{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Pjongczang: piąte igrzyska Bachledy-Curuś. "Pierwszych nie pamiętam"

Dla polskiej panczenistki, Katarzyny Bachledy-Curuś, igrzyska olimpijskie w Pjongczangu będą piątymi w karierze. Zawodniczka zapowiedziała, że będą to dla niej ostatnie zawody tej rangi.
Pjongczang: Kasai nie będzie najstarszy
– Pierwszych nie pamiętam, drugie – najpiękniejsze, trzecie – spełnienie marzeń, czwarte – pełna sportowa świadomość, a piąte to jeszcze otwarta karta – w ten sposób Katarzyna Bachleda-Curuś opisała swój udział w zimowych igrzyskach olimpijskich.
Najbardziej utytułowana polska panczenistka w Pjongczangu wystartuje w trzech konkurencjach. Olimpijski debiut odnotowała w 2002 roku. W amerykańskim Salt Lake City zajęła 26. miejsce na dystansach 1500 i 3000 m. – Ja tych igrzysk nie pamiętam! To jest chyba coś, co cechuje te pierwsze, bo jest to jednak żywioł ogromny – wspominała w rozmowie z Bachledą-Curuś.
Cztery lata później w Turynie była m.in. ósma na 1000 m. – To były fantastyczne igrzyska, chyba moje najpiękniejsze – oceniła. W 2010 roku w Vancouver indywidualnie zajęła 15. miejsce w wyścigu na 1500 metrów, a wraz z Katarzyną Woźniak i Luizą Złotkowską zdobyła brązowy medal w rywalizacji drużynowej. – Pierwszy medal olimpijski, duże emocje z tym związane i spełnienie najskrytszych marzeń – zaznaczyła.
W Soczi była szósta na dystansie 1500 metrów, a w drużynie, wraz z Woźniak, Złotkowską i Natalią Czerwonką, zostały wicemistrzyniami olimpijskimi. – Drugi medal, srebro. I to były chyba pierwsze igrzyska w pełnej, że tak powiem, sportowej świadomości. No i teraz Pjongczang, czyli jeszcze otwarta karta – wspomniała krótko.
Czym się te imprezy od siebie różniły? – Na pewno nastąpiły ogromne zmiany w sprzęcie i technice jazdy. Cały czas ewoluuje też przygotowanie. Zmienia się również sam trening – tłumaczyła.