrów na godzinę! Japońska komunikacja – razem z metrem i pociągami podmiejskimi – to coś niesamowitego. Żałuję, że nie zrobiłam na pamiątkę zdjęć całej linii komunikacyjnej. Poza tym, byłam zaskoczona, że w Tokio nie było korków, bez względu na godzinę. Ale nie ma się co dziwić, skoro mają tak wspaniale rozwiniętą komunikację miejską.

– Które miasta zwiedziłaś?
– Zaczęliśmy od Yokohamy, później było Tokio, Osaka, Hiroshima, Nagasaki. Sporo czasu spędziliśmy w Kioto, bo kilka razy zatrzymywaliśmy się w hotelu przy stacji kolejowej. Śmieję się teraz, że znam już to miejsce jak własną kieszeń i mogłabym robić za przewodnika, oprowadzającego po dworcu w Kioto.

– Wspomniałaś Nagasaki i Hiroshimę, czyli bardzo ważne miejsca nie tylko w historii Japonii, ale i całej ludzkości. To na nie spadły bomby atomowe w 1945 roku. Czy odwiedziłaś muzea i widziałaś dokumentację tamtych tragicznych dni?
– Owszem. Znałam tę historię tylko z lekcji. W tym roku odwiedziłam muzeum w Hiroszimie. Zobaczyłam zdjęcia, filmy, wizualizacje. To wszystko mną wstrząsnęło. Później byłam w szkole, która częściowo została zniszczona w 1945 roku. Pozostały mury, przypominające o tamtej tragedii i tam również otwarto muzeum. Wśród eksponatów są papierowe żółwie, symbolizujące pokój, a wykonane i przekazane muzeum przez uczniów jednej z wrocławskich szkół.

– A jeśli chodzi o główne atrakcje turystyczne Japonii, to widziałaś na pewno Pałac Cesarski, Górę Fudżi. I co jeszcze?
– Tak, pałac bardzo mi się podobał, to imponująca budowla, otoczona zielenią i głęboką fosą, w której pływa mnóstwo karpi. Nie mogliśmy oczywiście wejść do pałacu, ale i tak było fajnie. Góra Fudżi robi wrażenie. Czekałam półtorej godziny w punkcie widokowym, żeby chmury, które pokrywały wierzchołek nieco opadły. Doczekałam się i bardzo się cieszę, bo nie wiem, kiedy nadarzy się kolejna okazja, by ujrzeć ten niezwykły widok.

– Jesteś rannym ptaszkiem? Pytam nie bez powodu. Przecież słynny tokijski targ rybny, czyli Tsukiji tętni życiem o świcie, a słynne licytacje tuńczyków prostu z kutrów są tam przed godziną 6 rano.
– Nie udało mi się zerwać aż tak wcześnie. Dojechałam na Tsukiji około 10. Nie zdążyłam na licytację, ale widziałam jak sklepikarze ćwiartują tuńczyki. Nie sądziłam, że to aż tak duże ryby. Zadziwia niesamowita sprawność filetujących okazy. Majstersztyk.

– Od porcjowania tuńczyków można przejść do tematu sushi. Na jednym ze zdjęć z Tokio pozujesz przy stole z 42 pustymi talerzykami. Czy rzeczywiście udało ci się aż tyle zjeść podczas jednej wizyty w barze sushi?
– Zacznę od tego, że w trakcie tych wakacji po raz pierwszy jadłam sushi. Jakoś nigdy nie mogłam się przekonać do tego, żeby spróbować. Może to i dobrze, bo nie zepsułam sobie smaku. Przecież sushi w Japonii smakuje inaczej niż w Europie. Nie chodzi nawet o mięso ryb, ale o ryż, który jest przygotowywany w wyjątkowy sposób. Niespecjalnie smakowały mi dania ryżowe, ale po tej wizycie zmieniłam zdanie. A wracając do tych talerzyków, to w jednej z restauracji sushi postanowiliśmy ze znajomymi rywalizować jeśli chodzi o liczbę porcji. Trzeba pamiętać, że na jednym talerzyku są dwa kawałki ryby lub innego smakołyku, oczywiście z ryżem. Postanowiłam, że nie mogę zjeść mniej niż 20 porcji. 42 dały mi trzecie miejsce, bo koledzy mieli wynik dwukrotnie lepszy! Byłam najedzona, ale kiedy wstałam do stołu nie czułam się ciężka. Organizm szybko trawi te smakołyki. Na pewno podczas igrzysk w Tokio nie będę miała problemów, żeby przystosować się do tamtejszej kuchni.

