AS Monaco pożegnało się we wtorek z Ligą Mistrzów. Mistrzowie Francji nie wygrali w tej edycji ani jednego meczu. To zaskakująca metamorfoza, bo jeszcze w kwietniu zespół zachwycał Europę, osiągając półfinał tych rozgrywek. – Zapłaciliśmy za nasze błędy. To na tym szczeblu niedopuszczalne – przyznał trener Leonardo Jardim.
Monakijczycy byli rewelacją poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Do historii przeszedł ich dwumecz z Manchesterem City. Po wyjazdowej porażce 3:5, drużyna Jardima odrobiła straty w rewanżu, wygrywając 3:1. W ćwierćfinale ich wyższość musiała uznać Borussia Dortmund, a rewelację z Księstwa udało się dopiero wyeliminować Juventusowi.
Letnie przetasowania
Jeszcze lepiej było w Ligue 1, gdzie drużynie, w której występuje Kamil Glik, udało się zdetronizować dysponujące dużo większym budżetem Paris Saint-Germain. Już w trakcie fety mistrzowskiej było wiadomo, że trzon zespołu będzie bardzo trudno utrzymać. O Kyliana Mbappe biło się kilka czołowych klubów, zainteresowanie wzbudzali też Bernardo Silva, Tiemoue Bakayoko i Benjamin Mendy.
Wyżej wymieniona czwórka opuściła Monako w letnim oknie transferowym. Z mistrzami Francji pożegnali się też ważni zmiennicy – Valere Germain i Nabil Dirar. Do klubowej kasy wpłynęło blisko 180 milionów euro. Problemem było jednak godne zastąpienie liderów.
Jardim postawił na sprawdzony model. Ściągnięto młodych zawodników – Keitę Balde, Youriego Tielmansa, Terence'a Kongolo i Adamę Diakhaby'ego. Wyjątkiem jest Stevan Jovetić, który chciał odbudować się w AS Monaco. Dotychczas zastępcy w większości zawodzą.
– W futbolu są pewne cykle. Musimy to zaakceptować. Może, wraz z rozwojem tych piłkarzy, będziemy w stanie ponownie osiągać sukcesy w Europie – stwierdził francuski szkoleniowiec po meczu z RB Lipsk (1:4).
Zaskakująca zapaść
Zapaść monakijczyków w Lidze Mistrzów jest jednak zaskakująca. Zespół radzi sobie dobrze w Ligue 1 – po dziewięciu kolejkach zajmuje drugie miejsce w ligowej tabeli ze stratą sześciu punktów do Paris Saint-Germain.
Grupa G, do której trafił klub Glika, nie była najbardziej wymagająca. Przed rozpoczęciem zmagań bukmacherzy niżej cenili szanse na awans RB Lipsk, FC Porto i Besiktasu. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te przewidywania. Półfinaliści ubiegłorocznej edycji LM nie wygrali jeszcze ani jednego meczu. Stracili aż jedenaście bramek. Gorszą obronę ma tylko Anderlecht, Maribor, Feyenoord i APOEL.
Problemy w defensywie były główną przyczyną niepowodzeń. We wtorkowym starciu z RB Lipsk pierwsze dwa gole AS Monaco strzeliło... sobie samo. – To były prezenty, które im daliśmy – stwierdził Jardim.
– Popełniamy za dużo indywidualnych błędów, dlatego zostaliśmy wyeliminowani. Nie możemy zrzucać wszystkiego na transfery, mimo że straciliśmy pięciu ważnych piłkarzy. Teraz czas, żeby skupić się na lidze – przyznał Glik.
Uzależnieni od Falcao
Problemem mistrzów Francji jest też uzależnienie od Radamela Falcao. Kolumbijczyk jest w tym sezonie w znakomitej dyspozycji. W 15 występach strzelił 15 goli. Kiedy jednak 31-latek ma słabszy dzień, brakuje wsparcia ze strony innych zawodników. Drugi najlepszy strzelec AS Monaco ma na koncie... trzy bramki.
Rony Lopes trafia do siatki rywali co 386 minut, a Balde co 239. Oczekiwań nie spełnia też Jovetić, który w Lidze Mistrzów rozegrał tylko 65 minut przeciwko Besiktasowi.
Przed drużyną z Monako trudne tygodnie. PSG jest niepokonane po pozyskaniu Neymara i Mbappe. Obrona mistrzostwa będzie bardzo trudna. Zawodnicy Jardima muszą spoglądać za siebie, bo chrapkę na drugie miejsce mają też Olympique Lyon i Olympique Marsylia. Chwila nieuwagi może oznaczać utratę pozycji premiowanej awansem do Ligi Mistrzów...