Ma 20 lat, od roku mieszka w Niemczech, a przez ekspertów i piłkarzy już stawiany jest w jednym rzędzie z Robertem Lewandowskim czy Kingsleyem Comanem. Leon Bailey jest w tym sezonie gwiazdą Bundesligi i jej największym objawieniem, a w życiu – dowodem na to, że nawet mimo piętrzących się przeciwności losu, można spełniać marzenia.
Gdy zimą Jamajczyk podpisał kontrakt z Bayerem Leverkusen, dyrektor sportowy klubu Rudi Voeller, miał pełne prawo czuć satysfakcję i w głowie szacować zysk z przyszłego transferu zawodnika. Bailey miał łatkę ogromnego talentu, a o jego nieograniczonych możliwościach piłkarskich szeroko rozpisywały się belgijskie media. To właśnie w Jupiler Pro League wypłynął na głębokie wody, a krok z prowincjonalnego Genk do mającego niewspółmiernie większe ambicje Bayeru wydawał się naturalny.
Napompowany do sporych rozmiarów balonik pękł z ogromnym hukiem. Szybko okazało się bowiem, że chłopak możliwości ma spore, ale najwyraźniej nie jest zainteresowany ich rozwijaniem. Zamiast błyszczeć na boisku, błyszczał w sieci. Nowoczesne samochody, torby pełne markowych ciuchów, zdjęcia na których wskazówka prędkości w aucie była przechylona maksymalnie w prawo – tak wyglądały pierwsze tygodnie Jamajczyka w Niemczech.
Nie było więc nic dziwnego w tym, że media zaczęły zarzucać mu "sodówkę". Jak na złość jednak piłkarz, zamiast wygładzać swój wizerunek, tylko go podostrzał. Na boisku w żadnym stopniu nie przypominał zdolniachy, który w Belgii uchodził za króla dryblingu i robił wszystko, by zmienić wizerunek z piłkarza na celebrytę.
W kwietniu zasłynął na przykład tym, że podczas jednej z wizyt na siłowni postanowił obśmiać ćwiczącego obok mężczyznę. Nagrał więc filmik, nazwał go "klaunem", po czym wideo umieścił w sieci. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Okazało się, że obiekt kpin to bokser Atif Tanriseven Ribera, który odnalazł młodego chłopaka i w żołnierskich słowach wytłumaczył mu, że kolejna podobna akcja skończy się niechcianą wycieczką do najbliższego szpitala.
Runda wiosenna ubiegła mu więc na skandalach przeplatanych fatalną grą. Jamajczyk kosztował Bayer 13,5 mln euro, a nie dość, że nie przynosił korzyści na boisku, to jeszcze ściągał na siebie problemy poza nim. Osiem meczów, zero goli, jedna asysta – taki bilans oznaczał, że latem trzeba było mocno wziąć chłopaka w obroty, by w porę się opamiętał i powrócił na właściwą drogę. Przełomem okazało się zatrudnienie w Leverkusen nowego trenera. Heiko Herrlich otoczył Bailey'a ojcowską opieką i zaczął pracować nad młodym zawodnikiem. Niemieckie media zaczęły też zwracać uwagę na trudną przeszłość piłkarza. W pewnym stopniu mogło to tłumaczyć zawirowania wokół jego osoby w ostatnich miesiącach oraz chęć błyszczenia w mediach niekoniecznie dobrą grą, a dostatkiem, w który niespodziewanie zaczął opływać.
20-latek urodził się bowiem we wspomnianej dzielnicy Cassava Piece i wychowywany był przez ojczyma. To właśnie Craig Butler dostrzegł w nim talent piłkarski i zapisał do lokalnej szkółki Phoenix All Stars Football Academy. Szybko jednak okazało się, że Bailey znacznie przerasta możliwościami nie tylko rówieśników, ale i starszych kolegów. Butler zwietrzył więc okazję do tego, by pokazać chłopaka światu, a tego oczywiście najprościej było dokonać w Europie. Zabrał go więc do Austrii i zapisał do USK Anif, z którego już po roku chłopak przeniósł się do FC Liefering. Nieoficjalne źródła podają nawet informację, według której zawodnik strzelił tam ponad 70 goli w 16 meczach. Nawet jeśli te statystyki nie były wiernym odwzorowaniem rzeczywistości, to świadczyły zwyczajnie o potencjale nastolatka.
