{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Sandecja – Korona 3:3. Kielczanie nadal w czołówce

Sandecja Nowy Sącz zremisowała w Niecieczy z Koroną Kielce 3:3 (2:1) w spotkaniu 23. kolejki Lotto Ekstraklasy. Większość bramek padła po ewidentnych błędach obrońców. Goście, mimo remisu, utrzymali się na piątej pozycji w tabeli.
Powiększenie ligi niemożliwe? Ekstraklasa S.A przeciwna
Dla beniaminka był to czternasty kolejny mecz bez wygranej. Korona, która w niedzielę pokonała w Niecieczy Bruk-Bet 3:0, spotkanie z Sandecją rozpoczęła w podobnym stylu.
Podopieczni Gina Lettieriego z miejsca przejęli inicjatywę i bardzo szybko objęli prowadzenie. W 8. minucie Bartosz Rymaniak przechwycił za krótko wybitą piłkę przed polem karnym i popisał się dobrym dośrodkowaniem do Gorana Cvijanovica. Słoweniec z kolei popisał się precyzyjnym strzałem głową i Michał Gliwa nie miał szans na skuteczną interwencję.
Sądeczanie sprawiali wrażenie załamanych takich obrotem sprawy. Nic im nie wychodziło, tracili piłki w prosty sposób, mieli problemy z rozgrywaniem swoich ataków. Mimo to w 23. minucie udało im się doprowadzić do wyrównania. Adrian Basta włączył się do akcji prawą stroną, podał w pole karne do Filipa Piszczka, a ten – mimo pewnym kłopotów z opanowaniem piłki – popisał się pięknym strzałem pod poprzeczkę. To było czwarte trafienie napastnika Sandecji w tym sezonie i drugie w tym roku.
Po tej bramce podopieczni Kazimierza Moskala zaczęli grać lepiej, mieli nawet okazję, aby objąć prowadzenie, lecz Piszczek źle podał w polu karnym do Aleksandara Kolewa.

Sandecji nie udało się jednak utrzymać remisu do przerwy. W 40. minucie goście wykonywali rzut rożny. W zamieszaniu w polu bramkowym najwięcej zimnej krwi zachował Nika Kaczarawa i z bliska skierował piłkę do siatki. Tuż przed przerwą niezłym strzałem z rzutu wolnego popisał się Mateusz Możdżeń, ale Gliwa był dobrze ustawiony i odbił piłkę na rzut rożny.
Druga połowa rozpoczęła się znakomicie dla Sandecji. Michal Piter-Bucko dopadł do bezpańskiej piki w polu karnym i strzałem z kilku metrów nie dał szans Zlatanowi Aomerovicowi. Słowak w ten sposób zrehabilitował się za samobójczego gola, jakiego strzelił w poprzedniej kolejce w spotkaniu z Pogonią Szczecin.
🔚 #SANKOR 3:3
— LOTTO Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) 16 lutego 2018
Sandecja w tym meczu była na prowadzeniu raz, Korona - dwa razy. Skończyło się na wysokim remisie po niecodziennym dublecie Diawa!
Statystyki: https://t.co/cusPTLadYf pic.twitter.com/FgH2kodvQZ
Potem znowu przeważała Korona i gdy wydawało się, że goście po raz trzeci w tym meczu obejmą prowadzenie, padł trzeci gol dla Sandecji. Stało się to w kuriozalnych okolicznościach. Alomerovic chciał wybić piłkę poza polem karnym, ale uprzedził go Piszczek, a niefortunnie interweniujący Elhadji Pape Diaw skierował futbolówkę do własnej bramki.
Senegalczyk szybko naprawił swój błąd. W 80. minucie, po dośrodkowaniu Jacka Kiełba z rzutu rożnego, strzałem głową pokonał Gliwę. W końcówce jeszcze obydwa zespoły mogły pokusić się o wygraną, ale ostatecznie mecz zakończył się sprawiedliwym remisem.