– Japońskie hotele znane są z tego, że mają bardzo małe pokoje, a łazienki są wręcz miniaturowe. Nie przeszkadzało ci to?
– Rzeczywiście, zdarzyło mi się nocować w pokoju, w którym nie miałam miejsca, żeby rozłożyć walizkę. Ale nie stanowiło to problemu. Wstawałam, wychodziłam z hotelu, wieczorem prysznic, spanie i następnego dnia znów zwiedzanie. Nie miałam czasu na myślenie o niewygodach.

– W niektórych miejscach byłaś ciepło przyjmowana, jak mistrzyni. Udało się nawet zorganizować spotkanie z przedszkolakami, które obiecały, że będą ci kibicować podczas igrzysk.
– W mieście Takatsuki spotkałam się z grupą pięciolatków. Co prawda, na początku nie wiedziałam, w jakim są wieku, myślałam, że młodsze. Ale okazało się, że mają po pięć lat. Wszystkie tego samego wzrostu i bardzo zdyscyplinowane. Nie było krzyków, biegania, przepychanek. Pani powiedziała, żeby ustawiły się do zdjęcia i wszystkie grzecznie stanęły wokół mnie. Zresztą, to stosowanie się do zasad widać w japońskim społeczeństwie. Wszystko jest poukładane i mnie się to podoba.

Anita Włodarczyk (fot. Facebook)
Anita Włodarczyk (fot. Facebook)

– Spotkała cię też przykra niespodzianka. W jednym z hoteli przeżyłaś trzęsienie ziemi.
– Ale nie po raz pierwszy, więc byłam spokojna. Kilka lat temu miałam podobną sytuację podczas zgrupowania w Kalifornii. A w Kawasaki rzeczywiście ziemia mocno się zatrzęsła. Od razu wpisałam w wyszukiwarkę i po chwili miałam wszystkie dane o sile i zasięgu trzęsienia. Na szczęście nie było takie straszne.

– Czy kimono przypadło ci do gustu?
– Zakładanie tego stroju jest dość skomplikowane. Podczas spacerów widywałam kobiety ubrane w kimona. Bardzo mi się to podobało, ale kiedy przymierzyłam, poznałam prawdę. Nie dość, że dwie osoby ubierały mnie przez ponad 25 minut, to wreszcie zrozumiałam, dlaczego Japonki klęczą, a nie siedzą. Po prostu jest to tak sztywne, że trudno usiąść. Próbowałam, ale nie byłam w stanie. Śmiałam się, że taki strój byłby idealny do korekcji pleców. Ale to była oczywiście kolejna fajna przygoda.

– Zwiedzając Japonię myślałaś już o tym, jak będzie wyglądał pobyt w tym kraju tuż przed igrzyskami w 2020 roku?
– Tak, zastanawiałam się nad tym. Miejscowi powiedzieli mi, że na przełomie lipca i sierpnia będzie tam gorąco i bardzo wilgotnie. Jestem jednak na to przygotowana, bo – jeśli chodzi o temperaturę – chyba nie będzie gorzej niż w Rio de Janeiro. Na pewno pojadę tam na zgrupowanie przed igrzyskami, ale do tego wydarzenia jeszcze bardzo dużo czasu. Zastanowimy się za rok. Na razie cieszę się, że poznałam kraj. Zobaczyłam, jak wygląda życie przeciętnych Japończyków.

– Masz jeszcze jakieś marzenia, związane z podróżami?
– Fascynują mnie Australia i Nowa Zelandia. To jedyny kontynent, na którym mnie jeszcze nie było, choć miałam już kilka propozycji, żeby go odwiedzić.

– Tam nie ma zbyt wielu okazji do startów dla europejskich lekkoatletów. Natomiast w przyszłym roku czeka cię rywalizacja w różnych częściach świata. Te najważniejsze zawody w dobrze Ci znanym Berlinie. Tam w 2009 roku zdobyłaś mistrzostwo świata, bijąc rekord globu, później poprawiłaś ten wynik w 2014 roku. Za kilka miesięcy wrócisz więc do jednego z najszczęśliwszych dla ciebie miejsc.
– Mam wielki sentyment do Stadionu Olimpijskiego w Berlinie. Tam rozpoczęła się moja kariera, zdobyłam pierwsze złoto. Jestem spokojna o komfort psychiczny i samopoczucie w trakcie tych mistrzostw Europy.