Wydawało się, że piłkarz rozwija się harmonijnie i stopniowo będzie stawiał kolejne kroki w karierze. Genk wyglądał na dobre miejsce do kontynuowania przygody. Mały, w perspektywie europejskiej niewielki klub, ale jednocześnie stanowiący znakomitą trampolinę do wielkiej piłki. Butler zabrał więc chłopaka z Austrii i nie namyślając się długo nakłonił do podpisania trzyletniej umowy w Belgii.
Obie strony były jednak do tego stopnia podekscytowane perspektywą współpracy, że umknął im jeden, dość istotny szczegół. W świetle przepisów FIFA tak długi kontrakt dla tak młodego zawodnika był niedozwolony, więc konieczne było zawieszenie porozumienia.
W tym miejscu rozpoczął się dramat Bailey'a. W praktyce Leon ijego brat, który kroczył tą samą ścieżką, wylądowali na ulicy. Bez środków do życia, bez pracy, mieszkania, perspektyw. Również bez... ojczyma. Butler ukrył się bowiem przed nastolatkami, a odnaleziony po kilku miesiącach stwierdził: – Zostałem uprowadzony i okradziony! Wylądowałem na pustyni w Meksyku, nie miałem jak wrócić do Europy – relacjonował, co po czasie okazało się oczywiście kłamstwem.
– To była okropna sytuacja dla nas wszystkich. Nie chcieliśmy, by chłopcy trafili na ulicę, więc zapewniliśmy im szkołę i nocleg – wspominał Gunter Jacob, dyrektor belgijskiego klubu.
Rodzeństwo nie miało jednak komfortu gniewania się na ojczyma, bo tylko on był w stanie załatwić im testy i regularną grę w innym klubie. A to z kolei wiązało się ze znalezieniem dachu nad głową. W ten sposób na dwa lata Jamajczyk trafił do słowackiego Trencina. Tam rozwijał się w przerażającym tempie, grał znakomicie, a że jego sytuację cały czas monitorowali działacze Genku, to gdy w sierpniu 2015 roku stworzyła się szansa ściągnięcia zawodnika z powrotem, długo się nie namyślali. Błyskawicznie wyłożyli 1,5 mln euro i tym samym Bailey znów stał się ich zawodnikiem. Choć też nie na długo, bo już kilkanaście miesięcy później przeniósł się do Leverkusen.
Po pół roku perturbacji i problemów w Bayerze, kapryśny nastolatek w końcu dojrzał. W tym sezonie jest wielką gwiazdą, stawia się go w jednym z rzędzie choćby z Robertem Lewandowskim. W 17 ligowych meczach strzelił osiem goli, ma też pięć asyst. Jeszcze większe wrażenie robi jego średnia not wg "Kickera" – 2,10. To oznacza, że w prawie każdym z dotychczasowych meczów Jamajczyk prezentował międzynarodowy poziom, a za plecami pozostawił choćby Kingsleya Comana (2,54), Lewandowskiego (2,72) czy Jamesa Rodrigueza (2,88).
Zachwyca też sposób jego gry. Skrajnie efektowny, momentami wręcz "podwórkowy". Niewtłoczony w jakiekolwiek ramy taktyczne, porusza się po boisku wedle własnego uznania i podejmuje autonomiczne decyzje. Zdobywa bramki po pięknych uderzeniach z dystansu, fantastycznych rajdach, ale i... strzałach piętką z pola karnego.
20-latek rozbłysnął na dobre i kolejny transfer z jego udziałem wydaje się być kwestią czasu. Gdzie? Najprawdopodobniej na Wyspy, bo sam zainteresowany nie ukrywa, że to Premier League interesuje go w pierwszej kolejności. W Leverkusen jednak nie będą mieli prawa narzekać, bo jeśli Bailey utrzyma formę, to potencjalnego nabywcę będzie kosztował fortunę.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (991 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.