W tym tygodniu równie dużo mówiło się o Kolumbijczykach, których na boiskach nie było, co o tych, którzy stawili się na trawie. Sprawdźmy kim są wielcy nieobecni.
Kolumbia
– Cuadrado zaczął już biegać i czuje się znacznie lepiej, jednak nie trenuje jeszcze z grupą – informował szkoleniowiec Juventusu, Massimiliano Allegri. – W przyszłym tygodniu rozpoczniemy kolejne etapy planu powrotu do gry. To dobre wiadomości nie tylko dla wszystkich kibiców piłki nożnej, którzy chcieliby zobaczyć pomocnika podczas mistrzostw świata. Cuadrado właśnie przeszedł w Niemczech kolejną operację przepukliny pachwinowej, której nabawił się grudniu zeszłego roku. Na razie data powrotu na boisko nie jest jeszcze znana.
W ostatniej kolejce Bundesligi nie zagrał także James Rodriguez, którego zabrakło nawet w kadrze meczowej. Powodem absencji w meczu z Wolfsburgiem nie jest ani kontuzja, ani brak formy. Trener Jupp Heynckes postanowił kilku zawodnikom, w tym Jamesowi, zapewnić odpoczynek przed powrotem Ligi Mistrzów. W tak okrojonym składzie Bayern nie miał łatwo i po trzy punkty sięgnął dopiero w 91. minucie, gdy Robert Lewandowski nie chybił podczas rzutu karnego. Obraz gry Bawarczyków pod nieobecność kolumbijskiego skrzydłowego uwypuklił jego znaczenie dla drużyny.
Kolejnym wielkim nieobecnym – w przenośni i dosłownie – jest Yerry Mina. Hiszpańska prasa zaczyna węszyć spiski, doszukując się braku zaufania Ernesto Valverde do nowo sprowadzonego stopera. W meczu z Eibarem po raz kolejny stawił się na placu gry Gerard Pique, pomimo dolegliwości jakie odczuwa w stawie kolanowym. Absencja w ligowym spotkaniu nie zwiększa szans Miny na występ w Lidze Mistrzów, już podczas pierwszego starcia Barcelony z Chelsea. Kolumbijczyk znalazł się jednak w kadrze, która poleci do Londynu. Kwestia tego czy zobaczymy go we wtorek na Stamford Bridge pozostaje otwarta.
Oprócz nieobecności mamy też powroty. Po dwóch operacjach i trzech miesiącach absencji wrócił do gry Jaison Murillo. Trudno o bardziej udany come-back – stoper grał w meczu z Malagą od pierwszego do ostatniego gwizdka arbitra. Valencia pokonała drużynę z Andaluzji 2:1, wgniatając rywali jeszcze głębiej w strefę spadkową. – Jest mi bardzo trudno oglądać mecze z zewnątrz i nie być w stanie pomóc drużynie na boisku – mówił jeszcze niedawno. Na szczęście ten okres Murillo ma już za sobą.
W tym tygodniu najgłośniej dał znać o sobie na europejskich boiskach Santiago Arias. Jego strzał głową w meczu z Heerenveen zapewnił PSV prowadzenie, którego zespół z Eindhoven nie zdołał jednak utrzymać, zdobywając tylko punkt.
Całkiem nieźle radzą sobie Kolumbijczycy w Lidze Europy. Na etapie 1/16 finału pozostało ich pięciu. Daniel Ospina (Arsenal), Fernando Montero (Milan) i Cristian Zapata (Sporting) pokonali turniejowych rywali w pierwszych meczach i są znacznie bliżej kolejnej fazy LE. Jedynie Carlos Bacca i Roger Martinez, grający w barwach Villarrealu, musieli przełknąć gorycz porażki z Lyonem. Drugi z kolumbijskich graczy nie znalazł się nawet w gronie powołanych na mecz.
Za oceanem, w Liga MX, zaimponował Fernando Uribe, którego dublet dał 2:0 w meczu Toluki z Santosem Laguna. Z kolei w rodzimej lidze coraz pewniej czuje się na pozycji lidera Independiente Medellin – tym razem dzięki remisowi Millionarios z Atletico Nacional.
Senegal
Reprezentacja Senegalu rozpoczyna kluczową fazę przygotowań do mundialu. Zaplanowano już cztery sparingi, które będą poprzedzać występ w finałach mistrzostw świata. Drużyna Aliou Cisse zmierzy się kolejno z Uzbekistanem, Bośnią i Hercegowiną, Luksemburgiem oraz Chorwacją. Wybór dwóch kadr z krajów bałkańskich podyktowany był próbą znalezienia przeciwników o podobnym stylu gry do tego, jaki reprezentuje Polska. Czy Bośnia i Hercegowina oraz Chorwacja rzeczywiście przypominają kadrę Adama Nawałki? O tym piłkarze z zachodniej Afryki przekonają się już w czerwcu. Wciąż poszukiwany jest przeciwnik z Azji lub Ameryki Południowej, który na etapie przygotowawczym odegrałby rolę Japonii albo Kolumbii.
