{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
ME: piąte miejsce dla Chorwatów

Ładna akcja w wykonaniu Ondreja Zdrahali. Pytanie tylko, czy nie przekroczył przepisów... Sędziowie bramkę uznali.
Wychował prawie całą kadrę. Przewidział kryzys w 2009 roku
Po pierwszych trzydziestu minutach spotkania, wygrana Chorwatów była niemal przesądzona. Gospodarze Euro dominowali od początku, jak gdyby piątkowe zwycięstwo miało osłodzić kibicom rozczarowanie – po raz pierwszy od 2002 roku nie awansowali do półfinału. Dla fanów mecz nie był jednak w ogóle istotny, czemu wyraz dali we frekwencji − 15-tysięczna Arena Zagrzeb świeciła pustkami.
Chorwaccy szczypiorniści grali jednak jak o miejsce w finale Euro. Dziewięć zgubionych przez Czechów piłek zamienili przed przerwą na sześć kontr. Przyzwoicie w bramce spisywał się Ivan Stefanović, na lewym skrzydle nieomylny był Manu Strlek, a rzuty karne pewnie egzekwował Zlatko Horvat. To właśnie on ustalił wynik pierwszej połowy na 16:10.
Tak solidna przewaga rozluźniła Chorwatów po zmianie stron. Do 42. minuty nie było jeszcze widać skutków, ale później Czesi zaczęli zmniejszać dystans, głównie za sprawą Ondreja Zdrahali (13 goli). Na 10 minut przed końcem spotkania przegrywali już tylko 21:24, a w 58. minucie zdołali rzucić bramkę kontaktową (26:27). Mecz zaczynał się na nowo.
Chorwaci na serię trafień rywali odpowiedzieli golem Horvata z rzutu karnego (10. w meczu), ale Czesi niemal natychmiast zdołali pokonać Stefanovicia. Gdy 20 sekund przed końcem gry Igor Karacić popełnił faul w ataku, Czesi niespodziewanie stanęli przed szansą na doprowadzenie do dogrywki.
Bohaterem postanowił zostać Stanislav Kasparek, ale tak jak w środowym meczu ze Słowenią jego rzut wylądował na poprzeczce, tak w piątek powędrował wysoko nad bramką Stefanovicia. Chorwaci odetchnęli z ulgą.
Triumf nad Czechami nie dał jednak Chorwatom wielkiej radości. Zadowolony nie był też selekcjoner Lino Cervar. Brak awansu do półfinału uznany został w kraju za klęskę. Doświadczony trener najprawdopodobniej pożegna się wkrótce z posadą, a ikony dawnych sukcesów − Igor Vori, Mirko Alilović czy Marko Kopljar − zakończą grę w zespole. Dla Chorwatów to koniec pewnej epoki.
