Kubański pięściarz Sullivan Barrera (21-1, 14 KO) 3 marca w Nowym Jorku ma stanąć przed pierwszą w karierze szansą zdobycia tytułu zawodowego mistrza świata. 35-latek grozi jednak odwołaniem potyczki z czempionem Dmitrijem Biwołem (12-0, 10 KO). Powód? Rosjanin nie chce zgodzić się na wyrywkowe testy antydopingowe.
Barrera po serii czterech zwycięstw z rzędu doczekał się mistrzowskiej szansy. Pięściarz kategorii półciężkiej ma zmierzyć się w sali Theather w Madison Square Garden z niepokonanym Biwołem. Kością niezgody pozostaje kwestia wyrywkowych badań antydopingowych VADA. Barrera twierdzi, iż obóz rywala uchyla się od testów, w związku z czym pojedynek staje pod znakiem zapytania.
– Doping w Rosji jest częścią ich kultury. To moja szansa na zdobycie tytułu mistrza świata i zamierzam być fair. Moi ludzie od trzech tygodni próbują sfinalizować kontrakt, a obóz Biwoła wciąż nie udziela odpowiedzi w kontekście testów VADA. Nie twierdzę, że Biwoł ma coś za uszami, prosiłem tylko, byśmy obaj zgodzili się na testy i przystąpili do pojedynku z czystymi głowami. Nie widzę tu żadnego problemu, skąd więc to zamieszanie? – pyta zirytowany Barrera.
Menadżer Luis Molina jest bardziej zdecydowany w swoich osądach i mówi wprost – brak porozumienia oznacza definitywne odwołanie ciekawej potyczki.
– Musimy dojść do porozumienia. Żyjemy w 2018 roku, każdy ma dostęp do telefonu i maila. Nie pojmuję więc, skąd ta gra na zwłokę. Koniec końców, jeśli nie będzie badań to nie dojdzie do walki – dodał.