Wielki Real, z wielkim Jose Mourinho na ławce tym razem miał znaleźć sposób na Barcelonę. Wielka w Gran Derbi okazała się jednak drużyna Pepa Guardioli, która zdemolowała odwiecznego rywala 5:0 i została liderem Primera Division.
O rywalizacji Barcelony z Realem Madryt powiedziano i napisano już niemal wszystko. Hiszpańskie media podkręcały atmosferę od ponad tygodnia.– Nazywanie tego meczu rywalizacją moją z Leo Messim to czysta głupota – reagował Cristiano Ronaldo. To spotkanie to zdecydowanie coś więcej niż pojedynek najlepszy piłkarzy świata.
W poniedziałek okazało się, że w ekipie Jose Mourinho zabraknie kontuzjowanego Gonzalo Higuaina. W pierwszym składzie zastąpił go Karim Benzema.
Kapitalne otwarcie Barcy
Spotkanie od mocnego uderzenia rozpoczęła Barcelona. Już w 6. minucie Messi trafił w słupek. Podopieczni Pepa Guardioli poszli za ciosem i już cztery minut później objęli prowadzenie.
Andres Iniesta świetnie podał do Xaviego, piłki nie zdołali przejąć stoperzy Realu, a pomocnik Blaugrany wykorzystał niefrasobliwość i pokonał Ikera Casillasa.
W 18. minucie Barca przeprowadziła kolejną zabójczą akcję. Tym razem Xavi świetnie wypatrzył Davida Villę. Były piłkarz Valencii wpadł w pole karne i zagrał wzdłuż bramki, a Pedro tylko dopełnił formalności.
Nieudolny Real
Po zdobyciu drugiej bramki Blaugrana zwolniła tempo i do głosu doszli Królewscy, ale w ich akcjach brakowało magii. W 27. minucie mogło dojść do nokautu już w pierwszej połowie, ale Casillas wygrał pojedynek sam na sam z Pedro.
Najgroźniejszy strzał wicemistrzów Hiszpanii oddał w 35. minucie Ronaldo. Minimalnie chybił z rzutu wolnego.
A potem zaczęła się walka na pięści. Sprowokowany przez Guardiolę Ronaldo odepchnął szkoleniowca gospodarzy i obejrzał za to żółtą kartkę. Jeszcze w pierwszej połowie sędzia upominał piłkarzy kartkami trzy razy.
Nadzieja w Mourinho
Na kim spoczywała nadzieja kibiców Realu na lepszą drugą połowę? Oczywiście na Jose Mourinho. Co ma menedżer Królewskich w zanadrzu? Co wymyśli Portugalczyk, na jakie zdecyduje się zmiany?
A ten jak zwykle zaskoczył. Za ofensywnie usposobionego Mesuta Oezila wprowadził defensywnego pomocnika Lassanę Diarrę. To zapewne miało poprawić odbiór piłki Barcelonie.
Już na początku drugiej połowy Messi znalazł się z piłką przed polem karnym, ale zamiast podawać do świetnie ustawionego Villi, połasił się na bramkę i został zablokowany. Piłka do Villi w końcu trafiła, ale jego strzał z ostrego kąta obronił Casillas. Cztery minuty później po znakomitym prostopadłym podaniu od Messiego, w bramkę również z trudnej pozycji nie trafił Xavi. A minął już bramkarza Realu...
Ale do trzech razy sztuka. W 54. minucie w znakomitej sytuacji w tej części gry już nie było przeproś. Messi znów prostopadle podał do Villi, a ten sytuacji sam na sam nie zmarnował.
Jeffren zwieńczył dzieło kompletne
Trzy minuty później było już 4:0. Arcymistrzowskim zagraniem popisał się Leo Messi, który z połowy boiska zagrał prostopadłą piłkę do wychodzącego na czystą pozycję Villi, a napastnik Blaugrany puścił piłkę między nogami wysuniętemu Casillasowi.
Potem piłkarze Barcy bawili się futbolówką, a sfrustrowani madrytczycy popełniali coraz więcej fauli, jakby za wszelką cenę chcieli nie dopuścić do jeszcze większego upokorzenia.
A grę Barcy jeszcze ożywił Bojan Krkic, który zmienił Villę. Zaraz po wejściu na boisku znalazł się sam na sam z Casillasem, ale stracił równowagę, a po chwili groźne uderzenie z pola karnego bramkarz gości obronił.
Krkic jednak zdążył jeszcze w tym meczu zaliczyć asystę. W doliczonym czasie gry zagrał w pole karne, a rezerwowy Jeffren wpakował piłkę do bramki. I dopiero wtedy zupełnie pękli piłkarze Realu. Ramos brutalnym wejściem zaatakował Messiego. Sędzia pokazał mu czerwoną kartkę, a obrońca Realu potem jeszcze zdążył odepchnąć m.in. kolegę z reprezentacji - Xaviego.
161. Gran Derbi po raz 63 wygrała Barcelona i została liderem Primera Division. To jednak Real ma wciąż więcej - 68 - zwycięstw na koncie w rywalizacji z Blaugraną. Szansa na zmienienie proporcji w kwietniu w Madrycie. To wtedy dojdzie do 162. Gran Derbi.
FC Barcelona – Real Madryt 5:0 (2:0)
Bramki: Xavi 10, Pedro 18, Villa 55,58, Jeffren 90
Barcelona: Valdes – Alves, Puyol, Pique, Abidal – Xavi (87. Keita), Busquets, Iniesta – Pedro (88. Jeffren), Messi, Villa (76. Bojan)
Real: Casillas – Marcelo (60. Arbeloa), Carvalho, Pepe, Ramos – Alonso, Khedira – Ronaldo, Oezil (46. Diarra), Di Maria – Benzema
Żółte kartki: Valdes, Villa, Messi, Puyol, Xavi – Ronaldo, Pepe, Alonso, Casillas, Carvalho, Ramos, Khedira
Czerwona kartka: Ramos (Real)
Sędzia: Eduardo Iturralde Gonzalez
Widzów: 98000