Przejdź do pełnej wersji artykułu

Rollercoaster na Anfield. Piękne gole i kontrowersje

Mohamed Salah (P) (fot. getty) Mohamed Salah (P) (fot. getty)

Liverpool zremisował z Tottenhamem 2:2 (1:0) w hicie Premier League, który nie zawiódł. W ostatnim kwadransie wydarzyło się więcej niż w niejednym całym spotkaniu, a najwięcej po tym meczu będzie mówiło się o Mohamedzie Salahu i Harrym Kane'ie.

Nowy bohater Emirates. "Wenger trafił na okazję"

Goście przystępowali do meczu podbudowani zwycięstwem z Manchesterem United 2:0 w poprzedniej kolejce. Wtedy wyszli na prowadzenie już w 1. minucie, ale tym razem sami szybko otrzymali cios. W 3. minucie po "przebitce" przed polem karnym Salah wykorzystał gapiostwo obrońców i w sytuacji sam na sam pokonał Hugo Llorisa.

Pamiątka dla Kenijczyka

Wysoki pressing piłkarzy Juergena Kloppa przynosił efekty w kolejnych minutach. Obrońcy Tottenhamu gubili się i dopuszczali do zagrożenia pod własną bramką. Koguty groźnie odpowiedziały dopiero w 34. minucie, kiedy strzał Christiana Eriksena świetnie obronił Loris Karius.

W 57. minucie znów na posterunku był Karius. Tym razem w sytuacji sam na sam zatrzymał Heung-Min Sona, a dobitka Dele Allego była niecelna. Ku zaskoczeniu The Reds sędzia nie wskazał spalonego w 60. minucie, gdy przed doskonałą szansą stanął Harry Kane. Strzelił jednak głową prosto w bramkarza.

Tottenham dążył do wyrównania i w końcu dopiął swego. Piłkę niepewnie wybijał Karius, nie trafił w nią Emre Can, a z prezentu skorzystał Victor Wanyama. Kenijczyk huknął z prostego podbicia i zdobył prawdopodobnie najpiękniejszego z niewielu goli w karierze.

Victor Wanyama (fot. Getty) Victor Wanyama (fot. Getty)

Kane na dwa razy

Na trzy minuty przed końcem mogło być 1:2. Sędzia podyktował wątpliwy rzut karny dla Spurs. Wątpliwy z dwóch powodów – po pierwsze Kane był na spalonym, a po drugie raczej symulował. Podszedł jednak do "wapna" i... pomylił się. Pierwszy raz od grudnia 2016! Karius obronił jego strzał w środek bramki.

W pierwszej minucie doliczonego czasu nauczkę Anglikowi dał Salah. Zamiast szukać faulu w polu karnym, przeprowadził widowiskowy rajd wśród rywali. Zakończył go przerzuceniem piłki nad Llorisem.

Ale na tym nie koniec... Gdy cały stadion cieszył się już z trzech punktów, sędzia John Moss... znów podyktował karnego dla Tottenhamu! Korek Virgila van Dijka miał minimalny kontakt (jeśli w ogóle) z łydką Erika Lameli, a piłkę pod pachę znów wziął Kane. Tym razem się nie pomylił. Tuż po tym jak strzelił swojego 100. gola w Premier League, wybrzmiał ostatni gwizdek.

Remis oznacza, że stołeczny zespół nadal jest niepokonany w tym roku, ale do Liverpoolu wciąż traci dwa punkty. Natomiast w tabeli strzelców prowadzi Kane z 22 bramkami. Salah ma ich 21. W pierwszym niedzielnym meczu Crystal Palace zremisowało u siebie z Newcastle 1:1 (0:1).

Piłkarze Liverpoolu i sędzia John Moss (fot. getty)
Źródło: Sport.tvp.pl
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także