31 marca w Liverpoolu Michał Syrowatka po raz drugi skrzyżuje pięści z Robbiem Daviesem Juniorem. Polak w wielkim stylu znokautował Anglika w ubiegłym roku i przystąpi do obrony kontynentalnego tytułu WBA.
W pierwszym starciu znokautował faworyta gospodarzy w ostatniej 12. rundzie na niespełna dwie minuty przed ostatnim gongiem. Na kartach sędziowskich przegrywał jednogłośnie na punkty. Do tego czasu kibice obserwowali widowiskowy bój, nasączony mocnymi ciosami i zwrotami akcji. 29-latek z Ełku był liczony w dziewiątej odsłonie, ale znakomicie przetrwał kryzys.
Zwycięstwo wywindowało Polaka na piątą pozycję w zestawieniu World Boxing Association. Pas mistrza świata jest obecnie wakujący, a rankingowi przewodzi Kubańczyk Rances Barthelemy.
Brytyjczyk tłumaczy porażkę słabszą dyspozycją, zapewniając, że w marcu będzie zupełnie inaczej. Wylicza swoje atuty dzięki którym ma wyrównać porachunki.
– Cieszymy się, że dojdzie do rewanżu. Nie mogę się doczekać. Syrowatka okazał się twardym rywalem, ale za pierwszym razem nie byłem w najlepszej dyspozycji. Tym razem nie popełnię tych błędów. Jestem szybszy, silniejszy i lepiej wyszkolony technicznie. Udowodnię to 31 marca. Odzyskam tytuł i ruszę po kolejne szczyty – powiedział.
Davies Junior za wszelką cenę dążył do rewanżu, a menedżer Marsh planuje już kolejne wyzwania dla swojego podopiecznego.
– W boksie zawsze musisz być czujny, co nieustannie powtarzam Daviesowi. Prosił mnie, bym dał mu szansę na udowodnienie swojej wartości. Zależało nam na tym, by boksował przed swoją publicznością. Najpierw zamierzamy triumfować w wielkim stylu, by powrócić do czołówki rankingu WBA – dodał.