– Jesteś wypoczęta, dobrze nastawiona do przygotowań, które zaczynasz za kilka dni. To znaczy, że możemy się spodziewać kolejnych rekordów świata? Teraz do pokonania jest granica 83 m. A może osiągnęłaś już tyle, że nie musisz się przejmować tym, czy sezon wyjdzie, czy nie?
– Oczywiście, że bardzo mi zależy na tym, by osiągać kolejne sukcesy, bić rekordy. Lada dzień spotkamy się z trenerem Kaliszewskim i zaplanujemy krok po kroku przygotowania do igrzysk w Tokio.

– Czyli rekord świata może paść gdzieś po drodze...
– Tak. Stać mnie na jeszcze lepszy wynik i to jest właściwa motywacja, żeby wciąż trenować.

– Na początku poprzedniego sezonu miałaś problemy zdrowotne, nie było wiadomo, jak to się skończy. Być może dlatego zdarzały ci się też słabsze rzuty. Czy po tamtej dolegliwości, związanej z krzepliwością krwi, nie ma już śladu?
– Wszystko jest w porządku. Przed mistrzostwami świata w Londynie byłam już spokojna. Nauczyłam się dokładnie monitorować organizm, więc jestem spokojniejsza. Liczę na sezon bez żadnych kłopotów zdrowotnych.

Anita Włodarczyk (fot. Facebook)
Anita Włodarczyk (fot. Facebook)

– I zapewne na kontynuację niesamowitej serii zwycięstw. A może ktoś w 2018 roku pokona Anitę Włodarczyk? Duży postęp zrobiła Malwina Kopron, brązowa medalistka mistrzostw świata, która zbliżyła się do granicy 77 metrów.
– Czekam na silną rywalkę. Od dawna śledzę postępy Malwiny. Mam tylko nadzieję, że nie straci tego, co do tej pory wypracowała i nie zachłyśnie się sukcesami. Z tego co wiem, współpracuje z psychologiem Nikodemem Żukowskim, który pomaga również mnie. Jest więc pod dobrą opieką. Trzeba tylko pamiętać, że inaczej jest, gdy rzuca się 70 metrów, później 75 metrów i dalej. Na tym poziomie duże znaczenie mają detale. Życzę jej tego, żeby ciężko pracowała i goniła mnie. Wiadomo, że kiedyś przyjdzie dzień, w którym ktoś mnie pokona. Zależy mi tylko na tym, żebyśmy mieli kontynuację polskiego rzutu młotem na wysokim poziomie. Nie chciałabym zakończyć rywalizacji z przeświadczeniem, że ta konkurencja w naszym wydaniu przestaje istnieć. Jeśli chodzi o Malwinę, to zdobyła pierwszy medal mistrzostw świata, będąc młodszą niż ja w Berlinie. Ma poukładane w głowie, wie czego chce i mam nadzieję, że razem ze swoim dziadkiem będą rozważnie trenować.

– Niedawno Malwina wzięła udział w otwarciu stadionu lekkoatletycznego w Lublinie. Ty z kolei miałaś pierwszy rzut na zmodernizowanym Stadionie Śląskim, który ma się stać mekką polskich lekkoatletów.
– „Ochrzciłam“ koło na chorzowskim stadionie. Cieszę się, że powstał taki obiekt i liczę na to, że uda się tam ściągnąć wielkie międzynarodowe imprezy. Na początek mistrzostwa Europy, a kiedyś, być może, mistrzostwa świata.

– Niedawno podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej w Warszawie przyszło na Stadion Narodowy ponad 30 tysięcy kibiców. Czy w Chorzowie podobna frekwencja jest możliwa?
– Myślę, że tak. Ślązacy są głodni lekkoatletyki. Memoriał ma renomę i przenosiny z Warszawy do Chorzowa na pewno nie zmniejszą zainteresowania kibiców.

– A co ze stadionem warszawskiej Skry, o który walczysz od kilku lat? Stołeczny ratusz rozpisuje przetarg na obiekt drugiej kategorii, z trybunami na około 5 tysięcy widzów. Do tego boisko rozgrzewkowe. To oznacza możliwość organizacji mniejszych międzynarodowych zawodów, ale na pewno nie mistrzostw Europy, czy świata. To dobre rozwiązanie?
– Słyszałam o tym projekcie. Na pewno warszawski stadion nie będzie tak imponujący jak ten w Chorzowie, ale trzeba się cieszyć i z takiej inicjatywy. Niedawno dowiedziałam się, że z 220 zawodników z licencjami, trenujących w Warszawie, 52 jest z mojego klubu, czyli ze Skry. Nie wyobrażam sobie, by ta młodzież nie miała gdzie ćwiczyć. Trzeba być cierpliwym, mam nadzieję, że ten stadion powstanie.

