Reprezentacja Polski pokonała Słowenię 3:2 w meczu pierwszej rundy II grupy euroafrykańskiej Pucharu Davisa. Biało-czerwoni nie byli faworytami starcia w Mariborze, ale wykorzystali niedyspozycję drugiego singlisty rywali – Blaza Roli. Przed tenisistami nieoczekiwanie otworzyły się drzwi do powrotu na bezpośrednie zaplecze Grupy Światowej.
Weekend w Mariborze obfitował w wiele emocji. Po pierwszym dniu był remis, dzięki świetnej grze Kamila Majchrzaka, który sprawił niespodziankę, wygrywając z Rolą. Sygnał do ataku drugiego dnia dał debel – Marcin Matkowski i Mateusz Kowalczyk. 30-latek z Chrzanowa dopiero po raz drugi wystąpił w kadrze, ale na korcie przyćmił doświadczonego "Matkę".
Polski duet przegrywał już 0:1 w setach i został przełamany w drugiej partii. Nie podłamało to jednak biało-czerwonych, którzy byli w stanie odmienić losy meczu i jak się później okazało całej rywalizacji.
Sparingpartner Muguruzy zawiódł
Rywal Polaka plasuje się aktualnie w dziewiątej setce. Dla niedzielnych kibiców tenisa jest anonimowy, ale w przeszłości potrafił pokonywać lepszych od siebie zawodników. Po raz ostatni w turnieju rywalizował w... październiku. 28-latek zdecydował się od nowego sezonu na współpracę z Garbine Muguruzą i został sparingpartnerem Hiszpanki.
Hurkacz nie miał problemu z uporaniem się z Kocevarem-Desmanem. Wygrał w dwóch łatwych setach, mimo że rok wcześniej męczył się z nim podczas turnieju w Turcji.
– Kamil zagrał super w sobotę. To dało nam nadzieję, że możemy wygrać cały mecz. Granie z orzełkiem na piersi to coś zupełnie innego niż występy w turniejach. Tutaj odpowiadam za całą drużynę – stwierdził 20-letni wrocławianin.
Kapitan rywali Miha Mlakar wziął decyzję o wystawieniu Kocevara-Desmana na swoje barki. Zawodnik wiedział o takiej możliwości już w noc poprzedzającą ostatni dzień zmagań.
– Nie mieliśmy szczęścia w losowaniu, dostaliśmy najlepszego rywala. Blaz Kavcić był kontuzjowany, a Rola przyjechał w nie najlepszej dyspozycji. Mimo to mieliśmy szansę na zwycięstwo, ale nie wykorzystaliśmy dogodnej sytuacji w deblu – ocenił Maklar.
Dzięki zwycięstwu ze Słowenią przed polskimi tenisistami otworzyła się szansa na powrót do grupy I strefy euroafrykańskiej. W kolejnej rundzie zespół prowadzony przez Radosława Szymanika zmierzy się z... Zimbabwe. Egzotyczny rywal sensacyjnie okazał się lepszy od Turcji.
– Ważne, że zagramy teraz w domu. Mecz jest w kwietniu, więc na pewno zagramy na hali. Patrząc na siłę rażenia naszych zawodników, raczej zdecydujemy się na szybko nawierzchnię – przyznał Szymanik.
Zimbabwe ma dwóch zawodników notowanych odpowiednio w piątej i szóstej setce światowego rankingu. Benjamin Lock i Takanyi Garanganga nie powinni sprawić większych problemów Hurkaczowi i Majchrzakowi.
W decydującej o awansie rundzie ewentualnym przeciwnikiem będzie zwycięzca meczu pomiędzy Rumunią a Maroko. Oba zespoły są w zasięgu biało-czerwonych. Jest więc szansa, że przygoda z tenisową trzecią ligą nie potrwa zbyt długo...
Następne