Początkowo Kamila Łączyńskiego nie było w szerokiej kadrze, ale Mike Taylor powołał go dodatkowo na mecze eliminacji mistrzostw świata z Węgrami w Bydgoszczy (24.11) i z Litwą w Kłajpedzie (26.11). – Na razie moim celem jest znaleźć się w dwunastce na te spotkania – powiedział rozgrywający Anwilu Włocławek. Transmisje z meczów kadry w TVP Sport, aplikacji i SPORT.TVP.PL.
Adrian Koliński, SPORT.TVP.PL: – W poniedziałek zostałeś powołany i tego samego dnia przyjechałeś na zgrupowanie. Mogłeś zasnąć?
Kamil Łączyński: – To był bardzo intensywny dzień, bo podróżowałem niemal po całej Polsce. Musiałem załatwić jeszcze kilka spraw i około północy stawiłem się w Bydgoszczy. Byłem tak zmęczony, że nie miałem kłopotów z zaśnięciem.
– Kiedy się dowiedziałeś, że zostaniesz powołany?
– O tym dowiedziałem się w niedzielę po meczu ze Stalą, ale myślałem, że to tylko spekulacje. W poniedziałek wszystko nabrało tempa i zaczęło się załatwianie.
– Kto cię poinformował?
– Trener Wojciech Kamiński (asystent Mike'a Taylora – red.). Zadzwonił i powiedział, że trwają starania, żeby zgłosić do FIBA dodatkowe powołanie. Później dzwonił do mnie jeszcze menedżer kadry Marek Popiołek, żeby poinformować, bym jak najszybciej stawił się na zgrupowaniu.
– Rozmawiałeś już z trenerem Taylorem?
– Przywitaliśmy się, ale jeszcze niczego nie ustalaliśmy. Na razie wszyscy się zjeżdżają, a nowi zawodnicy, w tym ja, poznajemy system. Ci, którzy go znają, powtarzają schematy. We wtorek rano było dużo taktyki, na razie bez gry.
– Jakie pierwsze wrażenia z zajęć taktycznych?
– Zagrywek jest bardzo dużo, bardzo ciekawe nazewnictwo, żeby nie było to łatwe do rozszyfrowania przez przeciwnika. Latem chłopcy mieli więcej czasu, żeby się z tym oswoić, a ja mam na to tylko kilka dni. Trzeba być przygotowanym na każdy wariant, dlatego studiuję wszystko, na razie na sucho, jeżdżąc palcem po kartce. Mam nadzieję, że już na najbliższym treningu będę miał wszystko opanowane, żebym nie odstawał od kolegów.
– Zostałeś powołany w miejsce A.J. Slaughtera, ale pewnie chcesz zagościć na dłużej w kadrze?
– Nie będę ukrywał, że tak, ale na razie skupiam się na tym, co tu i teraz. Dostałem szansę może nie tylnymi, ale bocznymi drzwiami, przez kontuzje i konflikt interesów FIBA z Euroligą. Teraz wszystko w moich rękach. Jeśli przekonam postawą trenera Taylora, to będę bardzo zadowolony. Moim celem jest znaleźć się w dwunastce na dwa najbliższe mecze. Nie wybiegam dalej myślami.
– U nas zabraknie tylko Adama Waczyńskiego i Slaughtera. Więcej problemów mają rywale, zwłaszcza Litwini. Jak oceniasz szanse w spotkaniach?
– Jeszcze nie analizowałem składów Węgrów i Litwinów, ale na pewno będą trudne. Zobaczymy jak się odnajdziemy bez kapitana Adama Waczyńskiego. Warto zacząć dobrze, bo do drugiej rundy awansuje się z bilansem z pierwszej. W Bydgoszczy presja będzie po naszej stronie. Natomiast Litwini, nawet wystawiając trzeci garnitur i tak są bardzo mocni. Nie poznałem jeszcze dokładnie naszej taktyki, dlatego tym bardziej nie będę oceniał innych.
– Po ogłoszeniu powołania miałeś kontakt z trenerem Anwilu, Igorem Miliciciem?
– Rozmawiałem z nim chwilę, życzył mi powodzenia i powiedział, żebym pokazał to, co najlepsze. Krótko i na temat.
Rozmawiał Adrian Koliński
Follow @AdrianKoliski
***
Kamil Łączyński – urodzony 17 kwietnia 1989 w Warszawie. Wychowanek stołecznej Polonii. W pierwszym sezonie w PLK w 2007 roku został uznany najlepszym młodym zawodnikiem ligi. Rozwój kariery zatrzymała kontuzja – zerwane więzadło w kolanie. Przez trzy lata grał niewiele. W 2011 roku przeszedł do AZS Koszalin, gdzie – jak sam podkreśla – dojrzał. Później reprezentował barwy KKK MOSiR Krosno, Rosy Radom, Polfarmeksu Kutno. Ten sezon jest jego trzecim w Anwilu Włocławek. Zespół z Kujaw jest liderem PLK, a Łączyński ma średnio 7,3 punktu i 5,9 asyst.
Następne