– Kiedy i gdzie pierwszy trening Anity Włodarczyk przed sezonem 2018?
– Zaczynamy 6 listopada w Arłamowie.

Rozmawiał Rafał Bała
Redakcja Sportowa Polskiego Radia

Anita Włodarczyk (fot. Facebook)
Anita Włodarczyk (fot. Facebook)

Następne

manita
00:02:03

Anita Włodarczyk : to był treningowy rzut na ochrzczenie stadionu

fot. TVP
00:04:21

Włodarczyk: stadion w Chorzowie przypomina mi mój ulubiony

zrzut
00:04:52

Włodarczyk: wakacje? Japonia i spotkanie z koleżankami...

fot. PAP

Najlepsza próba Włodarczyk. Prawie 80 metrów [wideo]

Anita Włodarczyk : to był treningowy rzut na ochrzczenie stadionu
manita
Anita Włodarczyk : to był treningowy rzut na ochrzczenie stadionu

fot. TVP
Włodarczyk: stadion w Chorzowie przypomina mi mój ulubiony

zrzut
Włodarczyk: wakacje? Japonia i spotkanie z koleżankami...

fot. PAP
Najlepsza próba Włodarczyk. Prawie 80 metrów [wideo]

Zobacz też
Rekordzista Polski: mam największy talent w historii kraju
Maksymilian Szwed (fot. Getty Images)
tylko u nas

Rekordzista Polski: mam największy talent w historii kraju

| Lekkoatletyka 
Mistrz olimpijski wywrócił życie do góry nogami. "Wszystko od zera"
Karol Zalewski tuż po wywalczonym złocie olimpijskim w Tokio (fot. Getty)
tylko u nas

Mistrz olimpijski wywrócił życie do góry nogami. "Wszystko od zera"

| Lekkoatletyka 
Wyjątkowy bieg. W maju ruszają zapisy!
(Fot. Poland Business Run)

Wyjątkowy bieg. W maju ruszają zapisy!

| Lekkoatletyka 
Szymon Ziółkowski oczyszczony z zarzutów
Szymon Ziółkowski (fot. Getty Images)

Szymon Ziółkowski oczyszczony z zarzutów

| Lekkoatletyka 
Był sensacją ME. Swój bieg po medal oglądał trzysta razy
Maksymilian Szwed jest wicemistrzem Europy na 400 metrów w hali (fot. Getty)
tylko u nas

Był sensacją ME. Swój bieg po medal oglądał trzysta razy

| Lekkoatletyka 
Najnowsze
To oni zagrają we Wrocławiu! Znamy finalistów Ligi Konferencji!
To oni zagrają we Wrocławiu! Znamy finalistów Ligi Konferencji!
| Piłka nożna / Liga Konferencji 
Fiorentina w finale Ligi Konferencji (fot. Gety)
Andrzej Wasilewski: faworytem jest Michał Cieślak [WIDEO]
Andrzej Wasilewski (fot. TVP SPORT)
Andrzej Wasilewski: faworytem jest Michał Cieślak [WIDEO]
| Boks 
Sportowy wieczór (08.05.2025)
Sportowy wieczór (08.05.2025) [transmisja na żywo, online, live stream]
Sportowy wieczór (08.05.2025)
| Sportowy wieczór 
Rekordzista Polski: mam największy talent w historii kraju
Maksymilian Szwed (fot. Getty Images)
tylko u nas
Rekordzista Polski: mam największy talent w historii kraju
| Lekkoatletyka 
Hiszpańska federacja ogłosiła nazwisko sędziego El Clasico
Doświadczenie w prowadzeniu meczów Barcelony z Realem Madryt sędzia Alejandro Jose Hernandez Hernandez ma duże. (zdjęcie: Getty Images)
Hiszpańska federacja ogłosiła nazwisko sędziego El Clasico
Fot. TVP
Rafał Rostkowski
Napastnik Jagiellonii nadal liderem! Sprawdź klasyfikację strzelców LK
Klasyfikacja strzelców Ligi Konferencji – ranking 2024/25 [TABELA]
Napastnik Jagiellonii nadal liderem! Sprawdź klasyfikację strzelców LK
| Piłka nożna / Liga Konferencji 
LE: będzie angielski finał! Piękny gol MU z połowy [WIDEO]
Manchester United w półfinale Ligi Europy (fot. Getty Images)
LE: będzie angielski finał! Piękny gol MU z połowy [WIDEO]
| Piłka nożna / Liga Europy 
Do góry