Dobór sparingowych partnerów to dopiero początek – drużyna Senegalu planuje zaaklimatyzować się w realiach światowego futbolu, przeprowadzając się na jakiś czas do Europy. Konkretnie do Vittel, w północnej Francji. – Tę decyzję podjęliśmy ze względu na pogodę, jaka panuje w czerwcu w Senegalu, a także na zły stan trawy na stadionie Leopold-Sedar-Senghor – tłumaczył Augustin Senghor, prezes federacji piłkarskiej. – Wybór Vittel na bazę treningową to decyzja, którą podjął samodzielnie selekcjoner Aliou Cisse. Nie wiadomo czym podyktowany jest ten wybór, jednak trener z pewnością może mieć dobre wspomnienia związane z Francją. Gdy ostatni raz Senegal walczył w finałach MŚ Cisse był kapitanem kadry, która pokonała ówczesnych obrońców tytułu.
Chcielibyście wiedzieć czego możemy spodziewać się po Senegalu podczas turnieju w Rosji? Być może rąbka tajemnicy uchyla Sadio Mane. Pomocnik Liverpoolu, na co dzień grający pod okiem Juergena Kloppa, uważa, że niemiecki trener reprezentuje podobny styl prowadzenia drużyny, co Aliou Cisse. – Nie dostrzegam zbyt wielu różnic. Cisse także lubi grę ofensywną, wysoki pressing. Także potrafi motywować piłkarzy – zapewnia Mane. – Ufa nam, jako profesjonalistom. Dzięki temu tworzy dobrą atmosferę w szatni.
Jeśli będą radzić sobie podczas mundialu tak dobrze jak Liverpool w Lidze Mistrzów, to rywale z grupy H mogą znaleźć się w tarapatach. W pierwszym meczu 1/8 finału LM piłkarze Kloppa praktycznie zapewnili sobie awans do ćwierćfinału, pokonując FC Porto 5:0. Na ustach wszystkich znalazł się właśnie Sadio Mane, który na Estadio do Dragao miał hat-trick. Trudno się dziwić, że klub już zaczyna starania, by przedłużyć kontrakt z Senegalczykiem, znajdującym się u szczytu formy. Obecna umowa 25-latka z Liverpoolem wygasa w 2021 roku. Nie tylko Mane wywołuje gorące emocje na rynku transferowym. Arsenal wciąż wydaje się zdeterminowany, aby pozyskać obrońcę Napoli, Kalidou Koulibaly.
Dobre czasy nadeszły także dla Cheikhou Kouyate. Pomocnik West Ham United wreszcie zostawił za sobą kontuzję i mecz przeciwko Watford rozegrał w pełnym wymiarze. Kouyate dziękował za wsparcie kolegom z drużyny, a kibice dziękowali jemu na Twitterze – za świetny ligowy występ.
Japonia
Kiedy na Starym Kontynencie witamy fazę pucharową Ligi Mistrzów, to tam rozpoczyna się właśnie faza grupowa. W zeszłym tygodniu wystartowała pierwsza kolejka Azjatyckiej Ligi Mistrzów, a w niej cztery japońskie drużyny: Kawasaki Frontale, Kashiwa Reysol, Kashima Antlers i Cerezo Osaka. Dwie pierwsze rozpoczęły rozgrywki od porażki. Frontale przegrali na własnym terenie 0:1 z chińskim Shanghai SIPG, zaś Reysol ulegli 2:3 południowokoreańskiemu Jeonbuk Hyundai Motors. Sytuację poprawili Kashima, który zremisowali 1:1 z Shenua. Pierwsze japońskie zwycięstwo w tej edycji Azjatyckiej Ligi Mistrzów wywalczyli Cerezo Osaka, 1:0 pokonując Jeju United.
Prawdziwe emocje dopiero przed nami, ponieważ już w piątek startuje J-League. Jeszcze nigdy ligowe rozgrywki nie rozpoczynały się tam tak wcześnie, jednak rosyjski mundial stawia inne wymagania wszystkim.
Ci, którzy nie czekają na otwarcie J-League, prawdopodobnie właśnie trenują w Europie. W belgijskiej Jupiter League występuje aż czterech reprezentantów Japonii. W zimowym okienku dołączył do Eupen wypożyczony Yuta Toyokawa, zaś dziewiętnastoletni Takehiro Tomiyasu trafił do Sint-Triudense. Dopiero się przekonamy jak ułoży się ich kariera na Starym Kontynencie. Ich rodak, Yuya Kubo, grający w tej samej lidze w barwach Gent, ma już w obecnym sezonie siedem trafień.
Japończycy przypomnieli o sobie także w Niemczech. Na zapleczu Bundesligi duet Usami – Haraguchi uratował punkt dla Fortuny Dusseldorf w meczu z Fuerth. Do remisu przyczynił się także Osako Yuya, strzelec jedynej bramki dla FC Koeln w ligowym starciu z Hannoverem. W barwach Olympique Marsylia błysnął Hiroki Sakai, którego klub gładko pokonał Bragę 3:0. Trener, Rudi Garcia, nie szczędził komplementów. – Saki wnosi ze sobą wszechstronność – cieszył się szkoleniowiec OM.
2 - 0
Portoryko
6 - 0
Bonaire
0 - 2
Białoruś
1 - 2
Aruba