19 sty 2018 | Piłka nożna / Hiszpania

"Król jest nagi". Ronaldo bez argumentów w walce o podwyżkę

Dawid Król

Lista problemów Realu Madryt nie kończy się na grze. Kryzysowy klimat w klubie wzmocnił Cristiano Ronaldo – wedle hiszpańskiej prasy Portugalczyk czuje się oszukany przez prezesa, żąda podwyżki i grozi odejściem.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Hit w Walentynki. Te mecze Ligi Mistrzów obejrzysz w TVP

Podstawowy problem Ronaldo to brak mocnych argumentów w ręce. Sam uważa, że jest "najlepszym piłkarzem w historii" i powinien jak taki zarabiać. Ambicję Portugalczyka podrażnia to, że inni zarabiają więcej. Na większą gażę mogą liczyć Lionel Messi, Neymar, Oscar, Ezequiel Lavezzi. Przed powrotem do Boca Juniors przewyższał go także Carlos Tevez.

Nowy kontrakt Messiego? Stare żądania Ronaldo

Od kilku lat w FC Barcelona i Realu Madryt można zauważyć pewną prawidłowość. Przedłużenie kontraktu i podwyżka Lionela Messiego lub Cristiano Ronaldo zawsze pociąga za sobą próby wymuszenia nowej umowy przez jego rywala. Teraz nową umowę pierwszy dostał Argentyńczyk, stając się najlepiej opłacanym zawodnikiem w historii. Nie trzeba było długo czekać na reakcję.

Strategia jak do pory była skuteczna. Zawsze grozili odejściem, pojawiały się plotki o zainteresowaniu klubów o największym kapitale w Europie – najczęściej Paris Saint-Germain lub Manchesteru City – a ostatecznie Messi i Ronaldo zostawali w swoich klubach, po podwyżkach oczywiście. Nie można powiedzieć, że teraz na pewno będzie inaczej, jednak powodów płacenia Ronaldo więcej Real ma mniej niż kiedykolwiek wcześniej.

Wiek, forma, perspektywy dla klubu

W tym sezonie Ronaldo nie rozpieszcza kibiców formą. Medialnie jest liderem, ale na boisku sprawy mają się zgoła inaczej. Strzela rzadko, gra słabo, nie pomaga, kiedy Realowi nie idzie. Od kilku miesięcy rozczarowuje i jak na razie brak symptomów na poprawę – ta może nastąpić w Lidze Mistrzów, jedynych rozgrywkach, w których spisuje się w tym sezonie jak zasłużony zdobywca Złotej Piłki.

Kłopot w tym, że nawet jeśli do formy wróci, działacze klubu muszą mieć na względzie wiek – Cristiano wkrótce skończy 33 lata. Poszanowanie zasłużonych jest w Realu istotne, ale za kadencji Florentino Pereza klub nie zwykł odnawiać kontraktów z zawodnikami po trzydziestce na okres dłuższy niż rok. W zeszłym roku przekonał się o tym Pepe, który obecnie reprezentuje barwy Besiktasu. Obrońca chciał dostać od klubu umowę na dwa lata, ale działacze chcieli zatrzymać go tylko na rok.

Dla Realu wiązanie się z zawodnikiem ze sporym ego na kolejne lata, przy dodatkowej podwyżce, musi być ryzykowne. Już przy ostatnim przedłużeniu umowy zwracano uwagę, że będzie ona obowiązywać zbyt długo. W 2021 roku Portugalczyk będzie mieć 36 lat. Szanse, że do tego czasu utrzyma wysoką formę są niewielkie. Ewentualna nowa umowa obowiązywałaby jeszcze dłużej.

Messi i Ronaldo (fot. Getty Images)

Drugi szantaż w ciągu roku

W Realu zdążyli się przyzwyczaić do sposobu prowadzenia negocjacji przez Cristiano i jego agenta, Jorge Mendesa. W 2017 roku nagłówki spod znaku "Ronaldo chce odejść" zagościły na okładkach gazet w czerwcu, zaraz po tym, jak zaczęły się kłopoty prawne gracza. Ostatecznie włodarzom Królewskich udało się go uspokoić – uważał, że klub nie okazywał mu wystarczającego wsparcia w mediach.

Sprawa rozeszła się po kościach. Temat transferu umilkł zupełnie, gdy było wiadomo, że do Paris Saint-Germain dołączy Neymar – to właśnie w paryżanach widziano podstawowych kandydatów do zakontraktowania Ronaldo. Tylko oni mieli być zdolni do zapłacenia za niego ponad 200 milionów euro.

Co jeśli Ronaldo nie dogada się z klubem?

Wszystko ma swoje granice. Szansa, że Cristiano nie dojdzie do porozumienia z Realem jest spora. To oznacza więcej kłopotu dla Portugalczyka niż klubu – wciąż obowiązuje go umowa z klauzulą wykupu opiewającą na miliard euro. Potencjalny nabywca musiałby chcieć wydać na niego spore pieniądze. W Europie trudno o taki zespół. Znając ambicje zawodnika, nie chciałby trafić do Chin, tylko nadal rywalizować na najwyższym poziomie.

W Europie klubów, które mogłyby pozyskać Portugalczyka i byłyby na to chętne już nie ma. Paris Saint-Germain znalazło lidera w postaci Neymara i nie będzie widzieć powodu, aby wydawać ogromne pieniądze na Ronaldo. Niewielka korzyść sportowa – pozycja Cristiano jest dobrze obsadzona – i kłopoty z Finansowym Fair-Play sprawiają, że przenosiny do Paryża nie są realne. Wymiana Neymar za Ronaldo tym bardziej – dla PSG oddanie zawodnika, przed którym kilka lat gry na najwyższym poziomie za kogoś, kto jest bliżej zakończenia kariery, nie ma sensu.

Według "Asa" czy "Marki" drugim potencjalnym kierunkiem transferowym dla Ronaldo miałby być Manchester United. Drużyna Jose Mourinho pracuje jednak nad pozyskaniem Alexisa Sancheza, za którego zapłaci sporo mniej. Czerwone Diabły także muszą uważać na spełnienie norm UEFA, a transfer Cristiano wcale by w tym nie pomógł.

"Grożenie odejściem" w tym wypadku nie powinno wzruszać Realu. Jeśli Portugalczyk odejdzie, to tylko za zgodą, wręcz z łaski, klubu. Pięć lat temu żądania Ronaldo mogły budzić u działaczy zupełnie inne reakcje, ale teraz to oni mają w ręku mocniejsze argumenty.