{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Sandecja – Lechia 2:2. Fatalna seria beniaminka trwa

Sandecja Nowy Sącz w spotkaniu z Lechią liczyła na przełamanie serii 11 spotkań bez wygranej, ale mimo obiecującego początku nie udało się jej tego zrobić. Beniaminek Ekstraklasy zremisował 2:2 (1:0) z Lechią Gdańsk w meczu 21. kolejki, choć prowadził do 52. minuty.
Sobotni mecz zaczął się dla sądeczan nie najlepiej. Z powodu kontuzji za Dawida Szufryna na boisko musiał wejść - w 16. minucie – Płamen Kraczunow. Kilkadziesiąt sekund później jednak zdobyli pierwszego gola. Patrik Mraz zagrał piłkę z lewej strony – prawie z linii bocznej boiska – w kierunku pola karnego. W nim poślizgnął się Jakub Wawrzyniak i sam przed bramkarzem znalazł się Aleksandyr Kolew. Celnie uderzył, a sędzia gola uznał chociaż gdańszczanie reklamowali iż napastnik Sandecji, przy przyjęciu piłki istotnie pomógł sobie ręką.
Przed przerwą Lechia miała dwie bardzo dobre okazje do wyrównania. W 21. min Marco Paixao spudłował mając przed sobą tylko Michała Gliwę. Z kolei 45. min. Simeon Sławczew, naciskany przez obrońcę uderzył zbyt anemicznie, aby zaskoczyć golkipera.
Drużyna z północy Polski wyrównała w 51. min. Nim padł strzał, wykonała najpierw kilka podań w okolicach pola karnego rywali. Akcję wykończył Flavio Paixao uderzając nie do obrony z 16. metra.
Gdy było trzy minuty do końca regulaminowego czasu gry Joao Oliveira ograł w polu karnym trzech graczy Sandecji, po czym nie dał szans do obrony Gliwie. Jednak sądeczanie zdołali wyrównać w doliczonym czasie gry. W zamieszaniu podbramkowym Mraz wepchnął piłkę do siatki.
W przerwie pamiątkową koszulkę otrzymał Wojciech Trochim. W sobotnim meczu po raz setny zagrał w oficjalnym meczu Sandecji.