| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Legia Warszawa w zimowym oknie transferowym wzmocniła się czterema zawodnikami. A kto może opuścić stołeczny klub? W rozmowach z "Przeglądem Sportowym" i "Super Expressem" zdradził to prezes Dariusz Mioduski.
Pomocnik Domagoj Antolić, napastnik Eduardo, pomocnik Marko Vesović i obrońca William Remy – to zimowe wzmocnienia Legii wymienione w kolejności chronologicznej. Dla nowych twarzy trzeba jednak zrobić miejsce – Romeo Jozak już wcześniej zapowiadał, że nie wszyscy piłkarze będą mogli dalej z nim pracować.
Trzech pewnych odejścia
Wystarczy spojrzeć na kadrę Legii, która wyleciała na obóz na Florydzie. Brakuje w niej m.in. Jakuba Czerwińskiego (który już przeszedł na wypożyczenie do Piasta Gliwice) i Hildeberto (wypożyczony do angielskiego Northampton). – Jego przykład nauczył nas najwięcej jeśli chodzi o wywiad środowiskowy, osobowościowy. Nie można patrzeć tylko na umiejętności piłkarskie. One nie gwarantują sukcesu. Hildeberto ewidentnie brakuje dyscypliny – ocenił Mioduski w rozmowie z Izą Koprowiak.
Ale na Florydę nie polecieli też Tomasz Jodłowiec, Daniel Chima Chukwu i Dominik Nagy. Odejście każdego z nich jest przesądzone. – Mamy dla niego kilka propozycji, wybierzemy najlepszą dla Tomka – powiedział Mioduski o Jodłowcu w rozmowie z Piotrem Koźmińskim z "SE". – W przypadku Chimy Chukwu jest kilka opcji, ale na razie nie takich, które by nas interesowały. Odejdzie też Nagy, ale tylko na wypożyczenie, bo z nim wiążemy jeszcze nadzieje – dodał.
Bez ofert za Pazdana
Sprawa otwarta jest w przypadku Michała Pazdana i Armando Sadiku. – Sadiku chce walczyć, nie poddaje się. Podoba mi się to – powiedział Mioduski na łamach "SE". Albańczyk, jeśli zostanie, będzie walczył o miejsce w składzie z Eduardo i Jarosławem Niezgodą.
Pazdan z kolei przeżywa deja vu. To już kolejne okno transferowe, w którym bardzo chce odejść, ale nie bardzo ma dokąd. – Zakładamy, że Michał może odejść, przede wszystkim widać, że on tego chce. Nie będziemy robić mu problemów, ale musimy dostać wystarczające pieniądze, by sprowadzić dobrego następcę. Jest pewna przestrzeń do negocjacji, ale niewielka, zaproponowana suma musi wynosić około dwóch milionów. Wiem, że jest nim spore zainteresowanie, powiem jednak szczerze, że nigdy nie miałem na stole oficjalnej oferty z żadnego klubu – wyznał prezes na łamach "Przeglądu".
Presja na "Jędzy"
Dość niespodziewanie Mioduski publicznie zasugerował transfer również Arturowi Jędrzejczykowi – najlepiej zarabiającemu piłkarzowi Legii. – Powinien rozważyć przejście do klubu, w którym będzie regularnie grał. Po sprowadzeniu Vesovicia w Legii będzie mu o to znacznie trudniej. Wydaje mi się, że wiosną będzie ciążyła na nim coraz większa presja. Wytworzą ją i kibice, i pozostali zawodnicy, bo od piłkarza, który ma najwyższe zarobki w klubie, wymaga się gry na najwyższym poziomie – stwierdził prezes przy okazji samemu tę presję tworząc...
Czy kibice mogą spodziewać się jeszcze jakichś transferów do klubu? W rozmowie z "PS" Mioduski zapewnił, że "Legia ma już kadrę na mistrzostwo Polski". Dla "SE" dodał: – Na pewno dobra "szóstka" mogłaby nas interesować, skrzydłowy, zawsze można się przyjrzeć gdyby pojawił się ciekawy obrońca. Ale jak mówiłem: już jesteśmy nieźle zabezpieczeni.
Następne