Kamil Stoch został pierwszym w historii triumfatorem turnieju Willingen Five. Polak zajął drugie miejsce w niedzielnych zawodach Pucharu Świata i odzyskał prowadzenie w klasyfikacji generalnej tego cyklu. To był ostatni konkurs przed igrzyskami olimpijskimi w Pjongczangu (transmisje w TVP).
Niedzielna rywalizacja zapowiadała się fascynująco. Stoch tracił do lidera turnieju Tandego 4,6 punktu. Po piętach Norwega deptał Freitag, mający jedynie pół "oczka" straty. Seria próbna wskazała, że do walki o triumf w ostatnich zawodach przed igrzyskami powinni włączyć się też Kubacki i świetny lotnik Johann Andre Forfang. Na Muehlenkopfschanze znów wiało pod narty.
Najszybciej z wyścigu o zwycięstwo odpadł Freitag, który w obydwu konkursowych skokach miał pecha do warunków. Drugą próbę kończył "awaryjnym lądowaniem" na 118,5 metra. Sytuacja Tandego skomplikowała się po pierwszej serii, gdy był 14. Poprawa w finale pozwoliła awansować na piątą lokatę, lecz straty w Willingen five były już zbyt duże.
Nowy turniej wygrał Stoch (inkasując 25 tysięcy euro), który oddał znakomite skoki. W pierwszej serii uzyskał 145,5 metra, a w drugiej 140,5. Nie starczyło tylko na Johanna Andre Forfanga, który odniósł drugie zwycięstwo w karierze. Norweg przypieczętował triumf pięknym skokiem na 144,5 metra. W "generalce" Willingen Five był ostatecznie drugi, a na najniższym stopniu podium stanął Tande.
Niedziela była też znakomita dla Żyły. Polak wrócił na podium po ponad roku (ostatnio 6 stycznia 2017). Wiślanin awansował z szóstej pozycji, uzyskując 138,5 metra. Z kolei trzeciej lokaty na półmetku nie obronił Dawid Kubacki (133,5 m) skaczący w trudnych warunkach. Świetnie latali też ósmy Maciej Kot i 12. Stefan Hula, który uzyskał w drugiej serii 145 metrów!
To były ostatnie zawody przed igrzyskami olimpijskimi. Kwalifikacje do konkursu na normalnej skoczni już w czwartek, a rywalizacja o medale w sobotę.