Liderka Pucharu Świata w biegach narciarskich Norweżka Marit Bjoergen przyznała w telewizyjnym wywiadzie, że jeszcze nigdy nie była w tak dobrej formie. Podkreśliła przy tym, że w mistrzostwach świata pod koniec sezonu będzie... w jeszcze lepszej.
– Nie tylko jestem w wysokiej formie, lecz również nie mam najmniejszych kłopotów ze zdrowiem. W ostatnich kilku miesiącach tylko raz krótko byłam przeziębiona. Od ponad roku bardzo dbam o odpowiednią dietę; jem głównie ryby oraz wręcz pedantycznie pilnuję zmiany ubrań po treningach i startach. Poza
tym mam świetne narty, świetnych serwismanów i idealne zakwaterowanie podczas zawodów. Życie biegaczki narciarskiej jest naprawdę piękne – powiedziała Bjoergen.
Jak podkreśliła, nie obawia się, co sugerują niektóre media, że forma przyszła zbyt wcześnie. – Jej szczyt przewiduję na mistrzostwa świata w Oslo – dodała.
Pora na odpoczynek
W najbliższy weekend we francuskim La Clusaz wystartuje po raz ostatni w tym roku. Później czeka ją pięciotygodniowa przerwa, aż do zawodów Pucharu Świata w estońskim Otepaeae. Norweżka, podobnie jak rok temu, nie wystartuje w Tour de Ski. Do tego cyklu zamierza wrócić za rok.
– W ubiegłym sezonie była olimpiada w Vancouver i tak ustawiłam cykl treningowy, że Tour de Ski byłby dla mnie zbyt wyczerpujący. Teraz wybrałam podobne rozwiązanie, ponieważ celem nadrzędnym nie jest zwycięstwo w Pucharze Świata, lecz mistrzostwa świata w Oslo, a jak widać recepta z sezonu
olimpijskiego świetnie się sprawdziła. W TdS wystartuję na pewno za rok, ponieważ brakuje mi zwycięstwa w tej imprezie i tego trofeum – zadeklarowała.
Narciarka przyznała, że jedynym problemem jest ogromna presja medialna w związku z tym, że MŚ są w Oslo. – Wszyscy w Norwegii są pewni, że wygram wszystkie konkurencje. Oczekiwania są ogromne i jakikolwiek inny wynik jest wykluczony. To jest jednak sport i rywalki są silne, więc trudno z góry przewidzieć rozstrzygnięcia – wyjaśniła.
Pierwszą część świąt Bożego Narodzenia biegaczka spędzi w Oslo, lecz w Nowy Rok już w rodzinnych stronach - w wiosce Rognes w prowincji Troendelag.
– Tam jest prawdziwa zima i śnieżna cisza, które sprawiają, że okres świąteczny jest cudowny. Poza tym są trasy narciarskie, które znam jeszcze z dzieciństwa, więc nie będę próżnować. W dodatku w domu, gdzie wszyscy mnie
znają, nikt mnie nie pyta ani o sport, ani o wyniki. Dla nich jestem tylko zwykłą Marit – powiedziała Bjoergen, która w klasyfikacji generalnej PŚ o 211 wyprzedza Justynę Kowalczyk.
Zobacz także: Wierietielny: to jakiś cyrk